Reklama

Ludzie

Mamy renesans tematyki historycznej i poszukiwań swojego dziedzictwa

Z dr. Pawłem Rogiem, prezesem Regionalnego Stowarzyszenia Pamięci Historycznej
Dodano: 16.05.2016
27113_Kopia-rog2
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Od jakiegoś czasu obserwujemy renesans zainteresowania historią, zwłaszcza u ludzi młodych. Pamiętam, że jeszcze kilkanaście lat temu przekonywano, że tematyka historyczna w mediach jest jedną z najmniej „chodliwych”. Dziś nikt tak nie powie, a najbardziej renomowane tygodniki opinii uruchomiły miesięczniki historyczne, które firmują. Nastąpił renesans np. tematyki II wojny światowej – AK, powstania warszawskiego, Żołnierzy Niezłomnych; gigantyczny sukces odniosło Muzeum Powstania Warszawskiego. Tę wyliczankę można by kontynuować długo, ale rozważmy, jakie są przyczyny tego zjawiska.
 
Dr Paweł Róg: Widzę dwie przyczyny zjawiska, o którym Pan wspomniał. Pierwszy to czynnik psychologiczny, wynikający z nas samych, czyli potrzeba tożsamości. 
 
Próba dowiedzenia się, skąd przychodzę, jakie są moje korzenie, dziedzictwo.
 
Dokładnie. Ten pierwszy czynnik jest ściśle związany z drugim, przeciwstawnym, tzn. globalizacją; występującymi w mediach tendencjami związanymi z tworzeniem globalnego społeczeństwa, rozmyciem tożsamości narodowej. 
 
Ten nawrót do tematyki historycznej bardzo często dzieje się na poziomie regionalnym lub lokalnym i przyjmuje postać powrotu do historii „małych ojczyzn”. Wydaje się wiele książek dotyczących historii regionalnej i lokalnej, np. dziejów jakiejś niewielkiej miejscowości. Ich autorami są nie tylko zawodowi historycy, ale także regionalni pasjonaci historii, badacze-amatorzy; powstaje wiele stowarzyszeń regionalnych. Czy to reakcja obronna na owe tendencje globalistyczne, o których Pan wspomniał?
 
Tak, to reakcja obronna, ale taka, która coś ze sobą niesie.
 
Co mianowicie?
 
Niesie potrzebę pokazania, co wartościowego wnosimy jako region w dzieje narodu i co my, Polacy, wnosimy do Europy. Weźmy jako przykład Park Historyczny V1, V2 w Bliznej. Mówiło się sporo o tych rakietach, o Peenemunde (mieścił się tu niemiecki ośrodek badań m.in. nad V1 i V2 – przyp. red.), a nikt nie kojarzył V1 i V2 z małą podkarpacką wioską. Nikt nie kojarzył akcji Most II, gdzie z tejże wioski przewieziono do Londynu szczątki tych rakiet, które nasi żołnierze z wywiadu AK zdobywali z narażeniem życia. Społeczność lokalna w Bliznej pokazała, jaki był wkład ludzi tam mieszkających w „dużą” historię, historię Europy i Polski.
 
Ciągnąc ten wątek, można dołożyć do tego renesans grup rekonstrukcyjnych, złożonych najczęściej z mieszkańców danej społeczności lokalnej. Co ciekawe, jeszcze niedawno dominowały grupy rekonstrukcyjne przedstawiające wydarzenia z okresu II wojny światowej. Obecnie coraz chętniej sięgają po bardziej zamierzchłą historię, np. ostatnio była ku temu okazja w związku z 1050-leciem Chrztu Polski. 

To prawda, obserwujemy fascynację historią zamierzchłą. Członkowie tych grup – poprzez pokazanie, jak żyli ludzie z tamtych epok, jakie nosili stroje i jak walczyli – chcą w ten sposób zaprezentować nasz wkład w dziedzictwo europejskie.
 
Takie przedstawienia – ze strojami i odwołaniem się do wydarzeń historycznych często z odległych epok – mogą mieć dla danej miejscowości, gminy, dla społeczności lokalnej, znaczenie marketingowo-turystyczne.
 
Zgadza się. Najlepszym przykładem wykorzystania możliwości w tym zakresie jest skansen „Karpacka Troja” w Trzcinicy k. Jasła i odbywające się tam co roku jarmarki archeologiczne. Podobne przykłady, choć może nie na taką skalę, moglibyśmy mnożyć. Zwróciłbym uwagę na zjawisko rozbudzenia dumy lokalnej, która przybiera postać szukania związków wybitnych postaci historycznych z naszą miejscowością. Te związki odzwierciedlają się później w pomnikach, tablicach czy innych upamiętnieniach.
 
Czy skoncentrowanie się na związkach ważnych postaci historycznych z naszą miejscowością wynika z tego, że „bliższa koszula ciału”?
 
Dokładnie. Osoby nie będące historykami spotykają się z historią Polski najczęściej w ramach edukacji historycznej w szkole. Mnóstwo dat, faktów, a jeżeli jeszcze nauczyciel nie jest pasjonatem, to te lekcje są dla uczniów po prostu nudne. Edukacja historyczna w telewizji jest na różnych poziomie, w ostatnich latach – m.in. dzięki TVP Historia – na coraz wyższym. Ale to nie wystarczy.
 
TVP Historia czy ogólnopolskie gazety rzadko lub wcale sięgną do wydarzeń z historii mojej małej miejscowości.
 
Właśnie. Młody człowiek, wychodząc na ulice swojej miejscowości, widzi pomnik, tablicę, jakiś materialny ślad i zadaje sobie pytania na temat wydarzenia lub postaci, która została upamiętniona. Idąc obok jakiegoś pałacyku, zastanawia się, kto tu żył i jak. I zaczyna szukać informacji na ten temat. Oczywiście, mam tu na myśli osoby rozbudzone intelektualnie, bo pewnie są i takie, które przejdą obojętnie. Inna grupa regionalistów to osoby, które osiedliły się w danej miejscowości i chcą się tu zakorzenić. Ten proces zaczynają od poznania historii tej miejscowości.
 
19 maja o godz. 9 w głównym hallu budynku rektoratu Uniwersytetu Rzeszowskiego odbędzie się II Kongres Stowarzyszeń Regionalnych Województwa Podkarpackiego. Regionalne Stowarzyszenie Pamięci Historycznej „Ślad”, którym Pan kieruje, również będzie tam obecne. Jaki jest cel tego spotkania?
 
Zadaniem Kongresu będzie pokazanie szerokiego spektrum grup formalnych i nieformalnych (a będzie ich w sumie kilkadziesiąt z całego Podkarpacia), zajmujących się historią, tradycją, dziedzictwem kulturowym, rozumianym szeroko, bo związanym także np. z kuchnią regionalną czy obrzędowością. Chcemy się pokazać, poznać, nawiązać kontakty. Dziś społeczeństwo jest trochę zatomizowane, a takie spotkania mają na celu zintegrowanie środowiska. Wtedy będziemy mogli zrobić coś razem.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy