W Mińsku rozpoczął się w czwartek proces Alesia Bialackiego, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, więźnia politycznego i szefa białoruskiego Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" – poinformował opozycyjny białoruski portal Nasza Niwa.
60-letniemu Bialackiemu grozi od 7 do 12 lat więzienia w związku z zarzutami, które społeczność międzynarodowa uznała za motywowane politycznie.
Wraz z Bialackim w Mińsku sądzeni są w czwartek jego współpracownicy i czołowi aktywiści Wiasny – Walancin Stefanowicz i Uładzimir Łabkowicz. Zaocznie sądzony jest także inny działacz, Zmicier Sałajeu, któremu udało się uciec z kraju.
Według pierwszych informacji z sądu, jakie podała Nasza Niwa, więźniowie polityczni domagają się przeprowadzenia procesu w języku białoruskim oraz zdjęcia im kajdanek, ponieważ uwłaczają one ich godności.
Pierwszy raz na fali represji po protestach wyborczych na Białorusi w 2010 roku, Bialacki został skazany na 4,5 roku więzienia za rzekome niepłacenie podatków. W 2014 roku wyszedł na wolność w ramach amnestii. Od lipca 2021 roku przebywa w areszcie pod sfingowanymi zarzutami. Początkowo władze oskarżały go o "niepłacenie podatków". Potem zarzuty zmieniono na "kontrabandę" i "finansowanie protestów".
Bialacki nie skomentował publicznie tych oskarżeń, a jego adwokat ma zakaz ujawniania informacji w sprawie.
W 2003 roku reżim Alaksandra Łukaszenki zdelegalizował "Wiasnę", założoną przez Bialackiego w 1996 roku, jednak nigdy nie przerwała ona swojej działalności.
"Zarzuty wobec naszych kolegów są związane z ich działalnością na rzecz praw człowieka, udzielaniem pomocy przez Centrum Praw Człowieka +Wiasna+ ofiarom prześladowań o podłożu politycznym" – oświadczyła organizacja.
W mowie noblowskiej Bialackiego, odczytanej przez jego żonę w grudniu 2022 roku podczas ceremonii wręczenia nagrody w Oslo, działacz stwierdził: "Nic nie powstrzyma ludzkiego pragnienia wolności. W mojej ojczyźnie cała Białoruś przebywa w więzieniu".