Sport

Pięć wniosków po meczu z Betisem

fcbarca.com
Dodano: 07.12.2025
Getty Images
Getty Images
Share
Udostępnij

FC Barcelona po szalonym meczu pokonała 5:3 Real Betis i umocniła się na prowadzeniu w LaLidze. Co możemy wyróżnić po wczorajszym starciu?

1. Lamine Yamal na 10-tce – potrzeba chwili czy początek ewolucji?

Gdy w wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy nazwiska aż czterech piłkarzy ofensywnych, można było się zastanawiać, jak Hansi Flick zamierza ustawić ich na boisku. Ostatecznie to Marcus Rashford, Ferran Torres oraz Roony Bardghji stworzyli tridente w ataku, zaś Lamine Yamal został ustawiony za ich plecami.

Eksperyment należy ocenić pozytywnie, co jest dość oczywistą konkluzją biorąc pod uwagę zdobytą przez Barçę manitę. Nastolatek kreował sytuacje kolegom (trzy kluczowe podania) i brał na siebie ciężar rozprowadzania akcji, za to wyraźnie rzadziej oddawał strzały (tylko jeden przez cały mecz – z rzutu karnego) oraz podejmował próby dryblingów (sześć). 

Od dawna jasne jest, że skrzydłowi, którzy zaczynają być absolutnie kluczowi dla zespołu mogą przejść ewolucję, by stać się czy to dziesiątkami, fałszywymi dziewiątkami, czy dziewiątkami – by wymienić choćby Lionela Messiego czy Cristiano Ronaldo. Powód jest dość prozaiczny – jako trener chcesz mieć swojego najlepszego piłkarza w centrum akcji, jak najwięcej uczestniczącego w grze, a nie czekającego na piłkę w bocznym sektorze. Być może wczorajsza decyzja Hansiego Flicka nie będzie jednorazowym eksperymentem, a okaże się kluczowa dla przebiegu kariery Lamine Yamala. 

2. Ferran Torres w roli głównej w filmie “Szczęki 3

11′, 13′, 40′. Trzy strzały, trzy celne, trzy bramki. Popularny Rekin zanotował wczoraj jedną z najlepszych połów (połowów?) w swojej karierze. Hiszpan jest już wiceliderem klasyfikacji strzelców w LaLidze, mając obecnie na koncie 11 bramek. Choć strata do Kyliana Mbappe jest nominalnie duża, gdyż wynosi aż pięć goli, to gdy zajrzymy w statystyki nieco głębiej, dostrzeżemy powody tej różnicy.

Po pierwsze, Ferran przebywał w tym sezonie ligowym na boisku 933 minuty, co daje bramkę średnio co 85 minut. W przypadku Francuza wynik ten wynosi 1308 minut, co oznacza, że do siatki trafia średnio raz na 82 minuty.

Po drugie, Hiszpan wszystkie bramki zdobył z gry. Rzuty karne w Barcelonie wykonuje bowiem Robert Lewandowski albo – jak wczoraj – Lamine Yamal. Mbappe zaś spośród swoich 16 bramek, aż 4 zawdzięcza rzutom karnym. 

Oczywiście nie chodzi o próbę wykazania, że Ferran Torres jest piłkarzem lepszym od Kyliana Mbappe, ale tym bardziej jego aktualne osiągnięcia strzeleckie na tle znajdującego się przecież w świetnej formie Francuza muszą budzić podziw.

Choć dalej zdarzają mu się spektakularne pudła, jak choćby to na Stamford Bridge, to Ferran pokonuje kolejne bariery. Już teraz w LaLidze ma więcej goli niż przez cały poprzedni sezon. Do lamusa można odłożyć zwyczajowe argumenty jego przeciwników, jak to, że dobrze radzi sobie tylko jako rezerwowy, czy że strzela tylko słabym rywalom (wystarczy przypomnieć sobie jego występy z zeszłego sezonu z Realem Madryt). Biorąc pod uwagę, że mówimy o zawodniku, który ma jeszcze przed sobą wiele lat kariery (w lutym skończy dopiero 26 lat) i wydaje się stale rozwijać, zasadne staje się pytanie, gdzie jest jego sufit. 

3. Roony się budzi

Były zawodnik FC Kophenhagi dostał wczoraj pierwszą po dłuższej przerwie szansę do zaprezentowania swoich umiejętności. Tym razem w pełni ją wykorzystał, samemu wpisując się na listę strzelców, notując asystę przy jednej z bramek Ferrana Torresa i asystę drugiego stopnia przy kolejnej. Mimo młodego wieku, kariera reprezentanta Szwecji znalazła się już niegdyś na zakręcie, po tym gdy doznał poważnej kontuzji. Przechodząc do Barcelony wiedział, że dzieląc jedną pozycję z Lamine Yamalem najpewniej nie będzie otrzymywał dużo minut. Tym bardziej warto docenić to, że cierpliwie czekał na swoją szansę i przemówił na boisku. Na uwagę zasługuje też fakt, że wczoraj najlepiej wyszły mu zagrania jego teoretycznie słabszą, prawą nogą.

4. Pedri gra w swojej lidze

Po większości występów Kanaryjczyka moglibyśmy właściwie kopiować ten sam wniosek: jego wpływ na grę zespołu jest nieoceniony. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o dwie asysty, które wczoraj zanotował – to bowiem nie odmiana w grze samego Pedriego, a wynik tego, że koledzy wreszcie postanowili nie marnować jego świetnych podań. Były gracz Las Palmas zaznacza swoją obecność praktycznie w każdej akcji zespołu. Można się tylko domyślać jak wielkim komfortem dla kolegów musi być to, że można mu podać piłkę praktycznie w każdej sytuacji, a on nie pęknie pod pressingiem rywala. Choć wczoraj zobaczyliśmy aż osiem goli, to dla mnie prawdziwą ozdobą meczu była sytuacja, gdy kapitan Barçy niewzruszony wyszedł z własnej szesnastki mimo ataku ze strony kilku przeciwników.

5. Jules Koundé wciąż znajduje się na innej planecie

Choć Hansi Flick stanowczo zaznaczył, że po wczorajszym meczu nie warto skupiać się na negatywach, to jednak trzeba odnotować sytuacje z samego początku oraz końcu meczu. Obie łączy głównie jeden negatywny bohater, czyli Jules Koundé. Francuz najpierw dał się łatwo ograć Abde przy golu na 1:0, a potem sprokurował karnego, który ustalił wynik spotkania na 3:5. Dodając do tego chaos w obronie przy rzucie rożnym, zakończony przystaniem pojedynku przez Pau Cubarsíego, otrzymujemy kolejny mecz, w którym można mieć zastrzeżenia do tego, jak podopieczni Hansiego Flicka zachowują się w defensywie. Końcówkę meczu można by wprawdzie zrzucić na brak koncentracji przy już rozstrzygniętym wyniku, ale Barça i tak traci zdecydowanie zbyt dużo goli jak na zespół o najwyższych aspiracjach.

Share
Udostępnij

Nasi partnerzy