Reklama

Kultura

Po Podkarpaciu błądzi jesień… Zdjęcia Tadeusza Budzińskiego

Antoni Adamski
Dodano: 23.10.2021
6920_Budzinski_11
Share
Udostępnij
Mamy najpiękniejszy czas w Beskidach i Bieszczadach, czas jesieni. W kadrze od lat zatrzymuje ją znany rzeszowski fotografik, Tadeusz Budziński.
 
Cerkiew w Radrużu w jesieni. Na pierwszym planie zrudziałe liście: realne, niemal namacalne, poprzecinane plamami słońca i smugami cienia. Nieco dalej omszałe kamienne krzyże wiejskiego cmentarza. Za pobielonym murkiem rozparła się potężna dzwonnica: przysadzista, z szeroką galeryjką jak w obronnej baszcie. Zwieńczona – dla kontrastu – niewielkim szpiczastym daszkiem z poczerniałego od deszczu gontu. Słynna renesansowa cerkiew skryła się za wysmukłym iglakiem tak, iż oglądamy tylko jej zarys na tle lekko rozbielonego pogodnego nieba. Nie zobaczymy niczego więcej: za to możemy odczuć nastrój wtopionej w krajobraz świątyni. 
 
Tadeusz Budziński przyjeżdżał do Radruża przez cały rok. Dlaczego? Bo metodę pracy Budzińskiego można określić jednym słowem: kontemplacja. To ona pozwala ukazać głębszy wymiar i olśniewające piękno świata. Prezentujemy zaledwie kilka z tych prac:  nieruchoma sylwetka potężnego żubra, wolno poruszający się wilk, który roztapia się w jesiennych brązach, uchwycone w pędzie araby w złotej, jesiennej poświacie i ciężkie, krępe hucuły w zamglonym pejzażu bieszczadzkiej połoniny. Berechy w jesieni kojarzą mi się z krajobrazami z grafiki Krzysztofy Lachtary. Kompozycja zbudowana została strefowo jak malowidła na starym ikonostasie: mgła, nad nią zrudziały jesienny las zatopiony w świetle wypływającym z nieznanego źródła.
 
 
Cerkiew w Radrużu. Fot. Tadeusz Budziński
 
Spokój i harmonia fotogramów Tadeusza wynikają z jego kontemplacji natury, która przywodzi mi na myśl filozofię buddyzmu zen. Trudno wyrazić ją w słowach. Chodzi raczej o to, by wyzbyć się słów, pojęć i przekonań, by powstrzymać się od uprzedzeń i sądów. Zetrzeć z umysłu świadomość obiektywnego świata i świadomość samego siebie. Osiągnąć stan wewnętrznego wydrążenia i pustki. Nie oglądać, nie interpretować. Patrzeć – po to, by dostrzec coś więcej niż zewnętrzny kształt przedmiotów. „Utrzymuj umysł, który czysty jest jak przestrzeń, ale pozwól umysłowi działać precyzyjnie jak koniuszek igły …”- głosi jedna ze wskazówek zen. Budziński komponuje swoje fotogramy z przekonaniem o niezmienności porządku świata. Nadaje nowy sens widzialnej rzeczywistości. Dzięki sztuce Tadeusza życie może stać się poetycką, osobliwą, niecodzienną opowieścią, której celem jest – jak w buddyzmie zen – satori, czyli oświecenie.
 

TADEUSZ BUDZIŃSKI – ur. 1938, absolwent Technikum Budowlanego w Jarosławiu, pracownik „Miastoprojektu” Rzeszów do 1983. Od 1974 należy do związku Polskich Artystów Fotografików. W latach 1972-74 był prezesem Rzeszowskiego Towarzystwa Fotograficznego,  w latach 1978 – 1999 kierował Rzeszowskim Oddziałem ZPAF. Specjalizuje się w fotografii portretowej i krajobrazowej, zwłaszcza terenów Bieszczadów i Podkarpacia. Jest autorem 33 albumów m.in. „Bieszczady”(trzy albumy:1985, 1994, 1999), „Ojciec Święty w Krośnie (1997), „Rzeszów”, „Ojciec Święty w Sandomierzu”(1999), „Podkarpacie”(2000), „Krosno”, „Krasiczyn”(2000), „Pogranicze kultur – drewniane budownictwo sakralne na Podkarpaciu”(2001), „Sandomierz” (2004, II wyd. 2011), „San”, „Hucuły – konie z gór”(2005), „Żubr  w Bieszczadach”(2006), „Araby-dzieci wiatru”(2007), „Radruż”(2011). Laureat licznych nagród. W 2003 jego album „Wilk” zdobył Grand Prix Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek na najpiękniejszą książkę roku. Otrzymał nagrody: Wojewody Krośnieńskiego (1988), Miasta Przemyśla (1994), Miasta Rzeszowa (1999) i inne. W 2009 uhonorowany brązowym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Jest zapalonym myśliwym, posiada złotą odznakę szybowcową z dwoma diamentami.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy