Reklama

Kultura

Rzeźby Zdzisława Beksińskiego pierwszy raz na Wawelu

Antoni Adamski
Dodano: 17.05.2023
74146_beksinski
Share
Udostępnij
Rzeźby Zdzisława Beksińskiego po raz pierwszy trafiły do starego Krakowa i to od razu na Wawel. Nigdy dotąd nie organizowano osobnej ekspozycji tych prac, uważanych niesłusznie za margines jego twórczości. Komisarzami ekspozycji są Małgorzata i Marcin Gołębiewscy, których propozycję ekspozycji zaakceptował prof. Andrzej  Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego. 
 
 Wiesław Banach, emerytowany dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku i twórca  Galerii Beksińskiego podkreślił, że młode pokolenie historyków sztuki wywołało przełom w recepcji prac artysty. Znikły zastrzeżenia, które zamykały dotąd drzwi najważniejszych muzeów nie tylko Krakowa przed sanocką kolekcją.
 
Małgorzata i Marcin Gołębiewscy. Fot. Tadeusz Poźniak
 
W wawelskich ogrodach królewskich możemy oglądać (do 1 października br.) dwie monumentalne prace: „Hamleta” i „Makbeta, dziewięć „Głów” oraz trzy reliefy. Powstały one na przełomie lat 50/60. Po latach Zdzisław Beksiński komentował, iż poprzez te rzeźby włączył się do nurtu awangardy, co było „w istocie pierwszym nałożeniem maski”. Tych masek było kilka: fotografia, grafika i kompozycje rysunkowe. Po ich zdjęciu – w połowie lat 60-tych zajął się wyłącznie malarstwem i grafiką komputerową. Rozpoczął się „okres fantastyczny” jego twórczości. Tę nagłą zmianę do dziś wypominają artyście krytycy i historycy sztuki (ostatnio prof. Maria Poprzędzka w GW). Zarzucają mu „zmarnowanie talentu”. Jak na złość, obrazy  Beksińskiego przyjmowane są entuzjastycznie przez innych specjalistów oraz przez tłumy odbiorców. Wawelska wystawa zadaje pytanie o sens i potrzebę tej nagłej zmiany.
 
Ekspozycja – jak spektakl – rozgrywa się w dwóch wymiarach: w skali monumentalnej i kameralnej. Majestatyczna jest architektura renesansowej i gotyckiej (Kurza Stopka) części Zamku Królewskiego. U jej podnóża oglądamy niewielkie, zachowujące skalę ludzkiej czaszki „Głowy” oraz reliefy.  Swą obecność wyraźniej zaznaczają tylko czarne sylwety szekspirowskich bohaterów. Istnieje także inna skala. To zrekonstruowane niedawno renesansowe, geometryczne w planie ogrody u podnóża siedziby królewskiej. Roślinność zmienia się wraz ze przemianą pór roku. Jej niezmienną częścią pozostaje wkomponowana w obrzeża ogródka rzeźba Beksińskiego. Jak w holenderskich martwych naturach  dostrzegamy ją w postaci mikroskopijnego robaczka na płatku lub liściu kwiatu. To przesłanie mówiące o przemijaniu i nieuchronności śmierci: „memento mori”. Bez niego nie sposób wyobrazić sobie sarmackiej kultury kolejnych dwóch kolejnych stuleci. 

„Głowy”- brązowe patynowane odlewy ustawione zostały na świetnie dobranych przez kuratorów  postumentach z cortenu, czyli stali pokrytej rdzawą powierzchnią. To ona  izoluje i chroni odporność tego metalu. Rdza kojarząca się z nietrwałością, rozkładem skontrastowana została z używanym do odlewania pomników wiecznotrwałym brązem. Wiadomo, że Beksiński  zainteresowany był procesem destrukcji – rozpadu dzieła sztuki. Do swoich reliefów włączał działanie czasu. Starał się programować, planować proces postępującego rozkładu, świadomie go  wspomagając. Nakładał np. kilka warstw farby, wyobrażając sobie jak będą się one łuszczyć, kruszyć i odpadać.

“Głowy” Zdzisława Beksińskiego na Wawelu

Cykl dziewięciu „Głów” to nie portrety, lecz anonimowe  bryły. Przypominają wykopaliska paleontologiczne, które upływ czasu pozbawił cech indywidualnych. Faktura rzeźb pozbawiona zbędnych detali staje się coraz bogatsza. W kolejnych pracach przybywa nacięć oraz otworów. To podróż w głąb rzeźby, nadawanie jej nowych – duchowych znaczeń. W kolejnych przedstawieniach „Głów” eksponowane jest  trzecie, znajdujące się pośrodku oko. Przywodzi na myśl dalekowschodnią czakrę „trzeciego oka” związaną z energiami duchowymi. Reprezentuje ona intuicję, mądrość, a także kreatywność. Czakry czyli ośrodki energii występują w kulturach Indii, Chin, Tybetu, a także w cywilizacji Majów. Artysta „oko ducha” czyli wewnętrzną głębię człowieka pokazuje w kontraście do  biernego oka cielesnego, którym ludzie „patrzą, lecz nie widzą”. Tą bierność, wręcz bezmyślność codziennego postrzegania wielokrotnie podkreślają teksty Ewangelii. Ekspozycja w nieoczekiwany sposób odkrywa nowe znaczenia związane z niezwykłością miejsca, w którym pokaz się odbywa. To łączność ze słynnym, rzekomym Czakramem Wawelskim znajdujący się podobno obok krypty św. Gereona – na wschód od obecnego gotyckiego prezbiterium katedry wawelskiej.  

Tajemniczy charakter mają prezentowane obok murów austriackich koszar i twierdzy z poł. XIX stulecia (nie sposób zapomnieć, iż Wawel pełnił także tę prozaiczną rolę) trzy reliefy w kształcie jakby starożytnych pokrytych wypukłą płaskorzeźbą tablic. Występuje w nich motyw twarzy ze zwielokrotnionymi oczami: każda para o odmiennym kształcie. To jakby powtórzony motyw „wewnętrznego oka”. Jak wspomina dyrektor Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński nie widział powodu by jego pracami zajmowali się,  tylko historycy i krytycy sztuki. Uważał, że jeżeli są to prace emocjonalne, osobiste czy wręcz intymne, może byłoby lepiej, żeby ich analizą zajęli się psychiatrzy czy psychologowie. 
 
Prof. Antoni Kępiński w „Schizofrenii” wprowadza pojęcie „olśnienia schizofrenicznego” w twórczości Alfreda Kubina, podkreślając iż bez tych przeżyć nie mógłby stworzyć on tak dziwnej, groźnej i groteskowej wizji jaką przedstawia w swych dziełach. Prof. Kępiński analizuje twórczość Edmunda Monsiela, schizofrenika który ukrywając się w czasie okupacji pokrywał kartkę papieru obsesyjnie spoglądającymi na niego twarzami.  Prześladowały one chorego. Umieszczał je wszędzie, także wprost na postaciach przedstawianych osób. Motywy te powtarza także jego powojenna twórczość. Prace Monsiela były pokazywane wystawach  zorganizowanych w Galerii Stowarzyszenia Historyków Sztuki w Krakowie w 1963 oraz w rok później w warszawskiej „Zachęcie”. Te wszechobecne twarze przywodzą na myśl opisane reliefy oraz rysunki z tamtego okresu twórczości Beksińskiego. Artysta w swych wypowiedziach nie odżegnywał się bowiem od twórczości mentalnie chorych jako jednego ze swych źródeł inspiracji.

“Szekspirowskie” rzeźby Beksińskiego w królewskich ogrodach

Dwie odrębne, różne od opisanych wyżej – „szekspirowskie” rzeźby Zdzisława Beksińskiego zestawione zostały przez kuratorów wystawy z architekturą otoczenia. Wystawę otwiera ciemna, wyeksponowana dodatkowo przez złote – jak w średniowiecznych wizerunkach świętych – tło postać „Makbeta”. Odcina się ona od czerwieni murów poaustriackiej twierdzy. Nieco dalej – w niezmiernie wydłużonej niszy gotyckiej Kurzej Stopki króluje czarna postać „Hamleta”. Ciemne postacie Beksińskiego same w sobie są monumentalne. Mierzą się z równie monumentalną architekturą otoczenia, co znakomicie pokazali (zaakcentowali) kuratorzy wystawy. Co więcej: bohaterowie Beksińskiego w tę architekturę wrastają, przenikają, stanowią z nią jedność. Jak duchy – a także realne postacie z obu dramatów Szekspira…
 
Nie wiemy jak wyglądał zamek w Elsynorze – pisał Stanisław Wyspiański i pytał: „W jakiej to galerii godzinami zwykł się był przechadzać Hamlet – Biedny chłopiec z książką w ręku. Widzicie go: jak idzie z książką w ręku w tej górnej galerii królewskiego pałacu Jagiellonów. Widzicie go: jak około północy przychodzi ku strażnikom, gdzie czeka go przyjaciel Horacy na tarasach Wawelu około Lubranki, w bliskości części Kazimierzowskiej zamku, i tam duch występuje!….”

W roku 1904 Stanisław Wyspiański napisał swój szkic o odczytanym na nowo Hamlecie.  „Hamlet” Beksińskiego – jego „wewnętrzny autoportret” staje się w szkicu Wyspiańskiego dramatem całego pokolenia, które za czternaście lat doczeka Niepodległości. Wawel jest czymś innym niż Muzeum, gdzie turysta ogląda ekspozycje: jedną po drugiej. To miejsce mityczne, choć o tych mitach dziś nierzadko zapominamy. Gdyby tak ożywić postacie z „Hamleta” Wyspiańskiego i pokazać ten dramat na wawelskich krużgankach tak, jak oglądalibyśmy go dzisiaj? Bo – podkreślał Wyspiański: „dramat ten (…) dziś przez Szekspira dla nas był pisany…”
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Reprodukowane rzeźby pochodzą ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku; „Hamlet” z kolekcji BWA w Rzeszowie. Pokazane na Wawelu ich współczesne odlewy w brązie, powstałe na licencji Muzeum, certyfikowane przez tę instytucję stanowią kolekcjonerski rarytas. 

Pisząc tekst korzystałem z:
– artykułów Małgorzaty i Marcina Gołębiewskich oraz Doroty Szomko-Osękowskiej w katalogu wystawy„Beksiński – rzeźba” wyd. Zamek Królewski na Wawelu, 2023
-Stanisława Wyspiańskiego „Hamlet”, t. XIII Dzieł zebranych, Kraków 1961
– Antoniego Kępińskiego, „Schizofrenia”, Warszawa 1972.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy