Człowiek z natury lubi otaczać się pięknymi przedmiotami. Od wielu tysiącleci z ogromnym zamiłowaniem upiększamy swoje ciała, a piękne drobiazgi gromadzimy w swoich domach. Zdobią, cieszą oko, a bywa, że stają obiektem zazdrości. Ale te robione na specjalne zamówienie są zdecydowanie czymś więcej niż tylko zwykłą ozdobą. Przywołują miłe wspomnienia, upamiętniają niezwykłe chwile, wywołują uśmiech na twarzy, a czasem również łzę w oku.
Tradycja przyozdabiania ludzkiego ciała biżuterią jest bardzo długa, najstarsze odnalezione przybrania pochodzą sprzed ponad 20 tysięcy lat. Zanim ludzkość doceniła piękno najróżniejszych kamieni i poznała tajemnice obróbki metali szlachetnych, biżuterią były kości, zęby, kawałki drewna, muszle. I choć dzisiejsza biżuteria wygląda zupełnie, to nadal te drobiazgi, niejednokrotnie bardzo kosztowne, mają zdobić, a dla ich właściciela często mają także wartość uczuciową.
Z miłości do piękna
O tym, jak różne rzeczy mogą się podobać wie doskonale Jan Madej z
BM Pracowni Złotniczej w Rzeszowie, który wspólnie z żoną w branży jest od 1980 roku. Ich pierwsza pracownia mieściła się w Łańcucie i miała powierzchnię zaledwie 9,5 metra kwadratowego. Ale początek lat 80. nie był łaskawy dla złotnictwa, wybory mogły powstawać jedynie ze złota powierzonego przez klienta, a wszystko jeszcze bardziej skomplikował stan wojenny. Jednak z biegiem lat pracownia się rozwijała, przeniosła się do Rzeszowa, przybywało pracowników i klientów, którzy
pragnęli biżuterii innej, wyjątkowej, nierzadko projektowanej na specjalne zamówienie. – Niejednokrotnie były to bardzo dziwne rzeczy – przyznaje Jan Madej z
BM Pracowni Złotniczej. – Ale to tylko pokazuje, jak różne pomysły można realizować.
Robiliśmy np. złote spinki dla papieża Jana Pawła II i logo na 650-lecie Rzeszowa, ale też oprawialiśmy pierwsze mleczne ząbki dzieci, pukle włosów, nawet kawałki drewna, które dla klienta mają jakieś znaczenie i z czymś się mu kojarzą.
Oczywiście biżuteria, której głównym elementem jest np. mleczny ząbek dziecka może budzić zdziwienie i zaskoczenie kogoś postronnego, ale dla kogoś, kto ją zamówił ma dużo większe znaczenie. To rzeczy, które są czymś więcej niż tylko zwykłą ozdobą, broszką czy zawieszką. A że definicja piękna jest niezwykle pojemna, więc w tej kategorii swoje miejsce mogą znaleźć naprawdę najróżniejsze rzeczy.
Historia zamknięta w biżuterii
Przez trzydzieści lat działalności
pracowni BM o rzeczach wykonanych na specjalne zamówienie klientów można by napisać książkę i to całkiem sporej objętości. Ale historie tworzenia, często niezwykle cennych drobiazgów, nierozłącznie wiążą się z historiami ludzi, którzy przekraczali próg tej pracowni złotniczej. Zazwyczaj przynoszą rzecz, która ma stać się głównym elementem ozdoby: pierścionka, wisiorka, broszki lub drobiazgu, który stojąc na półce w domu będzie zwracał uwagę i podziw wszystkich. I choć dla kogoś może być jedynie kolejnym przedmiotem, to dla pana Jana każdy ten przedmiot to historia człowieka, z którym się spotyka, rozmawia, słucha i w końcu tworzy dla niego piękną rzecz.
– Kiedyś klient przyniósł około półkilogramowy bursztyn o wartości około 5 tys. zł, taki okaz naprawdę zdarza się niezwykle rzadko – wspomina Jan Madej. – Chciał, żebym zrobił z niego słonika, którego miał ofiarować nauczycielowi na pamiątkę. Ale uznałem, że szkoda niszczyć taki okaz i zaproponowałem mu coś zupełnie innego. Lekko wyszlifowaliśmy bursztyn, a ze srebra wykonaliśmy napis: „Ciepło tego bursztynu niech będzie wspomnieniem. Uczniowie i rodzice klasy 3c”. Powstało coś nie do podrobienia, drugiej takiej pamiątki z pewnością nie będzie.
Rzeczy robione przez złotników na specjalne zamówienie klienta zawsze są niepowtarzalne, a znalezienie drugiej identycznej właściwie jest niemożliwe. Po pierwsze dlatego, że każdy kamień czy kawałek bursztynu przyniesiony do pracowni jest inny i niepowtarzalny. Po drugie klient zazwyczaj sugeruje, jaki efekt chciałby osiągnąć i jak przedstawia się jego wizja tej ozdoby.
W
pracowni BM powstała m.in. bransoletka zamówiona przez wielbicielkę koni, a nazwana przez pana Jana „Karuzelą”. Każdy element ozdoby przedstawiał końską głowę w innym ujęciu, w ten sposób po rozłożeniu bransolety konie sprawiały wrażenie jakby były w ruchu. Niecodzienną rzeczą, która wyszła spod ręki Jana Madeja jest ozdoba, której
głównym elementem jest prawdziwa czterolistna koniczyna. Po oprawieniu ten symbol szczęścia znaleziony przez pewną panią stał się wisiorkiem. Myśliwi natomiast często przynoszą do oprawienia trofea zdobyte w trakcie polowań.
Ale pośród rzeczy niepowtarzalnych, rzadko spotykanych czy nietypowych są również te, które mieszczą się w zupełnie innej kategorii. To te najdroższe, jakie trafiły w ręce pana Jana i jego pracowników. W rzeszowskiej pracowni wspaniałą oprawę otrzymał np. rubin o niezwykle rzadko spotykanej wielkości, bo aż 16,5 karata i wartości 170 tys. zł. Ten wyjątkowy kamień stał się głównym elementem okazałego pierścionka. Największy diament oprawiany w BM miał 5 karatów i był wart 150 tys. zł. Z kolei najcenniejszy szmaragd przyniesiony przez klienta przed ok. piętnastoma laty był wart ok. 80 tys. zł. Dla porównania za 100 tys. zł można było wówczas kupić dom. Ciekawostką z zaplecza pracowni złotniczej jest to, że osoba, która wykonywała oprawę dla tego kamienia nie znała jego wartości. Był to celowy zabieg, ponieważ szmaragdy są bardzo kruche, a świadomość jego ceny mogłaby spowodować niepożądane drżenie ręki.
Przepis na piękno
Stworzenie z rubinu, bursztynu, krzemienia pasiastego czy nawet kawałeczka drewna lub zęba jelenia wspaniałej ozdoby bez zbędnej przesady można określić mianem sztuki. Przynoszone przez klientów przedmioty najczęściej nie są obrabiane wcześniej przez jubilera, mają więc bardzo różną formę i kształt. – Ale prawdziwą sztuką jest takie oprawienie kamienia czy każdej innej rzeczy, by jej nie zagłuszyć, nie zagubić – zdradza tajemnicę sukcesu Jan Madej. – Dla klienta najistotniejsze jest to, co do nas przynosi. Oprawa jest jedynie dodatkiem i powinna być tak wykonana, aby właściwie jej nie było. Dlatego musimy szukać takiej formy, by idealnie współgrała, podkreślała wyjątkowe cechy powierzonego nam przedmiotu i równocześnie nie zdominowała go. Natura tworzy niezwykłe i przepiękne rzeczy, ale oprawianie czegoś, co ma różną strukturę i formę jest bardzo trudne. Zwłaszcza, gdy nie chcemy zbyt mocno ingerować w naturalny kształt.
Drobiazgi wykonane na specjalne zamówienia klientów to małe arcydzieła, natomiast autor projektu to artysta, który czasem ma wizję od pierwszej chwili i doskonale wie, jaki chce osiągnąć cel, a bywa też, że kluczy, błądzi i szuka natchnienia. Takie drobiazgi zawsze są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. A nad ozdobami wykonywanymi seryjnie mają jeszcze jedną przewagę – dla właścicieli lub osób, którym zostały podarowane mają specjalne, często emocjonalne znaczenie.
ul. Grunwaldzka 40, 35-068 Rzeszów, tel. (17) 852-55-18
ul. Jagiellońska 5, 35-068 Rzeszów, tel (17) 852-98-64
Millenium Hall stoisko nr 19, al. Kopisto 1, tel. (17) 770-05-37