Reklama

Kultura

Madeleine Peyroux zaprasza do niebieskiego pokoju

Elżbieta Lewicka
Dodano: 11.05.2013
4068_blue_room
Share
Udostępnij
Współczesne czasy nie obfitują w artystyczne osobowości. Wszyscy powielają wszystkich, brakuje nowych pomysłów, króluje wszechobecna, muzyczna komercja. Ale na początku XXI wieku zdarzyło się coś zaskakującego. Pojawiły się bowiem na jazzowych scenach świata dwie Amerykanki – wielkie wokalne osobowości. Dla tych pań czas już dawno stanął w miejscu i choć nigdy nie stanęły do żenujących konkursów typu „Mam Talent”, to jednak  świat poznał się na ich talentach. Młodsza z dam, Melody Gardot dość szybko zdobyła uznanie krytyków i publiczności, może także dlatego, że ma ognisty temperament w przeciwieństwie do Madeleine Peyroux, której kariera muzyczna dość długo nabierała rozpędu. W każdym razie obie artystki są pod każdym względem mocno niedzisiejsze, a jednocześnie bardzo przekonujące, w tym, co robią.
 
„The Blue Room” jest najnowszą płytą Madeleine Peyroux, która nie po raz pierwszy interpretuje piosenki znane i uznane. To trudna sztuka, zwłaszcza, że  trzeba być co najmniej tak dobrym, jak oryginał. Ale jak tu konkurować z Cohenem, czy Dylanem? Madeleine nie konkuruje, tylko śpiewa  „swoje".
 
Doskonale wydobywa wszelkie niuanse tekstowe, a jej interpretacja wielkiego przeboju „Bye Bye Love" nieodmiennie wprowadza mnie w świetny humor. W „I Can't Stop Loving You" Madeleine nie rozrywa szat, jak to zwykł był czynić wielki Ray Charles. Madeleine śpiewa o swoich emocjach nadzwyczaj subtelnie. „The Blue Room" zawiera 11 utworów – szkoda, że tak mało! W muzyce, która brzmi w nagraniach słychać echa słynnego, paryskiego Hot Club de France, gdzie w latach 30 ubiegłego stulecia królował swing, są brzmienia klasycznego jazzu spod znaku Billy Holiday (Madeleine śpiewa o niebo lepiej od legendarnej Billy!),  blue notes „grają" w każdym utworze na zmianę z rasowym, amerykańskim brzmieniem country. Madeleine Peyroux towarzyszą wyborni muzycy, a wśród nich genialny organista Larry Goldings i gitarzysta Dean Parks.
 
Śpiew Madeleine i gra muzyków zachwyci i zadowoli wytrawnych koneserów muzyki, nie tylko jazzowej. Sola instrumentalne są grane oszczędnie i po mistrzowsku, a sposób śpiewania Madeleine Peyroux powoduje, że nagle przenosimy się w zupełnie inny wymiar. 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy