Gdybym miał jeszcze siłę, wyszedłbym na Rawki. Dla mnie to miejsce najpiękniejsze. Wszedłbym na Kremenaros, na którego szczycie zbiegają się trzy światy. Popatrzyłbym na ziemię polską, ukraińską i słowacką, na przyrodę, która nie uznaje granic. Magia wciąż tam jest. Bieszczady to nie tylko góry. Od wieków żyli w nich ludzie, którzy tworzyli lokalną historię i koloryt. Coś po nich zostało i na tamte ślady przeszłości warto także wejść – mówi Andrzej Potocki, autor kilkudziesięciu książek o Bieszczadach i Podkarpaciu.
Na Wielką i Małą Rawkę wchodzi się z Przełęczy Wyżniańskiej, a z Wielkiej Rawki już tylko godzinne podejście dzieli wędrowca od szczytu Kremenaros (Krzemieniec, 1221 m n.p.m.), gdzie zbiegają się granice Polski, Słowacji i Ukrainy. Szlak, na który chętnie wróciłby Andrzej Potocki, należy do najpiękniejszych celów podróży w Bieszczady.
Turystyczny region bieszczadzki to wprawdzie nie tylko Bieszczady Wysokie, czyli właściwe, ale także południowa część Gór Sanocko-Turczańskich, ponieważ na tym obszarze mieszczą się wszystkie te miejsca, które turyści chcą zobaczyć, wybierając się w Bieszczady. – Jednak bez wizyty w Bieszczadzkim Parku Narodowym wyprawa taka obejść się nie może. To tu, w Bieszczadach właściwych, możemy podziwiać ich symbol – połoniny, słynne wschodniokarpackie łąki typu alpejskiego, i opisywany przez poetów bezkres, który wyzwala poczucie wolności – mówi Robert Bańkosz, przewodnik beskidzki i autor przewodników, zwracając uwagę, że region bieszczadzki to jedyny w Polsce fragment Karpat Wschodnich, zaczynający się od doliny Osławy po źródła Sanu, a zatem okazja do kontaktu z odmienną przyrodą i kulturą niż w innych polskich górach.
Jezioro Solińskie. Fot. Tadeusz Poźniak
Największą popularnością od lat cieszy się Połonina Wetlińska, z łatwym dojściem z parkingu na Przełęczy Wyżnej. To na niej znajdowało się legendarne już schronisko Chatka Puchatka, którego gospodarzem był m.in. Lutek Pińczuk. W tym miejscu BPN postanowił niedawno wybudować nowy budynek, o wyższym standardzie.
Bieszczadzkie szlaki
Drugim najchętniej odwiedzanym miejscem jest Tarnica, najwyższy szczyt Bieszczadów (1364 m n.p.m.). – Można powędrować tam stromym, ale krótszym szlakiem od strony Wołosatego lub wybrać trasę z Ustrzyk Górnych. Niektórzy traktują tę wyprawę ambitniej i zdobywają całe „gniazdo Tarnicy”, pokonując szlak z Wołosatego przez Halicz, Rozsypaniec, Kopę Bukowską i stoki Krzemienia, na przełęcz pod Tarnica, skąd wchodzą na Tarnicę, by potem zejść z powrotem do Wołosatego. To wielogodzinny, ale też jeden z najpiękniejszych widokowo spacerów w Bieszczadach – opisuje Robert Bańkosz.
U podnóża szczytów, w Ustrzykach Górnych, od kilku lat rozpoczyna się symbolicznie redyk, nawiązujący do czasów przedwojennych, kiedy zamieszkujący Bieszczady Bojkowie wypasali owce i ogromne ilości bydła, woły siwe, węgierskie, przepędzane potem do krajów niemieckich. Dziś wołów już nie ma, za to w ośrodku w Mucznem podziwiać można ich kuzynów – żubry. Znajduje się tu także najwyższa w Podkarpackiem wieża widokowa, z której widoczna jest m.in. dolina Mucznego, Sanu, i połoniny Bukowego Berda. Wybierając się z niedalekiego Bukowca na wycieczkę do umownych źródeł Sanu na granicy polsko-ukraińskiej poczuć można klimat nieistniejących już wiosek, jak Sokoliki, Dźwiniacz, Beniowa i Sianki.
– San znakomicie służy miłośnikom sportów wodnych. Centrum tych sportów z coraz lepiej rozwiniętą bazą jest Solina i Polańczyk. Tu na zalewie pomykają stateczki i żaglówki. Podziwiać można najwyższą w Polsce zaporę wodną, a Polskie Koleje Linowe wybudowały kolejkę gondolową i wieżę widokową – wymienia Robert Bańkosz. – San wykorzystywany jest do spływów kajakami i pontonami. Można na nie wsiąść w Sanoku, poniżej skansenu, skąd organizowane są regularnie spływy. Taka wycieczka kończy się w Dębnej piknikiem z regionalnymi smakołykami. Dłuższa trasa: Sanok-Krzemienna-Dynów zapewnia malownicze widoki, towarzystwo czarnych bocianów i czapli siwych. Przyroda podchodzi do rzeki, a po drodze jest m.in. Ulucz z drewnianą cerkwią na wzgórzu.
Kolejka gondolowa nad Soliną to projekt PKL SA
W samym Sanoku także jest co robić. Tłumnie odwiedzany skansen chwali się unikatową w skali Europy drewnianą synagogą z Połańca. Znajduje się nieopodal Galicyjskiego Rynku, który z wiosną zaczyna tętnić życiem – otwierają się sklepiki, można skorzystać z usług zegarmistrza czy fotografa. Odbywają się tam także jarmarki, a w ostatnie niedziele miesiąca – giełda antyków. Trzeba też odwiedzić sanocki zamek z największą na świecie kolekcją prac Zdzisława Beksińskiego oraz jedną z najcenniejszych w Europie kolekcją ikon cerkiewnych, którą uzupełniają perełki współczesnego malarstwa. Muzeum posiada także kolekcję militariów, a w podziemiach zamku jest wejście do jednego z niemieckich schronów granicznych z lat 1939-1941. W samym mieście znajduje się ok. 20 schronów tzw. Linii Mołotowa, a na całym odcinku bieszczadzkim ponad 70.
Ciekawych lokalnych wyrobów zainteresuje wizyta w kraftowej gorzelni wytwarzającej okowitę, która mieści się w zabytkowym budynku starej gorzelni w Długiem pod Sanokiem, a prowadzi ją rodzina gorzelników z dziada pradziada. Słodką wyprawą będą natomiast odwiedziny w sanockiej pijalni czekolady mistrza M. Pelczara. Podają tam m.in. kawę z miejscowej palarni i lody różane z płatkami złota.
Z myślą o dzieciach w odnowionym klasztorze obronnym w Zagórzu otwarto centrum dydaktyczne z multimedialnymi prezentacjami, a w Uhercach Mineralnych stworzono szkołę rzemiosł, gdzie mogą uczyć się m.in. garncarstwa, gotowania i kaligrafii. Obok są cieszące się wielkim wzięciem drezyny – podróż nimi to prawdziwa przygoda. Małych turystów zachwyci Leśny Zwierzyniec w Lisznej koło Majdanu oraz zoo zwierząt domowych w Berezce koło Polańczyka. W ośrodku Caritasu w Myczkowcach atrakcją jest natomiast Park Miniatur z replikami drewnianych kościółków Polski, Słowacji i Ukrainy. Przez Bieszczady wiedzie Szlak Architektury Drewnianej, w wielu miejscowościach kryją się zabytkowe cerkwie, w niektórych nadal odbywają się nabożeństwa w obrządku greckokatolickim i prawosławnym, których turyści także są ciekawi.
– W Bieszczadach interesujących propozycji wciąż przybywa – mówi Robert Bańkosz. – W Ustrzykach Dolnych Jacek Łeszega udostępnił zbiory obrazujące powojenną turystykę w Bieszczadach, a wokół miasteczka poprowadzono kilka ciekawych szlaków turystycznych związanych m.in. z judaikami, pierwszą i drugą wojną światową. Ślady tej historii odnajdziemy też na granicy Bieszczadów i Beskidu Niskiego, gdzie dzięki Stowarzyszeniu Wspierania Inicjatyw Lokalnych Komańczy „Wilk” przeprowadzono badania archeologiczne, odnowiono cmentarze wojenne w Starym Łupkowie i Zubeńsku. Tam, na zachodniej granicy Bieszczadów, w niewielkiej Osławicy mieści się bacówka Franosa, który posiada największe stado owiec w Polsce (500 sztuk) i jesienią zaprasza na Święto Karpat – zakończenie Redyku Bieszczadzkiego, podczas którego można spróbować świetnych serów. Społeczności Komańczy udało się także wykupić od spadkobiercy i pozostawić u siebie cenne zbiory kultury łemkowskiej zgromadzone przez Darię Boiwkę. W planach jest muzeum.
Na granicy Bieszczadów i Beskidu Niskiego
Łemkowie z pogranicza Beskidu Niskiego stanowili tylko ułamek mieszkańców Bieszczadów. – Kiedyś solą tej ziem byli Bojkowie, górale bieszczadzcy – przypomina Andrzej Potocki. – W Bieszczadach pamiątki po nich znajdziemy w Myczkowie w Muzeum Kultury i Tradycji Bojkowskiej. Drugą nacją w Bieszczadach, ogromnie ważną, bo tworzącą zręby gospodarcze, byli Żydzi. Ich ślady znajdziemy w Lesku, gdzie znajduje się synagoga o pięknym manierycznym wnętrzu, a ołtarz na ścianie wschodniej jest kopią ołtarza z synagogi Złotej Róży we Lwowie. Obok mieści się cmentarz żydowski z największym w Polsce zespołem nagrobków z XVI i XVII wieku. W Lesku, dawnym ośrodku chasydów, pochowany jest przodek Naftalego z Ropczyc. Stąd wywodzi się ród cadyków Horowiców i Rubinów znanych w całej Galicji. W leskiej synagodze warto jeszcze zajrzeć do Bieszczadzkiej Galerii Sztuki z dziełami ok. 80 lokalnych twórców. Wyjść stąd można z piękną ikoną – podpowiada Andrzej Potocki, który tę galerię kiedyś tworzył i właśnie bieszczadzkim artystom poświęcił swoją najnowszą książkę.
Robert Bańkosz dodaje, że w każdej niemal miejscowości regionu bieszczadzkiego natrafić można na galeryjki bieszczadzkich twórców, mini muzea czy szlaki tematyczne. Wyrasta też coraz więcej nowoczesnych pensjonatów i hoteli. A jeśli chciałoby się zasmakować prawdziwego luksusu, trzeba zatrzymać się w słynnym Arłamowie, który wprawdzie nie leży już w paśmie Karpat Wschodnich, ale jest częścią powiatu bieszczadzkiego – podsumowuje beskidzki przewodnik.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.