7 czerwca miała miejsce oficjalna premiera drugiej płyty rzeszowskiej formacji FUNKY FLOW pt. "3 ". Początki grupy sięgają października 2005. Pierwsza płyta zespołu „Couple of Grooves" ukazała się w 2007 roku. Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Muzycy dojrzeli, w zespole zaszły zmiany personalne, ale nie zmienił się kierunek artystyczny, w jakim od początku swojego istnienia podąża Funky Flow.
Od początku grają w zespole: klawiszowiec, Tomek Drachus; gitarzysta, Kuba Sztum i perkusista Seweryn Krzysztoń.
Płyta „3” to 10 nieskomplikowanych pod względem muzycznym utworów – wszystkie, oprócz nr 3 skomponował K. Sztum. Całość otwiera intro, w którym „lektor" niezwykle sugestywnie zaprasza do wysłuchania płyty. Zgodnie z sugestią siadam wygodnie, relaksuję się i włączam odtwarzacz. Tytuł utworu nie jest zachęcający („Snowless Winter"), ale muzyka nastraja pozytywnie i zaciekawia. „Billy" jest urodziwy – to dobry, nośny temat (komp. T. Drachusa). „Reflection" pewnie bardziej spodoba się fanom brzmień rockowych, bo K. Sztum ma wyraźne inklinacje do grania „szerokich" solówek w stylu najlepszych rockowych właśnie gitarzystów, którzy specjalizują się w nagraniach i występach z gitara solową w roli głównej (tu słyszymy łagodniej brzmiącą wersję klasyków gatunku S.Vaia, czy J. Satrianiego).
Jest całkiem nieźle, ale ja czekam na muzykę w stylu funky. Jest! „Hello, dude" ma funkowy groove i rasowy, gitarowy riff, temat od razu „chwyta za serce". Gościnnie gra tu stary muzyczny wyjadacz Zbiggi Jakubek. Bardzo dyskretnie – ale jednak-nawiązuje w swojej solówce do najlepszych tradycji funk jazzu, czyli muzyki na „Head Hunters" H. Hancocka. I znów pojawia się solówka gitarowa charakterystyczna dla K. Szturma. To coraz lepszy gitarzysta!
Okazuje się, że całość materiału muzycznego na najnowszej płycie
Funky Flow to właśnie tego typu melanż funkowo-rockowy. Kompozycje 6, 7 i 8 ewidentnie ciążą w kierunku rocka, ale w 9 i 10 utworze / z gościnnym udziałem Wojtka Pilichowskiego/ Funky Flow zdecydowanie przypomina o swoich muzycznych korzeniach. Myślę, że to jest zespół dwóch liderów. A muzyka Funky Flow to efekt demokratycznych wyborów członków tej grupy. Płytę „3” kończy optymistycznie brzmiący "The next day".
Pozytywnie nastraja zresztą cała płyta.
Zwraca uwagę świetna praca S. Krzysztonia. Warto zwrócić uwagę na umiejętności, które w grupie
Funky Flow znakomicie rozwija ten coraz lepszy perkusista. Trzon zespołu stanowi zaledwie trzech muzyków /stąd m.in. tytuł płyty/. Taki skład, to nawiązanie do wielu amerykańskich, świetnych zespołów, które grają bez basistów. Ta sytuacja wymaga od T. Drachusa „podzielenia" uwagi na dwie części- lewa ręka gra Groove basowy, a prawa dba o harmonie. Świetnym pomysłem jest tu używanie brzmień staroświeckiego, ale wciąż szanowanego przez muzyków i słuchaczy mooga, są brzmienia organowe i fenderowe.
„3”, to świetna płyta na letnie spotkania z przyjaciółmi. Zamiast słuchać po raz kolejny swojej ulubionej muzyki, spróbujcie włączyć muzykę rzeszowskiej grupy
Funky Flow, a zapewniam, że przy niej spędzicie udany wieczór!
Pierwszy Czytelnik naszego portalu, który poprawnie poda tytuły dwóch dowolnych utworów z pierwszej płyty zespołu Funky Flow "
Couple of Grooves", otrzyma najnowszy krążek zespołu. Odpowiedzi ślijcie na adres redakcja@biznesistyl.pl.