Już prawie 150 lat temu Józef Ignacy Kraszewki pisał, że „Gdzie kilka kobiet weźmie się za sprawę jednej, tam żaden mężczyzna pochlebiać sobie nie może, aby im mógł stawić czoło”. W tym czasie Polki uzyskały prawa wyborcze, zrzuciły gorsety, zaczęły zakładać firmy, spełniać marzenia i manifestować własną wolę. W którą stronę zmierza współczesna kobieta? Nasze rozmówczynie, dr hab. Alicja Ungeheuer-Gołąb, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Patricia Mitro, prezes Fundacji Prawnikon i przewodnicząca Podkarpackiej Rady Programowej Kobiet, twierdzą, że chce rozwijać się, być szczęśliwą i poważnie traktowaną.
Dr hab. Alicja Ungeheuer-Gołąb, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego, kierownik Zakładu Edukacji Literackiej Dziecka na Wydziale Pedagogicznym:
Dokąd zmierza współczesna kobieta? Na pewno idzie do przodu, od momentu gdy oderwała się od XIX-wiecznych i wcześniejszych problemów związanych z przywiązaniem do mężczyzny. Jest bardziej sobą i jest samodzielna. To jest stanowisko kobiet, które nie godzą się ze stagnacją, chcą coś zmienić i być rewolucjonistkami. Równolegle funkcjonuje też stanowisko kobiet, które chcą być podległe mężczyźnie i sens swojego istnienia widzą jedynie przy boku mężczyzny, nie wiedzą jak się odnaleźć bez mężczyzny i stadła domowego, i godzą się na taki stan. Taki model kobiecości panował przez setki lat, także przed II wojną światową mimo dość silnego ruchu emancypacyjnego. To, co mówiło się o kobiecie, było wykładnią tego, jaką ona jest matką i żoną.
Ten model funkcjonuje i dziś, bo kobieta jest powołana do rodzenia dzieci i nikt za nią tego nie zrobi, ale współczesna kobieta znajduje dla siebie miejsce także w innych sferach. Oczywiście nadal rodzi dzieci, opiekuje się nimi, swoim mężczyzną i domem, ale opiekuje się także sobą. Chce osiągnąć więcej, poszerzać wiedzę, być niezależną, posiadać władzę, manifestować własną wolę i wybory. Nic w tym dziwnego, kobieta – tak jak mężczyzna – jest człowiekiem, który chce się rozwijać.
Obecnie ciało kobiety staje się bardziej jej własnością. Śledząc historię kobiet, łatwo zauważyć, że całe zło rodziło się z faktu, że kobieta – w przeciwieństwie do mężczyzny – nie była właścicielką swojego ciała, więc można było robić z nim, co się chciało. Męska część społeczeństwa traktowała kobiety jako istoty głupie, bezwolne, i takie, które wywołują lęk z racji swej inności, co z kolei wywoływało niszczące uczucia i reakcje.
Paradoksalnie sytuacji kobiet pomogło chrześcijaństwo, które uznało, że kobieta jest istotą myślącą i może odpowiadać za własną duszę. To pokazało mężczyźnie, że kobieta może stanowić o sobie, a mężczyzna powinien się nią opiekować. Nawet współczesna akcja #metoo pokazuje, że gdy mówimy o sytuacji kobiet, wciąż chodzi o cielesność. Ruchy antyaborcyjne czy feministyczne pokazują, że kobieta chce sobą władać, uwolnić się nieco od kultury maskulinistycznej i żyć swoim życiem. Chce pracować, posiadać rodzinę, podejmować różne aktywności i po prostu być szczęśliwa.
Zwróćmy uwagę na edukację literacką naszych dzieci, która kształtuje pojęcie kobiecości i roli kobiety w świecie. Np.w ludowych baśniach, które poznają dzieci, kobieta jest podległa mężczyźnie i najlepsze co może ją spotkać, to być żoną i matką. Jeśli matką, to nie dobrą, gdyż dobra matka żyje w baśni dwa dni, a potem umiera i w jej miejscu pojawia się macocha. Od niej blisko do czarownicy, która nie jest przecież pokorną „domową kurą”. Guy Bechtel w książce „Cztery kobiety Boga” pisze o ladacznicy, czarownicy, świętej i głupiej gęsi. Takie role, według autora, przyznali kobietom mężczyźni. chyba wszystkie te typy znajdziemy w ludowych baśniach, które wyrosły z fallocentrycznej koncepcji świata. Natomiast współczesna literatura dla dzieci odrywa się od motywów spotykanych w / baśniach. Powstają utwory, które pokazują zupełnie inne postawy – dziewczynki nie chcą czekać na księcia, zakładać sukienek ani władać królestwem, nie chcą czekać. Wykonują czynności, które mógłby wykonywać rycerz.
Współczesne bohaterki nie potrzebują czasu, jaki miały postacie z klasycznych baśni i bajek, które wycofywały się z życia (np. zapadały w sen, umierały po zjedzeniu zatrutego jabłka), by wyciszyć się, zrozumieć siebie. Współczesna bohaterka jest aktywna, samodzielna sprzeciwia się schematom, nie czeka na księcia, a jeśli go spotyka, to dzieje się to przez przypadek. O takich bohaterkach pisze m.in. Roksana Jędrzejewska-Wróbel, ale już kilkadziesiąt lat temu Astrid Lindgren stworzyła „Pippi Pończoszankę” wydawnictwa nie chciały wydać tej książki, gdyż uznano Pippi za dziewczynkę zbyt samodzielną, odważną, zbyt mało uległą.
Wydaje mi się, że każda kobieta musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co czyni ją szczęśliwą. W dniu 8 marca mężczyźni mogą nam dawać kwiaty, mówić, że jesteśmy piękne i wspaniałe, to oczywiście bardzo miłe, ale to, co najgorsze może nas spotkać od mężczyzny to pobłażliwość w traktowaniu nas i naszych problemów. Niestety, mężczyźni nadal uważają, że to co my robimy, jest trochę mniej poważne, mniej mądre, mniej męskie. Kwiatek od takich mężczyzn na pewno nie będzie cieszył.
Każdy człowiek – mężczyzna, kobieta czy dziecko – chce być traktowany poważnie. Stosunki między nami są efektem władzy, jaką mężczyźni mieli przez wieki nad kobietami, koncentrując całą swoją energię na tym, by mieć kobietę tylko dla siebie. Jak wyjść z impasu, pokazuje baśń o Czerwonym kapturku, w której kobieta pozwala się zjeść wilkowi, chcąc go zrozumieć i oswoić. Nie wszystkie kobiety chcą zrozumieć wydźwięk tej baśni, która mówi, że aby związek był szczęśliwy, kobieta powinna dać się zjeść. Te z kobiet, które się na to nie godzą, zawsze muszą w zanadrzu ukrywać nóż. Ale czy na pewno o to nam chodzi w relacjach z mężczyzną?
Patricia Mitro, prezes Fundacji Prawnikon, przewodnicząca Podkarpackiej Rady Programowej Kobiet:
Czasy, w jakich żyjemy, na pewno są dla nas lepsze, łatwiejsze. Mamy więcej możliwości zawodowych i biznesowych, a różnice pomiędzy podziałem zawodów na damskie i męskie oraz poziomem płac niwelują się. Zmieniło się też stereotypowe podejście do roli kobiety, które wcześniej sprowadzało się do roli matki, żony i kobiety dbającej o ognisko domowe. Ten stereotyp pogłębił się o relacje, rozwój i ideowość. O to właśnie zadbał współczesny świat. Zmiany, które zaszły, łatwo porównać, ponieważ w tym roku przypada 100-lecie wywalczenia praw wyborczych dla kobiet w Polsce. W historii sto lat wcale nie jest długim okresem, ale gdy popatrzymy na prawa kobiet sprzed stu lat i na te, które mamy dzisiaj, widzimy ogromny postęp. Dziś możemy mieć wszystko, co tylko zapragniemy, wystarczy chęć i ciężka praca, a naprawdę wiele jesteśmy w stanie osiągnąć.
Niestety, mimo że jako obywatele i obywatelki przeszliśmy bardzo długą drogę, uważam w obecnie w Polsce wdraża się zbyt dużo mechanizmów, które są swoistego rodzaju zagrożeniem dla praw obywatelskich i ograniczeniem swobody kobiet. Cała Europa zmierza w kierunki rozwoju i wolności jednostki oraz możliwości wyboru, ale w Polsce nadal pokutują pewnego rodzaju stereotypy i poglądy, które podziela tylko część społeczeństwa. Mają one ogromny wydźwięk na życie każdej z nas. Tak dzieje się m.in. w ochronie zdrowia czy dostępie do legalnej aborcji, która przecież nie ma być ogólnie dostępna, ale uzasadniona w kilku przypadkach. Nieludzkim jest odbieranie kobietom pewnych praw i zmuszanie je do pokutowania za niezależne od nich czynniki czy bieg zdarzeń.
Zauważam, że kobiety są coraz silniejsze, samo stanowiące, umiejące pokazać, dokąd dążą i co chcą osiągnąć. Wierzą w swoje możliwości, wychodzą z cienia. Czy to się wiąże z feminizmem? Nie sądzę. Raczej wiąże się to z marzeniami i chęcią rozwoju.
To dokąd zmierza współczesna kobieta, zależy od indywidualnych cech każdej z nas, ale też od grupy, która nas określa. Są kobiety matki, kobiety bizneswoman, kobiety katoliczki. Każda z nich ma swoją drogę i inne cele, jednak uogólniając, uważam że kobiety zmierzają w kierunku, że wszystko zaczyna się od środka. Od tego, jak chcą żyć, być traktowane, jakie chciałyby mieć pole decyzyjne i co chciałyby robić. Na podstawie historii kobiet, które poznaję każdego dnia, dochodzę do wniosku, że wszystko wywodzi się z marzeń i chęci samospełnienia. Jeśli kobieta robi to co kocha i jeszcze udaje jej się połączyć to z pracą zawodową, to jest szczęśliwa, a wraz z nią jej otoczenie.
Z okazji Dnia Kobiet życzyłabym wszystkim kobietom więcej odwagi i wychodzenia ze sfer komfortu, bo to bardzo pomaga w rozwoju. Życzę też kobietom wzajemnej współpracy i inspiracji sobą nawzajem.