Reklama

Biznes

Kiedy poznamy kandydata opozycji na prezydenta Rzeszowa?!

Aneta Gieroń
Dodano: 02.03.2021
52825_gawlik
Share
Udostępnij
Przed zjednoczoną opozycją, a zwłaszcza przed podkarpacką Platformą Obywatelską, trudne zadanie wystawienia takiego kandydata na prezydenta Rzeszowa, który w przedterminowych wyborach podejmie realną walkę z Ewą Leniart oraz Marcinem Warchołem. To musi być człowiek, którego poprze kilka partii oraz środowiska organizacji pozarządowych, a poza tym wywodzący się z młodego pokolenia, dobrze znany w Rzeszowie, obeznany w samorządności, jeszcze bez kompleksów i otwarty, by z sukcesem podjąć rywalizację z Marcinem Warchołem, który mentalnie jest kopią, a może i lepszą wersją marketingową Tadeusza Ferenca. W dodatku na Rzeszów patrzy cała polityczna Polska, bo to kto zostanie prezydentem Rzeszowa, ten nada ton kampanii wyborczej, jaka czeka Polaków w 2023 roku do parlamentu. – Wszystko to wiemy, dlatego wybór jest tak trudny, a i najlepsi kandydaci nie zawsze są zdecydowani, by rzucić wszystko i iść do samorządu, gdzie praca trwa 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu – przyznaje Zdzisław Gawlik, szef podkarpackiej Platformy Obywatelskiej.
 
To, że walka o nowego prezydenta Rzeszowa rozegra się pomiędzy Marcinem Warchołem z Solidarnej Polski; Ewą Leniart, kandydatką Prawa i Sprawiedliwości, a kandydatem Koalicji Obywatelskiej, wydaje się prawie pewne. Tak samo jak druga tura wyborów prezydenckich. I… do wyborów jeszcze tylko dwa miesiące, a ciągle nieznany jest kandydat opozycji. Co więcej, po poniedziałkowej wizycie Borysa Budki w Rzeszowie, gwarancja, że szybko go poznamy wydaje się iluzoryczna. Padło wiele słów o rozmowach, konsultacjach, poszanowaniu dla Polski lokalnej, ale ani słowa o konkretnych kandydatach. Trochę to zaskakujące ponad 3 tygodnie po rezygnacji Tadeusza Ferenca.
 
Na giełdzie nazwisk wymieniany jest Paweł Kowal, który mógłby być trudnym przeciwnikiem dla Ewy Leniart i Marcina Warchoła, ale ten choć nie powiedział oficjalnie nie, do samego kandydowania podchodzi bez większego entuzjazmu. Nie wiadomo, na ile potwierdzą się spekulacje związane z prof. Aleksandrem Bobko, Jolantą Kaźmierczak, czy Konradem Fijołkiem, ale widać, że sama opozycja czuje, że potrzebuje zawodnika zaprawionego w politycznych bojach i chcącego poświęcić się dla Rzeszowa.

– Mamy kilka bardzo dobrych nazwisk, ale te osoby nie ukrywają, że nie chcą poświęcać swojego życia dla polityki, zwłaszcza w czasach, gdy debata publiczna tak się zbrutalizowała – mówi Zdzisław Gawlik. – Sam też na pewno nie wystartuję, choć z Rzeszowem związany jestem ponad 40 lat i to już jest moje miasto.
 
Gawlik, profesor prawa, cywilista, w przeszłości był sekretarzem stanu w Ministerstwie Skarbu i członkiem Trybunału Stanu. W 2019 roku musiał ustąpić „jedynkę” na liście KO w Rzeszowie i do Sejmu już się nie dostał. Jego miejsce zajął "spadochroniarz" Paweł Poncyliusz. Sam Gawlik od 4 lat jest szefem podkarpackiej Platformy Obywatelskiej i to on w dużym stopniu będzie twarzą sukcesu, albo klęski w majowych wyborach.
 
Zależy nam, by w kampanii odbyła się rzeczowa dyskusja o mieście, przyszłości Rzeszowa, dlatego tak ważne jest, by nasz kandydat od dawna związany był z miastem – mówi Gawlik. – Jednocześnie mamy świadomość, że szczegółowe zagłębianie się w tematy tylko samorządowe to ułatwianie działania Marcinowi Warchołowi, który na pewno będzie chciał uciekać od polityki ogólnopolskiej, Solidarnej Polski i Zbigniewa Ziobro, bo akurat te skojarzenia są dla niego dużym obciążeniem.
 
Jak tłumaczy dr Paweł Kuca, politolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego, im kandydat na prezydenta Rzeszowa będzie miał bardziej wyraziste poglądy polityczne, tym bardziej będą one dla niego obciążające w trakcie wyborów samorządowych.
 
– Nie można bowiem stosować uproszczeń, iż poglądy polityczne nie mają znaczenia w wyborach samorządowych. – Oczywiście, że mają – tłumaczy politolog.  Miasto odpowiada za politykę historyczną, czy edukację i w zależności od przekonań politycznych prezydenta tak można to wykorzystywać w bieżącym funkcjonowaniu Rzeszowa. Wszyscy pamiętają, jak prezydentem Stalowej Woli był Andrzej Szlęzak – przeciwnik polityki historycznej gloryfikującej Powstanie Warszawskie. W Stalowej Woli w czasach jego prezydentury nigdy nie były włączane syreny w rocznicę powstania, a tego typu przykładów można mnożyć.
 
Zdzisław Galik nie kryje, że zarówno Ewa Leniart jak i Marcin Warchoł są trudnymi przeciwnikami.
 
Trudno dziś wyrokować, kto znajdzie się w drugiej turze, ale jeśli będzie to obecny wiceminister sprawiedliwości albo obecna wojewoda podkarpacka i kandydat opozycji, to raczej na pewno będziemy mieć plebiscyt polityczny. Wyborcy, wbrew temu co chcieliby sami kandydaci, nie będą ich oceniać tylko na podstawie propozycji, jakie przygotowali dla Rzeszowa, ale w kontekście całej przeszłości politycznej, jaka za nimi stoi. Trudno, żeby Ewa Leniart albo Marcin Warchoł odcinali się od polityki i zmian prawnych realizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość w ciągu ostatnich 6 lat. Oboje są czynnymi politykami. Podobnie oceniany będzie też kandydat opozycji.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy