Alina Bosak: Historia o wędrówce małej dziewczynki na Kalwarię Pacławską w 1939 roku, którą napisał Pan do oratorium zamówionego przez rzeszowski teatr, to dowód, że warto słuchać opowieści swoich dziadków. Na Kalwarię tamtego roku pielgrzymowała bowiem Pańska babcia…
Szymon Bogacz: Tak. 15 sierpnia 1939 roku razem z koleżanką wybrała się na odpust w Kalwarii Pacławskiej pod Przemyślem. Szły na piechotę z Dobromila, który dziś znajduje się po stronie ukraińskiej, a wtedy był w granicach Polski. To nie jest daleko, kilkanaście kilometrów. Wyszły zanim wzeszło słońce i dotarły na odpust. Opowiadam historie, jakie przeżyły po drodze.
Ile lat ma dziś Pana babcia?
W przyszłym roku skończy 90 lat. Chętnie opowiada historie ze swojego życia. Wiele z nich rodzina zna na pamięć i czasem wzbrania się przed słuchaniem po raz kolejny. Bywają one jednak świetną inspiracją dla mnie jako dramaturga. Kilka razy wykorzystałem w swoich utworach motywy z babci opowieści.
Warto słuchać…
Żałuję, że nie słuchałem pilnie opowieści prababci. Zmarła, kiedy miałem 18 lat. Znała świetne historie, ale wtedy do nich nie byłem dojrzały. Teraz zapisuję i nagrywam zwierzenia babci Helenki. Mam tego już całkiem sporo. Właśnie zamierzam kupić specjalny sprzęt, żeby jakość tych nagrań była jak najlepsza.
Zatem pomysł na libretto pod oratorium przyszedł łatwo?
Nie od razu. Szukałem tego pomysłu. Trochę to trwało. Tej akurat historii, o wędrówce do Kalwarii Pacławskiej nie znałem. Zainspirowany przez rodzinę, namówiłem babcię na opowieść i w pierwszej chwili sądziłem, że się nie nadaje. Ale po namyśle doszedłem do wniosku, że to jest dobra baza, która mogę zmitologizować i udramatyzować. Moja babcia nie wie, że w moim libretcie dziewczynka z Dobromila spotyka Jezusa, Matkę Boską, przydarza się jej także o wiele więcej przygód niż w rzeczywistej wędrówce.
Ale rok pozostał 1939, ten sam, w którym wędrowała babcia.
To świetnie pasuje do tematu festiwalu Trans/Misje, którym jest „Koniec i Początek”. A dla mojej babci, dla dziewczynki z Dobromila to był rok, w którym jej świat miał się skończyć. Świat tygla kulturowego, spotkania tysięcy ludzi różnych narodowości, którzy przychodzili na wielki odpust z okazji Święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kalwarii Pacławskiej – Polacy, Ukraińcy, Bojkowie. Potem nastała wojna, cudowny obraz Madonny ukrywano w różnych miejscach przed rabunkiem. Potem wrócił na swoje miejsce, ale II Rzeczpospolita skończyła się na zawsze. Babcia w 1946 roku musiała wyjechać z Dobromila na Dolny Śląsk. I tam do dziś mieszka. Moja wersja babcinej opowieści została mocno ubarwiona, ale zawiera też wiele prawdy. Babcia pamięta wiele smutnych momentów – bo pamięta, że jej wędrówce do Kalwarii sprzeciwiał się ojciec, że ktoś ją okradł. Ja w to wplotłem cuda i znaki, które dawały nadzieję, że coś się może nie wydarzyć, że może da się uchronić świat przed tym, co ma nastąpić. Ludzie jednak tę szansę zaprzepaszczają.
Czy dla babci Madonna z Kalwarii Pacławskiej była ważną świętą? Przechowywała jej wizerunek?
Nie. Babcia jest głęboko wierząca, ale nie przywiązała się do jednego obrazu. Na Kalwarii najbardziej pochłonięta była rytuałem wyprowadzenia figury Matki Bożej Wniebowziętej i przeniesienia jej do grobu. Dla niej ta historia z dzieciństwa jest nieco mityczna, jak wszystko, co się w tamtym czasie wydarzyło. Na przykład wspomnienie, jak bomba spadła w miejsce, w którym chwilę wcześniej stała i inne dramatyczne momenty.
Dlaczego wyjechała z Dobromila?
Banderowcy spalili im gospodarstwo. Została tylko beczka, krowa i spodnie pradziadka. Reszta poszła z dymem. Ocalili życie. Prababcia dobrze mówiła po ukraińsku, o te spodnie pradziadka to nawet szarpała się z napastnikami. I puścili. Ale napady nasiliły się także w sąsiednich miejscowościach i rodzina postanowiła wyjechać.
Do „Wielkiego Odpustu” pisał Pan libretto, nie znając muzyki, którą tworzył Sławomir Kupczak. Jak wyszła całość?
Odpowiedź da premiera w Filharmonii Podkarpackiej. Wiem, że napisałem dzieło momentami tragiczne, momentami śmieszne. Matka Boska nie uosabia dobroci w czystej formie, przypomina trochę Królową Śniegu. Jezus to prosty chłop, który zszedł z krzyża, pomaga innym, kocha matkę, jest miłym i dobrym człowiekiem. Oratorium jest niesceniczną forma opery, więc musiałem opowiedzieć coś bez obrazowania na scenie. To bardzo trudne. Niełatwo było także zmieścić się w granicach długości tekstu, jakie wyznaczył kompozytor. Mam nadzieję jednak, że nasze dzieło spodoba się publiczności.
***
Szymon Bogacz – muzyk, dramaturg, studiował na Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie, grał na trąbce w takich orkiestrach jak: SinfoniaVarsovia, Filharmonia Narodowa, Polska Orkiestra Radiowa. Absolwent scenariopisarstwa na PWSFTViT im. L. Schillera w Łodzi, stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Od 2013 do 2016 r. pełnił funkcję dramaturga i kierownika literackiego w Teatrze im. C.K. Norwida w Jeleniej Górze. Napisał kilkanaście dramatów, które doczekały się kilku realizacji scenicznych, m.in. „W imię Ojca i Syna”, „Allegro moderato”, „Koło kwintowe – fragmenty”, „Nocami i dniami będę tęsknić za Tobą”. Spektakl „Karskiego Historia Nieprawdziwa” w reż. Julii Mark (Teatr im. C.K. Norwida, Jelenia Góra) został nagrodzony Srebrnym Kluczykiem w kategorii najlepszy spektakl teatralny, a słuchowisko na podstawie tego tekstu statuetką TALANTONA. „Karskiego Historia Nieprawdziwa” znalazł się także w finale 21. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Na 1. Festiwalu TEATROTEKA FEST (2017) nagrodę za najlepszy tekst dramatyczny jury przyznało sztuce „Zakład Doświadczalny Solidarność” Szymona Bogacza (spektakl Teatru Telewizji w reż. Adama Sajnuka).
Premiera
Cud niedokonany, czyli Wielki Odpust w Kalwarii Pacławskiej ’39
Sobota, godz. 20, Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego
Libretto: Szymon Bogacz
Muzyka: Sławomir Kupczak
Dyryguje: Łukasz Wódecki
Soliści: Naira Ayvazyan, Michał Sławecki
Aktorzy: Marek Kępiński
Chór i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej im. A. Malawskiego w Rzeszowie
Produkcja: Teatr im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie
Czas trwania: 50 minut
Sławomir Kupczak – kompozytor, studiował kompozycję w Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu oraz kompozycję komputerową. Odbył ponadto studia podyplomowe w zakresie: kompozycji specjalnej, kompozycji komputerowej oraz muzyki teatralnej i filmowej. Brał udział w międzynarodowych kursach dla młodych kompozytorów w Polsce i zagranicą. Jego utwory „Anafora VI” i „Anafora VII – Lament” otrzymały wysokie lokaty w konkursach dla młodych kompozytorów. „AnaforaV”, „Resfacta” i „4 tańce z przygrywką” reprezentowały zaś Polskie Radio w konkursach międzynarodowych. Jest twórcą muzyki solowej, kameralnej, symfonicznej, elektroakustycznej, teatralnej (do przedstawień w reżyserii m.in. Jakuba Porcariego, Krzysztofa Globisza, Marii Spiss czy Pawła Passiniego) i filmowej. W maju 2015 r. odbyła się premiera jego opery kameralnej „Voyager w reż. Michała Borczucha, napisanej na zamówienie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie.