Głos brzmiący jak gitara basowa. Gitara basowa brzmiąca jak zestaw syntezatorów. Podczas środowego koncertu duetu Marek Bałata – Krzysztof Ścierański w rzeszowskiej restauracji Chilita nic nie było do końca oczywiste. A przez to koncert był ciekawy i inspirujący, jak to zwykle bywa podczas muzycznego spotkania dwóch wybitnych osobowości. Był to kolejny koncert w ramach Rzeszów Jazz Festiwalu, stanowiącego zwieńczenie cyklu koncertów I Podkarpackiej Jesieni Jazzowej.
Marek Bałata to znakomity wokalista jazzowy o mieleckich korzeniach. Krzysztof Ścierański – legenda polskiej gitary basowej. Obaj, co przypomniano przed koncertem, to wielokrotni zwycięzcy (w swoich kategoriach) prestiżowego plebiscytu miesięcznika „Jazz Forum” na najlepszych muzyków jazzowych w Polsce.
W Chilicie Bałata, posługując się trzema mikrofonami, zaprezentował brawurowe improwizacje scatem, a także swoje (bardzo romantyczne w klimacie) interpretacje różnych tekstów: od poezji Czesława Miłosza po teksty improwizowane. Ścierański, również posługując się kilkoma instrumentami (w tym znakomicie brzmiącym basem Fendera z 1969 r.) oraz objawiając się w roli świetnego gitarzysty solowego, zaprezentował całą gamę muzycznych barw: od „kosmicznego” grania przy użyciu różnych elektronicznych przystawek, które sprawiały, że bas brzmiał jak zestaw syntezatorów, po bardzo „energetyczne” partie przy użyciu techniki slappingu (gra kciukiem). Jeżeli dodać do tego humor, luz i „dobrą chemię” pomiędzy artystami, otrzymujemy obraz koncertu, który mógł zadowolić nawet bardzo wybrednych fanów jazzu.
Rzeszów Jazz Festiwal potrwa do niedzieli włącznie. Zobaczymy jeszcze takie gwiazdy, jak Wojtek Pilichowski Trio (w Underground Pub), Wojtek Mazolewski Quintet (CH Plaza) czy plejada znakomitych polskich jazzmanów grających w hołdzie zmarłemu w 2013 r. znakomitemu gitarzyście Jarosławowi Śmietanie (WDK). Zwieńczeniem festiwalu będzie niedzielny koncert Orange Trane & Soweto Kinch w Jazz Roomie.