Ks. prof. Michał Heller, kosmolog, fizyk, filozof i teolog, laureat Nagrody Templetona i jeden z najwybitniejszych uczonych naszych czasów, w czwartek, 30 maja został 14. w historii Politechniki Rzeszowskiej doktorem honoris causa. – Nie będę się silił na słowa wdzięczności, bo wszystkie są za małe, ale będę się starał jeszcze więcej robić na rzecz politechniki – mówił ks. prof. Heller odbierając zaszczytny tytuł i potwierdzając, że zachwyca nie tylko umysłem, ale i poczuciem humoru. W uroczystości wzięli udział podkarpaccy posłowie oraz samorządowcy, rektorzy uczelni, ludzie nauki, przedstawiciele Kościoła oraz biznesu. I jest coś olśniewającego w tej postaci, która przeszła „Od Syberii do Pałacu Buckingham”, a z równą swobodą oraz nieprawdopodobną skromnością odnajduje się na światowych salonach jak i w swojskiej parafii w Ropczycach, gdzie przed laty ksiądz profesor był wikarym.
Senat Politechniki Rzeszowskiej przyjął uchwałę o nadaniu tytułu doktora honoris causa PRz ks. prof. Michałowi Hellerowi 22 listopada 2018 roku na wniosek Rady Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa. Uzasadnienie przygotował prof. Jarosław Sęp, dziekan Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa, natomiast laudację w czwartek wygłosił prof. Tadeusz Markowski, rektor Politechniki Rzeszowskiej. Ten ostatni miał przyjemność wręczyć pierwszy tytuł doktora honoris causa Politechniki Rzeszowskiej, jaki w 2002 roku otrzymał prof. Kazimierz Oczoś i wręczył najprawdopodobniej już po raz ostatni ten zaszczytny tytuł w formule, jakiej znamy. Po reformie szkolnictwa wyższego zmieni się sposób przyznawania tytułów doktora honoris causa.
Rektor rzeszowskiej uczelni podkreślił, iż honorowe wyróżnienie jest wyrazem najwyższego uznania dla wkładu księdza profesora w rozwój i popularyzację nauki na świecie oraz skuteczne budowanie pomostów pomiędzy nauką a religią. Za to też w 2008 roku jako pierwszy i jedyny Polak otrzymał prestiżową Nagrodę Templetona w wysokości ok. 1,6 miliona dolarów, nazywaną „teologicznym Noblem”, którą w całości przeznaczył na założenie i rozwój Centrum Kopernika w Krakowie.
– Imponujący dorobek naukowy ks. prof. Michała Hellera obejmuje ponad 1100 publikacji, blisko 70 książek i monografii z kosmologii, fizyki, filozofii, matematyki oraz z obszaru nauki i religii, a także setki artykułów naukowych oraz publicystycznych. Wybitny uczony, autorytet moralny, mistrz – wyliczał prof. Markowski.
Ks. prof. Michał Heller i prof. Tadeusz Markowski. Fot. Tadeusz Poźniak
– Tyle pięknych słów, tyle pochwał, ale może nie przewróci mi się w głowie, bo już mam na to sposób. Jutro znajdę sobie bardzo trudne zadanie matematyczne i od razu spokornieję – żartował wyraźnie wzruszony prof. Heller.
Wybitnemu uczonemu w imieniu marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego gratulował poseł Andrzej Szlachta, słowa uznania przesłała też premier RP Mateusz Morawiecki oraz wielu rektorów i naukowców z Polski.
– Ten tytuł doktora honoris causa to zaszczyt dla obu stron – mówił ks. arcybiskup Stanisław Budzik, metropolita lubelski. – Z ks. prof. Michałem Hellerem znam się od 48 lat. Za nami wspólne lata spędzone na uczelniach w Tarnowie, Lublinie, Krakowie i muszę powiedzieć, że to spotkanie było jednym z najważniejszych w moim życiu.
Szkoda tylko, że na uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa ks. prof. Hellerowi nie było żadnego przedstawiciela biskupa diecezji rzeszowskiej. Tym bardziej, że ks. profesor dość często bywa w Rzeszowie, nie zapomina o Ropczycach, a mieszka w Tarnowie, gdzie wygłasza nawet kazania, które gromadzą tłumy wiernych.
Sama historia życia oraz rodziny ks. prof. Heller jest niezwykła – niczym scenariusz na bardzo dobry film. Urodził się 83 lata temu w Tarnowie. Jego matka pochodziła z polskiej rodziny z kresów a ojciec był utalentowanym inżynierem, absolwentem Politechniki Wiedeńskiej oraz Lwowskiej, współpracownikiem premiera Eugeniusza Kwiatkowskiego, zatrudnionym w fabryce Związków Azotowych w Mościcach k. Tarnowa. W 1940 roku Sowieci wywieźli rodzinę Hellerów na Sybir. Najpierw był obóz w Jakucji, potem w Ałdanie i Urbachu. W 1946 roku Hellerom udało się wrócić do Mościc, gdzie przyszły kosmolog ukończył szkołę podstawową i średnią. Po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie, zaś po studiach jako wikary trafił na parafię do Ropczyc.
Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim obronił tytuł doktora i doktora habilitowanego a od przeszło 30 lat jest profesorem zwyczajnym.
Pozycja naukowa księdza profesora jest wyjątkowa. Należy do czołówki światowej klasy naukowców i współpracuje z najwybitniejszymi przedstawicielami nauki na całym świecie.
Ks. prof. Heller pytany czy religii jest potrzebna nauka i vice versa odpowiada: „To są dwie różne sfery działalności i źle jest, gdy się je miesza. Gdy w nauce używa się argumentów religijnych jako naukowych, które mają decydować o słuszności lub nieprawdziwości jakiejś teorii naukowej, to jest błąd metodologiczny, który prowadzi do rozmaitych konfliktów i niepotrzebnych zadrażnień. Niekiedy ludzie mnie pytają, jak naukowo można udowodnić istnienie Trójcy Świętej. Oczywiście, nie można, dlatego, że nauka i wiara to dwie różne sfery poznania i doświadczenia, ale one spotykają się w człowieku, który może być i uczonym, i człowiekiem religijnym. Wtedy w psychice człowieka musi nastąpić pewne zharmonizowanie tych dwóch dziedzin i ono się dokonuje, w pierwszym etapie, przez zrozumienie ich odrębności. Natomiast w drugim etapie następuje pewne zharmonizowanie, dostrzega się, że one obydwie są potrzebne i wzajemnie się dopełniają.
Religia jest potrzebna może nie tyle nauce, co człowiekowi zajmującemu się nauką, bo religia daje poczucie sensu. Wiem, po co świat istnieje, skąd się wziął i do czego zmierza. Bez religii nawet nauka byłaby czymś bezsensownym, jakąś ślepą grą z przyrodą, która nie wiadomo dlaczego jest taka, a nie inna. Tymczasem przyroda jest zrozumiała, jest czymś, co da się badać, w czym jest zaklęta jakaś myśl. I nauka tę myśl rozszyfrowuje.
Fot. Tadeusz Poźniak
I nie da się nie zauważyć, że wykład z okazji przyznania księdzu profesorowi tytułu doktora honoris causa, był jednym z najciekawszych, jaki można było usłyszeć w ostatnich latach w murach Politechniki Rzeszowskiej. „Nauka w wielkim stylu” nawiązywała do jednego z największych odkryć XX wieku, że Wszechświat się rozszerza, a wszystkie galaktyki uciekają od siebie z ciągle rosnącymi prędkościami. Odkrycie to stworzyło współczesną kosmologię – naukę o Wszechświecie. Perypetie historyczne związane z tamtym odkryciem stały się okazją do postawienia przez prof. Hellera pytania o styl i motywację uprawiania nauki.
– Techniczne gadżety opanowały nasze życie społeczne tak dalece, że nie jesteśmy już w stanie zapanować nad ich niepożądanymi skutkami. Zafascynowanie tym postępem przysłania nam cel uprawiania nauki – rozumienie świata ( i nas samych w świecie) oraz zbliżania się do prawdy. W tym „naukowym biznesie” tkwi gdzieś pracownik naukowy – mówił prof. Heller. – Ze swoją pracą, ambicjami, potrzebami życiowymi. Ambicje są dobrą rzeczą. Dostarczają motywacji do pracy i energii do pokonywania oporów bezwładności. Ale trzeba je trzymać w ryzach, bo łatwo stają się siłą niszczycielską. A obecne systemy ocen wręcz nakłaniają do tego, by przypisywać sobie więcej niż się osiągnęło.
Ksiądz prof. Michał Heller odbierając w czwartek tytuł doktora honoris causa w rzeszowskiej uczelni czuł się wyjątkowo dobrze – za sprawą latania. Jak przypomniał prof. Tadeusz Markowski, ksiądz profesor uwielbia latać samolotami, zna prawie wszystkie lotniska na świecie i „rozbił” kilka samolotów – na szczęście to tylko symulatory lotu. Politechnika zaś do niedawna była jedyną w Polsce uczelnią kształcącą pilotów lotnictwa cywilnego.