80 lat temu 577 km i 800 metrów z Bezmiechowej, z Góry Szczęśliwych Wiatrów do Solecznik Małych koło Wilna, szybowcem PWS – 101 pokonał polski pilot Tadeusz Góra. Już wtedy szybownik zachwycił świat i Międzynarodową Federację Lotniczą (FAI), która jako pierwszemu lotnikowi na świecie przyznała Medal Lilienthala – najwyższe odznaczenie szybowników. W sobotę w Akademickim Ośrodku Szybowcowym Politechniki Rzeszowskiej w Bezmiechowej Górnej świętowano historyczny przelot Tadeusza Góry oraz 100 – lecie Lotnictwa Polskiego. Odsłonięto pamiątkową tablicę, a ze szczytu Kamionki, jak przed laty szybowiec wystartował z lin gumowych.
Ot, po prostu z majątkiem rodziny Czerkawskich kojarzyła się Bezmiechowa Górna jeszcze 100 lat temu, ale gdy w latach 20. XX wieku wyjątkowość szczytu Kamionka zaobserwował Wacław Czerwiński, członek Związku Awiatycznego Studentów Politechniki Lwowskiej, polski konstruktor lotniczy, pilot i jeden z prekursorów polskiego szybownictwa, w Bezmiechowej narodziło się szybownictwo.
To tutaj w 1932 r. otwarto górski ośrodek szybowcowy, który pod kierownictwem Bolesława Łopatniuka, zyskał sławę w całej Europie, a Aeroklub Lwowski ogłosił rozpoczęcie działalności stałej szkoły szybowcowej pod nadzorem Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej. W ośrodku szkoliło się wielu pilotów. Wśród nich Jadwiga Piłsudska, córka Józefa Piłsudskiego. W kolejnych latach w Bezmiechowej ustanawiano też kolejne lotnicze rekordy, aż nadszedł 18 maja 1938 roku.
W tym dniu 20 – letni Tadeusz Góra po starcie z Bezmiechowej i pokonaniu dystansu 577,8 km wylądował w Solecznikach Małych pod Wilnem. Dokonał tego na szybowcu wyczynowym PWS – 101. Jednomiejscowym, bardzo lekkim, bo ważącym zaledwie 185 kilogramów i konstrukcji drewnianej, opracowanym przez inż. Wacława Czerwińskiego w Podlaskiej Wytwórni Samolotów. Po przelocie, z okolic Wilna do Bezmiechowej wrócił na holu za samolotem.
Fot. Tadeusz Poźniak
Wyczyn polskiego szybownika przyniósł mu ogromną sławę, a w 1939 roku Międzynarodowa Federacja Lotnicza FAI przyznała Tadeuszowi Górze – jako pierwszemu szybownikowi na świecie – Medal Ottona Lilienthala. Wspaniałe wyróżnienie dla młodziutkiego pilota, który przygodę z lotnictwem rozpoczął w wieku 16 lat. Na przełomie lat 1933-34 Góra należał do Aeroklubu Wileńskiego i szkolił się na podwileńskim szybowisku Grzegorzewo, gdzie latał na szybowcach Wrona i CWJ. Od 1935 roku związany był ze Szkołą Szybowcową na Górze Szczęśliwych Wiatrów w Bieszczadach.
W sobotę w Bezmiechowej z udziałem miłośników szybownictwa, władz Politechniki Rzeszowskiej, parlamentarzystów oraz samorządowców, przypomniano i upamiętniono lot sprzed 80 lat, ale przede wszystkim wspominano Tadeusza Górę, który w Bezmiechowej wielokrotnie bywał. Jego imieniem nazwany został Akademickim Ośrodku Szybowcowym Politechniki Rzeszowskiej, ale także Szkoła Podstawowa w Bezmiechowej otrzymała imię Szybowników Polskich.
– Dlatego zawsze podkreślam, że jako Politechnika Rzeszowska dumni jesteśmy z kształcenia pilotów – mówił prof. Tadeusz Markowski, rektor Politechniki Rzeszowskiej.
Krystyna Wróblewska, posłanka PiS, obecna na obchodach 80 lat przelotu Tadeusza Góry, podkreślając lotnicze tradycje Podkarpacia oraz lotniczą historię samej Bezmiechowej, zadeklarowała też więcej pieniędzy na kształcenie pilotów.
– Słyszymy to przy wielu świadkach – zażartował prof. Tadeusz Markowski. I przypomniał, że absolwentem Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa jest obecny marszałek, Władysław Ortyl, który sfinansował uczelni zakup samolotu do szkolenia studentów. – I może tylko szkoda, że pani wojewoda, Ewa Leniart, nie jest też absolwentką Politechniki Rzeszowskiej, bo mielibyśmy następny samolot.
Przy okazji spotkania przypomniano też przedwojenną historię szybownictwa w Bezmiechowej oraz okoliczności, w jakich powstał już współczesny Ośrodek. Porównując archiwalne zdjęcia oraz współczesne krajobrazy, aż trudno uwierzyć, że przed wojną startujące szybowce otaczały pola uprawne i gęsto zaludniona wioska, a dziś wzgórza pokryte lasami.
Fot. Tadeusz Poźniak
Przypomniano też, jak przed laty startowano ze szczytu Kamionki – z pomocą gumowych lin ciągniętych przez mieszkańców okolicznych wsi nazywanych „ambasadorami”.
Sam Tadeusz Góra do końca życia związany był z lotnictwem. W czasie II wojny światowej przedostał się do Anglii, gdzie służył w jednostkach lotniczych. Walczył w ramach 316 Polskiego Dywizjonu Myśliwskiego "Warszawskiego". Przebywał też w Szkole Podchorążych Piechoty i Kawalerii Zmotoryzowanej w Szkocji. Od kwietnia 1942 r. do września 1943 r. zestrzelił lub uszkodził 5 samolotów niemieckich. Wykonywał loty na przechwycenie niemieckich "bomb latających" V-l. Uszkodził także niemiecki okręt podwodny.
Podczas wojny wykonał ponad 880 lotów. Do Polski wrócił w 1948 r. Został instruktorem szybowcowym na górze Żar i zdobył tytuł szybowcowego mistrza Polski. Latał odrzutowymi myśliwcami i śmigłowcami produkowanymi w Świdniku, gdzie się osiedlił. Pracował jako instruktor, posiadał licencję pilota samolotowego, szybowcowego i śmigłowcowego, równocześnie był posiadaczem uprawnień pilota doświadczalnego i instruktora. W 2007 r. został awansowany do stopnia generała brygady w stanie spoczynku.
Zmarł 4 stycznia 2010 r. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.