Reklama

Dom

Kompost robi się sam? Pod pewnymi warunkami

Jadwiga Brzozowska
Dodano: 09.08.2021
55486_kompostownik
Share
Udostępnij

Wrzucamy chwasty, przekwitłe kwiatostany, część wilków z drzew owocowych, obierki i skoszoną trawę. Przekładamy ziemią i ziołami. Czasem dorzucimy nawóz organiczny i czekamy. Teoretycznie kompost robi się sam, ale pod pewnymi warunkami. 

Jeśli mamy dużo takiej świeżej materii i pryzma w krótkim czasie „urosła”, wówczas przed dodaniem kolejnych warstw dobrze jest dorzucić preparatu przyspieszającego rozkład materii lub szczepionkę. Im więcej suchej materii, tym więcej wody potrzeba do zapoczątkowania rozkładu części zielonych. Podlewanie pryzmy od czasu do czasu schłodzi ją i odpowiednio nawilży i nie dojdzie do samozapłonu. Dobrym rozwiązaniem jest okrycie pryzmy czarną włókniną, pod którą materia szybciej rozkłada się i parowanie wody nie jest aż tak duże. Jeśli jest upalnie, a my wybieramy się na urlop musimy zadbać o kompostownik. Aby zapobiec nadmiernemu przesuszeniu się pryzmy podlewamy ją obficie i powoli: 10-20 litrów wody na 1 metr sześcienny i na koniec okrywamy włókniną.

Ale może być zupełnie odwrotnie. Po obfitych opadach deszczu pryzma może zacząć brzydko pachnieć, ponieważ zachodzą w niej procesy fermentacji beztlenowej i materia gnije. Wtedy pryzmę należy napowietrzyć, czyli przekopujemy ją i dodajemy warstwę rozluźniająca np. wytłaczanki po jajkach lub słomę albo pędy słonecznika i koniecznie starter do kompostu, aby odnowić prawidłowy proces rozkładu materii. Warto dodać w takim wypadku mączki bazaltowej w ilości 1 kg/1metr sześcienny. Po pewnym czasie brzydki zapach zniknie, a pryzma zostanie wzbogacona o mikro i makroelementy.

Gdy z kompostownika wyczujemy zapach kwasu znaczy to, że warstwy nadmiernie zbiły się i trzeba pryzmę napowietrzyć i przekopać. Podczas tego prostego zabiegu dodajemy warstwy rozluźniające, jak we wcześniejszym przypadku. Można również dodać trociny lub korę.

Jeśli poczujemy zapach amoniaku, również musimy podjąć interwencję. Taki zapach wskazuje, że w pryzmie znajduje się za dużo azotu. Do pryzmy dodajemy np., pociętą słomę lub korę drzew iglastych, zgrabione liście (ale nie z dębu i orzecha czarnego), lub wytłaczanki z jajek. Po pewnym czasie materia znów zacznie prawidłowo się rozkładać.

Warto dodawać obierki z owoców i fusy z kawy, ponieważ zwabią dżdżownice, które przerabiają i wzbogacają materię. Można dodać rośliny bobowate, które wzbogacą kompost w azot, a węgiel z grilla i skorupki z jajek wprowadzą wapno i węgiel, również potrzebne roślinom.

Do podlewania pryzmy warto wykorzystać najprostszą szczepionkę wykonaną z drożdży piekarniczych: kostkę drożdży (100g) rozpuszczamy w 10 litrach wody – najlepiej deszczówki i dodajemy 300 g cukru. Gdy cukier się rozpuści, całość mieszamy i podlewamy pryzmę. 

Można również przygotować wyciąg z krwawnika pospolitego, pokrzywy zwyczajnej lub z rumianku i podlać nimi kompost w razie potrzeby. Materia organiczna będzie się szybciej rozkładać.

A jeśli wyjeżdżamy na dłużej, poprośmy sąsiadów o doglądanie ogrodu lub działki, aby w razie potrzeby, szybko zadziałać.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy