Reklama

Poznaj region

Bieszczady – patrząc ze szczytu Kremenaros

Materiał Partnera
Dodano: 06.06.2023
64108_poloniny
Share
Udostępnij

Gdybym miał jeszcze siłę, wyszedłbym na Rawki. Dla mnie to miejsce najpiękniejsze. Wszedłbym na Kremenaros, na którego szczycie zbiegają się trzy światy. Popatrzyłbym na ziemię polską, ukraińską i słowacką, na przyrodę, która nie uznaje granic. Magia wciąż tam jest. Bieszczady to nie tylko góry. Od wieków żyli w nich ludzie, którzy tworzyli lokalną historię i koloryt. Coś po nich zostało i na tamte ślady przeszłości warto także wejść – mówi Andrzej Potocki, autor kilkudziesięciu książek o Bieszczadach i Podkarpaciu. 

Na Wielką i Małą Rawkę wchodzi się z Przełęczy Wyżniańskiej, a z Wielkiej Rawki już tylko godzinne podejście dzieli wędrowca od szczytu Kremenaros (Krzemieniec, 1221 m n.p.m.), gdzie zbiegają się granice Polski, Słowacji i Ukrainy. Szlak, na który chętnie wróciłby Andrzej Potocki, należy do najpiękniejszych celów podróży w Bieszczady.

Turystyczny region bieszczadzki to wprawdzie nie tylko Bieszczady Wysokie, czyli właściwe, ale także południowa część Gór Sanocko-Turczańskich, ponieważ na tym obszarze mieszczą się wszystkie te miejsca, które turyści chcą zobaczyć, wybierając się w Bieszczady. – Jednak bez wizyty w Bieszczadzkim Parku Narodowym wyprawa taka obejść się nie może. To tu, w Bieszczadach właściwych, możemy podziwiać ich symbol – połoniny, słynne wschodniokarpackie łąki typu alpejskiego, i opisywany przez poetów bezkres, który wyzwala poczucie wolności – mówi Robert Bańkosz, przewodnik beskidzki i autor przewodników, zwracając uwagę, że region bieszczadzki to jedyny w Polsce fragment Karpat Wschodnich, zaczynający się od doliny Osławy po źródła Sanu, a zatem okazja do kontaktu z odmienną przyrodą i kulturą niż w innych polskich górach.

Jezioro Solińskie. Fot. Tadeusz Poźniak

Największą popularnością od lat cieszy się Połonina Wetlińska, z łatwym dojściem z parkingu na Przełęczy Wyżnej. To na niej znajdowało się legendarne już schronisko Chatka Puchatka, którego gospodarzem był m.in. Lutek Pińczuk. W tym miejscu BPN postanowił niedawno wybudować nowy budynek, o wyższym standardzie.

Bieszczadzkie szlaki

Drugim najchętniej odwiedzanym miejscem jest Tarnica, najwyższy szczyt Bieszczadów (1364 m n.p.m.). – Można powędrować tam stromym, ale krótszym szlakiem od strony Wołosatego lub wybrać trasę z Ustrzyk Górnych. Niektórzy traktują tę wyprawę ambitniej i zdobywają całe „gniazdo Tarnicy”, pokonując szlak z Wołosatego przez Halicz, Rozsypaniec, Kopę Bukowską i stoki Krzemienia, na przełęcz pod Tarnica, skąd wchodzą na Tarnicę, by potem zejść z powrotem do Wołosatego. To wielogodzinny, ale też jeden z najpiękniejszych widokowo spacerów w Bieszczadach – opisuje Robert Bańkosz.

U podnóża szczytów, w Ustrzykach Górnych, od kilku lat rozpoczyna się symbolicznie redyk, nawiązujący do czasów przedwojennych, kiedy zamieszkujący Bieszczady Bojkowie wypasali owce i ogromne ilości bydła, woły siwe, węgierskie, przepędzane potem do krajów niemieckich. Dziś wołów już nie ma, za to w ośrodku w Mucznem podziwiać można ich kuzynów – żubry. Znajduje się tu także najwyższa w Podkarpackiem wieża widokowa, z której widoczna jest m.in. dolina Mucznego, Sanu, i połoniny Bukowego Berda. Wybierając się z niedalekiego Bukowca na wycieczkę do umownych źródeł Sanu na granicy polsko-ukraińskiej poczuć można klimat nieistniejących już wiosek, jak Sokoliki, Dźwiniacz, Beniowa i Sianki.

– San znakomicie służy miłośnikom sportów wodnych. Centrum tych sportów z coraz lepiej rozwiniętą bazą jest Solina i Polańczyk. Tu na zalewie pomykają stateczki i żaglówki. Podziwiać można najwyższą w Polsce zaporę wodną, a Polskie Koleje Linowe wybudowały kolejkę gondolową i wieżę widokową – wymienia Robert Bańkosz. – San wykorzystywany jest do spływów kajakami i pontonami. Można na nie wsiąść w Sanoku, poniżej skansenu, skąd organizowane są regularnie spływy. Taka wycieczka kończy się w Dębnej piknikiem z regionalnymi smakołykami. Dłuższa trasa: Sanok-Krzemienna-Dynów zapewnia malownicze widoki, towarzystwo czarnych bocianów i czapli siwych. Przyroda podchodzi do rzeki, a po drodze jest m.in. Ulucz z drewnianą cerkwią na wzgórzu. 

Kolejka gondolowa nad Soliną to projekt PKL SA

W samym Sanoku także jest co robić. Tłumnie odwiedzany skansen chwali się unikatową w skali Europy drewnianą synagogą z Połańca. Znajduje się nieopodal Galicyjskiego Rynku, który z wiosną zaczyna tętnić życiem – otwierają się sklepiki, można skorzystać z usług zegarmistrza czy fotografa. Odbywają się tam także jarmarki, a w ostatnie niedziele miesiąca – giełda antyków. Trzeba też odwiedzić sanocki zamek z największą na świecie kolekcją prac Zdzisława Beksińskiego oraz jedną z najcenniejszych w Europie kolekcją ikon cerkiewnych, którą uzupełniają perełki współczesnego malarstwa. Muzeum posiada także kolekcję militariów, a w podziemiach zamku jest wejście do jednego z niemieckich schronów granicznych z lat 1939-1941. W samym mieście znajduje się ok. 20 schronów tzw. Linii Mołotowa, a na całym odcinku bieszczadzkim ponad 70. 

Ciekawych lokalnych wyrobów zainteresuje wizyta w kraftowej gorzelni wytwarzającej okowitę, która mieści się w zabytkowym budynku starej gorzelni w Długiem pod Sanokiem, a prowadzi ją rodzina gorzelników z dziada pradziada. Słodką wyprawą będą natomiast odwiedziny w sanockiej pijalni czekolady mistrza M. Pelczara. Podają tam m.in. kawę z miejscowej palarni i lody różane z płatkami złota.

Z myślą o dzieciach w odnowionym klasztorze obronnym w Zagórzu otwarto centrum dydaktyczne z multimedialnymi prezentacjami, a w Uhercach Mineralnych stworzono szkołę rzemiosł, gdzie mogą uczyć się m.in. garncarstwa, gotowania i kaligrafii. Obok są cieszące się wielkim wzięciem drezyny – podróż nimi to prawdziwa przygoda. Małych turystów zachwyci Leśny Zwierzyniec w Lisznej koło Majdanu oraz zoo zwierząt domowych w Berezce koło Polańczyka. W ośrodku Caritasu w Myczkowcach atrakcją jest natomiast Park Miniatur z replikami drewnianych kościółków Polski, Słowacji i Ukrainy. Przez Bieszczady wiedzie Szlak Architektury Drewnianej, w wielu miejscowościach kryją się zabytkowe cerkwie, w niektórych nadal odbywają się nabożeństwa w obrządku greckokatolickim i prawosławnym, których turyści także są ciekawi.  

– W Bieszczadach interesujących propozycji wciąż przybywa – mówi Robert Bańkosz. – W Ustrzykach Dolnych Jacek Łeszega udostępnił zbiory obrazujące powojenną turystykę w Bieszczadach, a wokół miasteczka poprowadzono kilka ciekawych szlaków turystycznych związanych m.in. z judaikami, pierwszą i drugą wojną światową. Ślady tej historii odnajdziemy też na granicy Bieszczadów i Beskidu Niskiego, gdzie dzięki Stowarzyszeniu Wspierania Inicjatyw Lokalnych Komańczy „Wilk” przeprowadzono badania archeologiczne, odnowiono cmentarze wojenne w Starym Łupkowie i Zubeńsku. Tam, na zachodniej granicy Bieszczadów, w niewielkiej Osławicy mieści się bacówka Franosa, który posiada największe stado owiec w Polsce (500 sztuk) i jesienią zaprasza na Święto Karpat – zakończenie Redyku Bieszczadzkiego, podczas którego można spróbować świetnych serów. Społeczności Komańczy udało się także wykupić od spadkobiercy i pozostawić u siebie cenne zbiory kultury łemkowskiej zgromadzone przez Darię Boiwkę. W planach jest muzeum. 

Na granicy Bieszczadów i Beskidu Niskiego

Łemkowie z pogranicza Beskidu Niskiego stanowili tylko ułamek mieszkańców Bieszczadów. – Kiedyś solą tej ziem byli Bojkowie, górale bieszczadzcy – przypomina Andrzej Potocki. – W Bieszczadach pamiątki po nich znajdziemy w Myczkowie w Muzeum Kultury i Tradycji Bojkowskiej. Drugą nacją w Bieszczadach, ogromnie ważną, bo tworzącą zręby gospodarcze, byli Żydzi. Ich ślady znajdziemy w Lesku, gdzie znajduje się synagoga o pięknym manierycznym wnętrzu, a ołtarz na ścianie wschodniej jest kopią ołtarza z synagogi Złotej Róży we Lwowie. Obok mieści się cmentarz żydowski z największym w Polsce zespołem nagrobków z XVI i XVII wieku. W Lesku, dawnym ośrodku chasydów, pochowany jest przodek Naftalego z Ropczyc. Stąd wywodzi się ród cadyków Horowiców i Rubinów znanych w całej Galicji. W leskiej synagodze warto jeszcze zajrzeć do Bieszczadzkiej Galerii Sztuki z dziełami ok. 80 lokalnych twórców. Wyjść stąd można z piękną ikoną – podpowiada Andrzej Potocki, który tę galerię kiedyś tworzył i właśnie bieszczadzkim artystom poświęcił swoją najnowszą książkę. 

Robert Bańkosz dodaje, że w każdej niemal miejscowości regionu bieszczadzkiego natrafić można na galeryjki bieszczadzkich twórców, mini muzea czy szlaki tematyczne. Wyrasta też coraz więcej nowoczesnych pensjonatów i hoteli. A jeśli chciałoby się zasmakować prawdziwego luksusu, trzeba zatrzymać się w słynnym Arłamowie, który wprawdzie nie leży już w paśmie Karpat Wschodnich, ale jest częścią powiatu bieszczadzkiego – podsumowuje beskidzki przewodnik.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy