Czy św. Paweł mówił do św. Piotra, Wasza Ekscelencjo? – żartował o. Ludwik Wiśniewski z form, które w Kościele biorą górę nad ewangeliczną miłością. Na spotkanie z charyzmatycznym kapłanem, we wtorek 29 maja, w Klasztorze Dominikanów w Rzeszowie przyszedł tłum. Na rozmowy o Polsce i Kościele zaprosiła Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania, która wspólnie z Wydawnictwem WAM wydała książkę, będącą zbiorem pism i artykułów o. Wiśniewskiego pt. „Nigdy nie układaj się ze złem”.
Charyzmatyczny, dowcipny i zdecydowany w opiniach na temat wolności, dążenia do prawdy i chrześcijańskich postaw – dominikanin ojciec Ludwik Wiśniewski mimo godnego wieku (w październiku skończy 82 lata) potrafiłby skupić uwagę na lekcji katechezy w nawet najbardziej rozwrzeszczanej klasie. Dominikanin, który w czasach PRL-u wykazał się odwagą i nonkonformizmem, angażując się w działalność opozycji demokratycznej, dziś uważany jest w niektórych środowiskach za kontrowersyjnego. Nie boi się wskazywać słabości Kościoła katolickiego i robi to publicznie, przez co spotyka się także z krytyką niektórych środowisk. – Mam jednak wrażenie, że zyskałem więcej przyjaciół niż wrogów, a i wielu duchownych jest mi wdzięcznych za odważny głos. Z wiekiem człowiek staje się bardziej odważny – przyznał o. Ludwik Wiśniewski. – Także bardziej wyrozumiały, ale nie mniej wymagający.
Dr Wergiliusz Gołąbek, rektor WSIiZ na wstępie do rozmów w rzeszowskim Klasztorze Dominikanów zwrócił uwagę na głęboki humanizm, zakorzenienie w Ewangelii i szacunek do wolności w myśli o. Wiśniewskiego. – Przeraża mnie, że niektórzy tego nie rozumieją, bo to oznacza brak zrozumienia istoty chrześcijaństwa – podkreślił dr Gołąbek i zacytował słowa prof. Tadeusz Pomianka z posłowia do książki „Nigdy nie układaj się ze złem”, wyrażające nadzieję, że postawa i niezłomność o. Wiśniewskiego będą pomocne szczególnie młodemu pokoleniu, „by nie zgubiło busoli wartości w tych nieobliczalnych czasach.”
– Pytają mnie nieraz, co bym radził młodemu pokoleniu – przyznał o. Wiśniewski. – Odpowiadam: Zachować ludzką godność. Pytać, co mi sumienie mówi. Być wolnym, mówiąc w skrócie, to być sobą. W każdym momencie życia. Czasem to jest łatwe, a czasem trudne. Nie dać się wciągnąć w ten ciąg powietrza, który gdzieś chce człowieka porwać. Patrzeć w siebie. Rozpoznawać, co mi Pan Bóg dał. Jakie zdolności i charyzmaty? Bo każdy w życiu powinien je wykorzystać, by zbudować coś dobrego.
Czy sam miał poczucie, że ogranicza go jakiś system? – Nie. Wiedziałem, że komunizm jest systemem, który zniewala, ale zawsze zależało mi nie tyle wychowywać, co otwierać człowieka, by człowiek miał odwagę realizować siebie. Każdy człowiek jest geniuszem, tylko trzeba znaleźć ten moment, rozpoznać swój charyzmat. Możesz być genialnym kierowcą, przedszkolanką. Dzięki charyzmatowi możesz nie tylko realizować siebie, ale i ubogacać innych ludzi.
Wiśniewski wspominał czasy, kiedy był duszpasterzem akademickim, początki znajomości z prof. Aleksandrem Hallem i tekst Aleksandra Sołżenicyna „Nie kłamać” przeczytany na jednym ze spotkań ze studentami w Gdańsku. – Zrozumiałem wtedy, że tamten system jest oparty na kłamstwie i że wystarczy nie kłamać, by się zawalił. Wszelkie zło w życiu osobistym zaczyna się od kłamstwa, tak samo w życiu Kościoła, jak i państwa. Dziś też jakaś nieprawda, fałsz uwiły sobie gniazdo. Wydaje mi się, że kiedy nastąpił przełom niepodległościowy, zaniedbaliśmy coś. Nie chodzi mi o wsadzanie ludzi do więzień, ale powinniśmy byli stworzyć katalog czynów haniebnych i z tym wkroczyć do Europy. Tymczasem usprawiedliwiliśmy wiele postaw, których usprawiedliwiać nie wolno. Chwilami mam wrażenie, że wracamy do tych różnych kłamstw i oszczerstw, które kiedyś w świecie komunistycznym przeżywaliśmy.
Na pytanie o to, czy skoro prawda jest warunkiem wolności, nie powinniśmy przeprowadzić rzetelnej lustracji i ujawnić wszystkich tajnych współpracowników peerelowskich służb, o. Wiśniewski odparł: – Myślę, że problem lustracji to nasze nieszczęście. Prawda jest warunkiem wolności, ale wielokrotnie dotarcie do prawdy jest trudne. Wydaje mi się, że często zbyt pochopnie oceniamy tych ludzi, którzy figurują w aktach jako TW. W moim przekonaniu wielu wyrządzono krzywdę, a bardzo nieliczni byli rzeczywistymi zdrajcami.
Podczas spotkania w Rzeszowie głęboki humanizm o. Wiśniewskiego dochodził do głosu wielokrotnie. Przywoływano także jeden z ostatnich artykułów dominikanina, pt. „Oskarżam”, opublikowany w styczniu 2018 roku na łamach Tygodnika Powszechnego, w którym krytykował postawę środowisk katolickich wobec uchodźców, propagowanie bądź tolerowanie nacjonalizmu. – Odkryłem, że w Kościele zadomowiła się i nabrała praw obywatelskich wrogość – mówił o. Wiśniewski. – Wrogość do ludzi, którzy inaczej myślą. Różnimy się, a nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Obrzucamy się jakimiś wrogimi epitetami myśląc, że realizujemy Ewangelię.
Do chrześcijańskiego miłosierdzia dominikanin odwoływał się także, tłumacząc swój sprzeciw wobec formy, w jakiej chce się w Polsce zaostrzyć przepisy antyaborcyjne. Podkreślał, że życie trzeba chronić, ale drogą, którą wybierają środowiska prolife nie jest dobra. – Znam rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem. Wiele z nich żyje na skraju nędzy. Rodziny, w których ma przyjść na świat niepełnosprawne dziecko potrzebują podania ręki, miłości, a nie zapisu w ustawie. Gdyby tych 800 tysięcy osób, które podpisały się pod projektem ustawy „Zatrzymać aborcję” wpłaciły po 100 zł, mielibyśmy 80 mln zł na fundusz pomocy takim rodzinom. I to byłby prawdziwie chrześcijański gest, a nie ta fanfaronada, to zbieranie podpisów, ta radość – zmuśmy matki do rodzenia.
Dominikanin przestrzegał, że prześladujący Kościół manicheizm, klerykalizm i triumfalizm, sprawiają, że duchowni własnymi rękami wypędzają ludzi z kościołów. – Manicheizm prześladuje Kościół przez całe wieki – dzielenie na świętych i nieświętych, czystych i nieczystych, żyjących w świetle i żyjących w ciemności, upieranie się, że tylko my i nasz guru mamy rację. Klerykalizm z kolei powoduje, że ludzi dorosłych traktuje się jak dzieci, uważając, że człowiek nie wie co to grzech, dopiero jak przyjdzie do kościoła to spowiednik mu powie. Wydobywamy się z tego powoli. A triumfalizm? Kiedyś w katedrze niemieckiej zauważyłem, że tamtejsze prezbiterium różni się tym od polskiego, że nie ma w nim tronu biskupiego. Ja nie mam nic przeciwko procesjom, pielgrzymkom, sam na nie chodziłem, ale nie można w tym utopić całej religijności. Czy św. Paweł zwracał się do św. Piotra słowami: „Wasza Ekscelencjo”?
Mimo tych uwag, o. Ludwik Wiśniewski podkreślał, że jest dobrej myśli co do przyszłości Kościoła. – Uważam, że papież Franciszek to dar Boga, chociaż trudny dar. Nie podważył żadnej prawdy moralnej, ale powiedział, że nie wolno człowieka zamykać w schematach, ale trzeba zejść i popatrzeć na niego z bliska. Bo czasem schemat nie wystarczy, by ocenić konkretnego człowieka i jego działanie – stwierdził dominikanin.