Reklama

Biznes

BECCARII lata, jeździ i pływa! Pierwszy na świecie załogowy pojazd powstaje w Jasionce!

Opracowanie Aneta Gieroń
Dodano: 26.06.2025
  • Witold Mielniczek i BECCARII w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologicznym "Aeropolis" w Jasionce. Fot. Tadeusz Poźniak/RARR S.A.
Witold Mielniczek i BECCARII w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologicznym "Aeropolis" w Jasionce. Fot. Tadeusz Poźniak/RARR S.A.
Share
Udostępnij

B-Technology, startup, który od prawie 10 lat w Podkarpackim Parku Naukowo-Technologicznym „Aeropolis” w Jasionce tworzy wielozadaniowe pojazdy bezzałogowe, kończy właśnie prace nad pierwszym na świecie autonomicznym pojazdem załogowym, który lata, jeździ i pływa. Makieta BECCARII jest już gotowa. Do końca 2025 roku będzie prototyp, który B-Technology chce pokazać na wszystkich najważniejszych targach i wystawach na świecie, a jak zapowiada Witold Mielniczek, założyciel oraz prezes innowacyjnej firmy, on sam będzie pierwszym człowiekiem, który jeszcze w tym roku wsiądzie do maszyny i wzniesienie się w powietrze. BECCARII to pełnowymiarowy pojazd – unikatowa konstrukcja, która zapewnia wydajność helikoptera i samochodu w jednym. Ma 3 m długości, 2 m szerokości i waży około 280 kg z pilotem.

Młody przedsiębiorca żartuje, że skoro od dekady trwa w biznesie, to chyba jest niezniszczalnym marzycielem i nie przez przypadek jego dron przed laty zadebiutował w hollywoodzkiej superprodukcji „Niezniszczalni 3” obok Sylvestra Stallone. Studia – robotyka i wzornictwo przemysłowe z wyróżnieniem ukończone na Middlesex University w Wielkiej Brytanii pewnie też nie zaszkodziły.

Fot. Tadeusz Poźniak/RARR S.A.

Koncepcję drona, który potrafi latać, jeździć i pływać, Witold Mielniczek rozwija w Jasionce od kilku lat. Pierwszą konstrukcją był latająco-jeżdżący X-TANKCOPTER. W formie zabawki został wprowadzony na rynek i jest sprzedawany pod marką XERALL. Następnie do sprzedaży wdrożono dwa kolejne niewielkie drony. Zapewniają dziś stały przychód firmie, która rozwija projekty większych pojazdów – od latająco-jeżdżąco-pływającego czołgu na gąsienicach do zadań w trudnym terenie, po samochód przyszłości z człowiekiem na pokładzie.

BECCARII – projekt unikatowy w skali świata

– Obecnie budujemy cztery typy dronów: od najmniejszych, ważących niespełna 250 g, po największe, ważące do 25 kg, zdolne do jazdy, lotu i pływania. Mają gąsienice, śmigła i pływaki do stabilizowania na wodzie – tłumaczy Mielniczek. – Dron o wadze 25 kg jest zdolny utrzymać się w powietrzu przez 40 minut oraz jeździć po ziemi przez ok. 12 godzin z prędkością 10-11 km/godz., dając zasięg ponad 100 km. Podobny czas (10 godzin) i zasięg uzyskuje na wodzie.

Tak dobre parametry udało się uzyskać m.in. dzięki opracowanej przez zespół B-Technology przekładni, której pracą nie zarządzają elementy mechaniczne, a oprogramowanie. Przy jej zastosowaniu w superdronie udało się ograniczyć liczbę silników potrzebnych do zasilania funkcji jazdy, lotu, pływania oraz zmniejszyć jego wagę. Przekładnia pozwala na wykorzystanie tych samach silników do napędzania każdej z formy lokomocji – jazdę, pływanie i latanie. To rozwiązanie, które B-Technology chroni patentem. A to nie jedyne unikatowe rozwiązanie spółki – ma też patent na konfigurację śmigła w gąsienicach oraz kołach.

Firma, by sfinansować prace nad BECCARII nie zabiegała o pieniądze od funduszy VC, ale przeprowadziła proces tokenizacji spółki oraz świadczy usługi we własnym parku maszyn wartym ponad 3 mln zł. Realizuje różnego rodzaju zlecenia z branży lotniczej i automotive, także od firm po sąsiedzku działających w „Aeropolis” w Jasionce.

– Stworzyliśmy własny token użytkowy o nazwie BTEC dostępny na giełdzie kryptowalut Kanga Exchange. Tokeny sprzedały się w kilka minut – opowiada Witold Mielniczek. – Zdobyte fundusze przeznaczamy na prace nad pojazdem załogowym.

– Od początku istnienia Podkarpackiego Parku Naukowo-Technologicznego zależy nam, by tworzyć środowisko współpracy wielu firm, instytucji i ośrodków badawczych, czyli łączyć ludzi, jednoczyć wiedzę, różne kompetencje i pomysły, by wspólnie budować coraz silniejsze firmy, rozwijać wynalazki i dawać naszej gospodarce moc do konkurowania w świecie, w którym postęp technologiczny następuje w tempie wykładniczym.  Dzięki temu w „Aeropolis” funkcjonują nie tylko światowi giganci, ale też innowacyjne startupy, które ulokowane w Inkubatorze Technologicznym korzystają zarówno z dobrej lokalizacji, jak i preferencyjnych warunków najmu – mówi Mariusz Bednarz, prezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego S.A.

– W pewnym momencie marzenia pobiegły tak daleko, że dziś najważniejszy jest  BECCARII – przyznaje konstruktor. – To projekt unikatowy w skali świata. Są wprawdzie wehikuły nazywane latającymi samochodami, jak chiński EHang, czy niemiecki Vololocopter, ale one potrafią wyłącznie latać. Czeski Terrafugia ze składanymi skrzydłami może jeździć, ale do wzbicia się w powietrze potrzebuje pasa startowego, podobnie rozpędzać się musi holenderski PALV, który jest skrzyżowaniem motocykla z wiatrakowcem. BECCARII  jest pierwszym na świecie pojazdem gąsienicowym potrafiącym eksplorować najtrudniejszy teren – lasy, błota, bagna, piasek, zdolnym do pionowego startu i lądowania, latania, pływania oraz jazdy. Dron zasilany jest elektrycznie – baterią 17 kWh. Ma 8 silników, a każdy z nich produkuje około 19 kW. BECCARII może latać z prędkością do 100 km/h od 15 do 20 minut. Na ziemi i wodzie zużywa wielokrotnie mniej energii, co pozwala na pracę w terenie do 6 godzin.

Produkcja nawet 20 BECCARII rocznie

– To czyni z niego pojazd, który może eksplorować miejsca poza zasięgiem śmigłowca czy innych pojazdów, również w trudnym terenie – dodaje Witold Mielniczek. – Jeśli znajdziemy partnerów na świecie, w 2026 roku jesteśmy zdolni mentalnie, maszynowo i technologicznie zmontować do 20 sztuk BECCARII rocznie. Koszt jednej maszyny około 100 tys. euro.

Gdybyśmy chcieli zrozumieć wyjątkowość i użyteczność BECCARII, warto się posłużyć porównaniem śmigłowca do samolotu. Ten pierwszy ma wszystkie parametry gorsze od samolotu: zużywa znacznie więcej paliwa, ma 10-krotnie mniejszy zasięg, jest wolniejszy, droższy w utrzymaniu, ale ma jedną, najważniejszą przewagę nad samolotem – śmigłowiec potrafi pionowo startować i lądować, co pozwala mu eksplorować miejsca poza zasięgiem samolotu i ratować ludzkie życie, czego samolot też nie potrafi. Podobnie jest z BECCARII. Ma gorsze parametry czasu lotu niż śmigłowiec, ale oprócz pionowego startu i lądowania, może pokonywać trudny teren na ziemi i przepływać zbiorniki wodne, czego nie potrafi śmigłowiec. Jest też od niego znacznie tańszy i jako pojazd autonomiczny nie wymaga licencji pilota.

Fot. Tadeusz Poźniak/RARR S.A.

– BECCARII ma wiele zastosowań, od rekreacyjnego, przez transport paczek, po wykorzystanie przez służby ratunkowe i wojsko – wyjaśnia Mielniczek. – Nasz pojazd nadaje się  do patrolowania granic w trudnym terenie, przydałby się ratownikom GOPR, ale też na polu walki, kiedy możliwie szybko trzeba dotrzeć do poszkodowanego, by zabezpieczyć jego funkcje życiowe. Tego typu dron spełniłby też wymagania ratownictwa w mieście, będąc szybszym niż karetka poruszająca się wyłącznie po ulicy. Pamiętam, jak po wydarzeniu Agility Prime organizowanym przez Siły Powietrzne USA, gdzie prezentowaliśmy model BECCARII w skali 1:1, zgłosiły się do nas osoby z Pentagonu i potwierdziły, że konstrukcja zdolna byłaby dostarczyć zapasy dla żołnierzy na linii frontu, albo zabrać rannych. Śmigłowiec albo samolot łatwo zestrzelić. Dron doleci do wskazanego, bezpiecznego miejsca, wyląduje, a dalszą część drogi, bez zagrożenia wyrycia, pokona na ziemi, docierając na samą linię frontu.

BECCARII poruszający się po wodzie, lądzie i w powietrzu, nie jest typowym bezzałogowcem. Na pokład autonomicznego pojazdu ma zabierać pilota, w kolejnej wersji także pasażera.

Fotografie Tadeusz Poźniak/RARR S.A.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy