Reklama

Lifestyle

Historia miłości niebyleckiego dziedzica i sieroty z klasztoru

Katarzyna Grzebyk
Dodano: 12.09.2022
66749_5k4a5209
Share
Udostępnij
Z historią Niebylca, niewielkiego przedwojennego polsko-żydowskiego miasteczka, związane są losy rodu Łempickich, którzy w XVIII wieku byli jego właścicielami. W pamięci potomnych oraz na kartach historii zapisał się szczególnie jeden z nich – Kajetan Junosza Łempicki, konfederata barski i uczestnik powstania kościuszkowskiego. Jako 30-latek poślubił o połowę młodszą od siebie Basię Balównę, sierotę, właścicielkę bieszczadzkich wsi, uprowadzoną z klasztoru benedyktynek w Przemyślu. Legendę o ich miłości uwiecznił w literaturze znany XIX-wieczny pisarz Zygmunt Kaczkowski w powieści pt. „Grób Nieczui”. 
 
Zygmunt Kaczkowski, przytaczając tę opowieść, korzystał – jak sam przyznaje w „Grobie Nieczui” – z pamiętników Kajetana Junoszy Łempickiego, będących własnością jego wnuczki, hrabiny Henryki z Ankwiczów Kaczkowskiej. W swojej powieści cytuje fragmenty tychże pamiętników.
 
Kajetan Junosza Łempicki był pierworodnym synem Marcina Junoszy Łempickiego, łowczego nurskiego, właściciela Niebylca i okolic. Urodził się w 1740 r. Po śmierci ojca odziedziczył Niebylec, Jawornik, Gwoździankę i Małówkę. Wychowywała go macocha, która miała pod opieką także sporą gromadkę swoich dzieci. 
 
W 1768 roku dołączył do zwolenników konfederacji barskiej. W 1794 r. wyruszył na pomoc Powstaniu Kościuszkowskiemu. Rodzinę założył mając ok. 30 lat. Jego żoną została Barbara Biblianna de Ball, spadkobierczyni posiadłości Żubracze, Solina, Średnia Wieś i Zabrodzie w Bieszczadach. Jeśli wierzyć opowieści opisanej przez Zygmunta Kaczkowskiego, historia tej miłości jest niezwykle ciekawa i obfitująca w zaskakujące wydarzenia.
 
Basia Balówna była córką Hieronima Bala, podkomorzego sanockiego, człowieka bogatego, znamienitego i cieszącego się szacunkiem, oraz Jadwigi Tarłówny. Urodziła się w miejscowości Żubracze w Bieszczadach. Była ich jedynym dzieckiem, a zarazem dziedziczką pokaźnego majątku. Niestety, po dziesięciu dniach, od narodzin dziecka zmarła Jadwiga Bal. Podkomorzy wróciwszy po kilkudniowej nieobecności, padł rażony apopleksją, gdy zobaczył ukochaną żonę martwą. Maleństwo zostało pod opieką dworu, gdyż nie było krewnych, którzy by mogli zająć się dzieckiem.
 
Po jakimś czasie w Żubraczem zjawili się Karszniccy, krewni podkomorzego, by przejąć majątek Balów. Dokonali spustoszenia we dworze, zabierając kosztowności. Zwolnili służbę i zarządców, zaś małą Basię zabrali ze sobą. Podczas podróży zgubili maleństwo w śniegowej zaspie. Małą Basię znalazła przechodząca drogą wieśniaczka z Jabłonek i zaopiekowała się nią. Kiedy Karszniccy zorientowali się, że zgubili dziecko, zaczęli poszukiwania w okolicznych wioskach. Znaleźli je, jednak na prośbę kobiety zostawili Basię pod jej opieką, ale z nakazem milczenia o szlacheckim pochodzeniu dziecka.
 
Po dwóch latach postanowili odebrać dziewczynkę i ukryć przed światem w klasztorze benedyktynek w Przemyślu. Siostry zakonne wychowywały dziewczynkę w odosobnieniu, Karszniccy tymczasem urzędowali na włościach Hieronima Bala. „(…) zakonnice obchodzą się z nią wprawdzie łagodnie, ale utrzymują ją w jak najzupełniejszej nieświadomości wszystkiego, co dzieje się na świecie. Basia nie umie ani czytać ani pisać, Basia nie ma o niczym pojęć najmniejszych , ani o Bogu, ani o ludziach (…). Basia nawet nie wie, azali jest świat jaki. Jej oko nie wyglądnęło nigdy za muru klasztoru, nie widziało nigdy żadnego obcego człowieka. Cały świat jej znajomy, to klasztor – a cała ludzkość, to zakonnice (…)” (Kaczkowski, Grób Nieczui, t. I).
 
Sprytny plan macochy i sekretny ślub Kajetana i Basi
 
Kilka lat później do Przemyśla wybrała się z wizytą Franciszka (według innych źródeł Elżbieta – przyp. aut.) Łempicka, macocha Kajetana Junoszy Łempickiego, by nakłonić stacjonującego tam pasierba do wyboru kandydatki na żonę. Ponieważ niebylecki dziedzic nie podjął żadnej decyzji, pani Łempicka postanowiła wrócić do Niebylca. Po drodze zamierzała kupić smaczne, słynne pierniki od przemyskich benedyktynek. Tam, w pobliskim Sanie zauważyła kąpiącą się w sukience śliczną dziewczynę, która zaintrygowała ją swoją dziecinnością oraz ufnością. Była to 14-letnia Basia, która przypadkiem po raz pierwszy znalazła się poza klasztorem i zachwycona otaczającym ją widokiem wyszła poza klasztorną furtkę. 
 
Pani Łempicka, dowiedziawszy się, że dziewczyna obawia się kary za swą niefrasobliwą, ale niezamierzoną ucieczkę z klasztoru, odwiozła ją do zakonnic i wstawiła się za nią. Historia Basi na tyle ją zainteresowała, że zatrzymała się w Przemyślu na dłużej. Codziennie odwiedzała dziewczynę w klasztorze i na różne sposoby zaskarbiała sobie serca benedyktynek. Wkrótce odkryła sekret pochodzenia Balówny i sprytnie uknuła plan ożenku pasierba z piękną 14-latką. 
 
Zygmunt Kaczkowski cytuje słowa Kajetana Łempickiego, który nieskory był do ożenku,  lecz bardzo ciekawy dziewczyny. „(…) przywiodła mnie moja macocha do furty, a ja, zachwycony anielską pięknością osieroconej dzieciny, a nawet jej nieświadomością nęcony, od razu przylgnąłem do usnutego projektu pani matki i bez najmniejszego oporu ze strony panny pod pretekstem przewiezienia ją na spacer na górę zamkową, Przemysława imię noszącą, wywieźliśmy młodą Balównę z klasztoru wprost do katedry, gdzie ówczesny biskup przemyski, Skierski, herbu Jastrzębiec, dał nam ślub za indultem”. (Kaczkowski, Grób Nieczui, t. I)
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Małżonkowie zamieszkali w dworze w Niebylcu, dokąd natychmiast po ślubie Łempicki uciekał z żoną jak z ukradzionym towarem. Obawiając się zemsty, obwarował się na murowanym zamku niebyleckim od napadów. Choć dzieliła ich spora różnica wieku, małżeństwo było szczęśliwe. „(…) poczciwe to było serce, serdecznie mnie pokochała. Pod przewodnictwem mojej macochy kształcić się zaczęła, a nauki od abecadła z nią zacząć musiałem (…)” – pisał Kajetan Łempicki. Kaczkowski zaś dodaje: „ (…) Łempicki używa szczęścia, które o tyle jest większym i czystszym, i świętszym od zwykłych dni majowych małżeńskich, ile że żona tutaj nie jest jeszcze kobietą, lecz dzieckiem, a mąż jest nie tylko kochankiem i mężem, ale zarazem nauczycielem i prawie ojcem (…)”. 
 
Szczęście małżonków nie trwało długo. Wkrótce Karszniccy dowiedzieli się o potajemnym ślubie Basi Balówny, ale nie szukali okazji do porachunku z Łempickim, lecz czekali na okazję, by się zemścić. Taka okazja przyszła szybciej niż się spodziewali. Łempicki został niesłusznie oskarżony o spisek przeciw cesarzowej-królowej i uwięziony w więzieniu w Krakowie. Karszniccy napadli na zamek w Niebylcu, spalili go, a Basię porwali i z powrotem umieścili w klasztorze benedyktynek w Przemyślu. Chcieli też cofnąć małżeństwo Balówny i nawet uzyskali w Wiedniu wyrok uchylający związek małżeński. Do ostatecznego unieważnienia potrzebowali jeszcze zgody biskupa przemyskiego. Ponieważ biskup Skierski już nie żył, małżeństwa nie udało się unieważnić. 
 
Tymczasem losem Łempickiego zainteresował się przebywający w Krakowie król Polski Stanisław August Poniatowski. Po wysłuchaniu historii więźnia, król obiecał wstawić się za nim u cesarzowej. Oczyszczony z zarzutów Łempicki udał się wprost do klasztoru, by odzyskać Basię.

On w Niebylcu, ona w Średniej Wsi
 
Małżonkowie wrócili do Niebylca, do zniszczonego przez Karsznickich dworu i odbudowali go. Po wielu latach odzyskali także prawo do włości Barbary Balówny, która wprawdzie była jedną z najbogatszych panien w owych czasach, jednak za sprawą Karsznickich jej włości były w ruinie.   Zamieszkali w Średniej Wsi, by móc lepiej doglądać pokaźnego majątku i zarządzać nim. Kajetan Junosza Łempicki tęsknił jednak za swoim Niebylcem. Małżonkowie postanowili zamieszkać osobno, zajmując się swoimi włościami, ale odwiedzali się i darzyli szacunkiem. Pani Łempicka okazała się znakomitym zarządcą – całym majątkiem rządziła sama przy pomocy włodarzów i chłopów. Odbudowała zniszczone wsie, zadbała o urodzajne ziemie i doglądała mieszkańców. Znała każdego gospodarza, wspomagała potrzebujących, zakładała różne instytucje, których zadaniem było przeciwdziałanie lenistwu, pijaństwu i kradzieży wśród chłopów. Jej dom należał do najbardziej gościnnych w okolicy. Była hojną, szczodrobliwą i niezwykle pobożną kobietą.
 
Barbara Łempicka z domu Bal zmarła w roku 1823. Kaczkowski wspomina, że jej pogrzeb „(..) należy do najświetniejszych i wystawnością podejmowaną przez męża, i mnogością mów pogrzebowych, lecz głównie owym płaczem tysiąco-głośnym jej licznych gromad, które jednym nieutulonym jękiem, jakby lamentem całej ziemi, napełniły powietrze (…)”. 
 
Kajetan Łempicki żył dłużej o siedem lat. Zmarł w kwietniu 1830 r. mając 90 lat. Na dwa miesiące przed śmiercią w obecności świadków spisał testament: „W imię Przenajświętszej Trójcy Jedynego Boga mego przekonany będąc iż życie moje niedługie (…) Upadając z największą pokorą przed Tronem Najwyższego mojego Boga przepraszam go za wszystkie przewinienia (…)”. Wyraża w nim swą wolę dotyczącą pogrzebu: „(…) Upraszam moich najukochańszych dzieci hrabstwo [Zofię i Stanisława Ankwiczów] aby ex pensa pogrzebowe w następujący sposób wypełnione zostały – przez pochowanie ciała w Kościele Niebyleckim jako kolatora po prawej stronie ołtarza wielkiego w wymurowanym grobie w ubraniu czarnego kontuszu i żupana i pasa jedwabnego (…)”.
 
Nagrobek Kajetana Junosza Łempickiego przy niebyleckim kościele. Fot. Tadeusz Poźniak
 
Jego najbliżsi nie przyjechali na pogrzeb. Córka Zofia (ur. w 1790 r.), wraz z mężem hrabią Ankwiczem i córką Ewą Henriettą, byli wówczas w podróży z Rzymu do Paryża. Kajetan Junosza Łempicki został pochowany przy niebyleckim kościele. Na jego nagrobku znajduje się napis „Tu spoczywa w Bogu Kajetan Junosza Łempicki dziedzic Niebylca, towarzysz chorągwi narodowej. W Konfederacji barskiej bronił Rzeczypospolitej pod Kościuszką, ur. 1740, zmarł 1830. Wielce szanownemu jedyna wnuczka i parafianka ku pamięci prosząc w 1863 r.”. Nagrobek został odnowiony kilka lat temu staraniem Towarzystwa Miłośników Ziemi Niebyleckiej.
 
W Niebylcu zachował się też dwór będący niegdyś własnością Łempickich, a jeszcze wcześniej Machowskich, założycieli Niebylca. W ciągu wieków był kilkakrotnie przebudowany, niestety po wojnie popadał w coraz większą ruinę. Obecnie mało przypomina szlachecką siedzibę, gdzie przed wiekami mieszkali najmożniejsi niebyleczanie. Ostatnimi prywatnymi właścicielami dworu była żydowska rodzina Wallachów. Po wojnie teren przejęła Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna „Nowa Droga" z Czudca. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy