W Kościanie w Wielkopolsce się urodził, w Lublinie na KUL-u ukończył historię sztuki, ale to Sanok jest miastem jego życia. Wiesław Banach z królewskim grodem nad Sanem związany jest od 42 lat i tutaj 3 grudnia odbierze tytuł Honorowego Obywatela Sanoka. Nie w ratuszu, ale w przepięknej Sali 25 Obrazów w Muzeum Historycznym w Sanoku, gdzie od 29 lat jest dyrektorem. W Galerii Zdzisława Beksińskiego, którą stworzył i która pozwoliła Sanokowi wkroczyć na kulturalne salony Europy. Dla Wiesława Banach będzie to też symboliczne rozstanie z sanockim wzgórzem – od Nowego Roku 2020 żegna się z tym miejscem i odchodzi na emeryturę.
Podczas XIX sesji Rady Miasta Sanoka na wniosek Tomasz Matuszewski, burmistrza miasta, radni jednogłośnie przyjęli uchwałę przyznającą Wiesławowi Banachowi tytuł Honorowego Obywatela Sanoka.
– Nie jest sanoczaninem z urodzenia, ale Sanok stał się mu bliski. Tutaj po ukończeniu studiów osiedlił się, założył rodzinę i podjął pracę. Jako pracownik, a potem dyrektor Muzeum Historycznego zdołał stworzyć wokół siebie krąg współpracowników i jednocześnie przyjaciół – konserwatorów sztuki, historyków i historyków sztuki, archeologów, także artystów. Za jego dyrekcji Muzeum w znaczący sposób wzbogaciło swoje zbiory. Dzięki przyjaźni i zaufaniu, jakim dyrektora obdarzył Zdzisław Beksiński, dziś Sanok posiada wspaniałą kolekcję obrazów i kompletne archiwum jednego z najbardziej popularnych polskich współczesnych malarzy – uzasadnił burmistrz Sanoka.
Nagroda okazała się też kompletnym zaskoczeniem dla Wiesława Banacha. – Gdy to minęło, poczułem radość i dumę w imieniu całego zespołu Muzeum Historycznego w Sanoku – przyznaje twórca Galerii Beksińskiego. – Tym większą, że uważam się za sanoczanina, a Sanok jest moim miejscem na ziemi. W tym mieście od ponad 40 lat spotykałem i ciągle spotykam wspaniałych ludzi. Nagroda jest swojego rodzaju „sprawką” Zdzisława Beksińskiego, który bez wątpienia maczał w tym palce.
– Pamiętam, że gdy w 1977 roku trafiłem do pracy w sanockim muzeum zachwyciły mnie wspaniałe zbiory i przeraziła mizeria zaniedbanego budynku. Jednocześnie od początku miałem okazję pracować ze wspaniałymi ludźmi i to zawsze było miejsce pełne pasjonatów. Już wtedy, w siermiężnych latach PRL-u udawało się nam niekiedy kupić, albo i dostać cenne prace do Galerii im. Prochasków, czyli dzieła artystów polskich powstałe we Francji, co było naprawdę dużym sukcesem. Kiedy w 1990 roku zostałem dyrektorem Muzeum Historycznego, spadł na mnie ciężar remontu kapitalnego starego zamku i przyznaję, że to był najcięższy moment w moim życiu. Czas zmagań, by przywrócić wygląd renesansowy samej budowli i mądrze rozplanować powierzchnię wystawą, tak, by optymalnie wykorzystać niełatwą przestrzeń i zaplanować przyszłe ekspozycje – dodaje.
Zdzisław Beksiński pojawił się w życiu Banacha w 1973 roku i kompletnie je odmienił.
– To dla mnie jedna z najważniejszych znajomości w życiu i ciągle mam przed oczami nasze pierwsze spotkanie w pracowni Zdzisława Beksińskiego w starym drewnianym domku w Sanoku przy dawnej ul. Świerczewskiego (dzisiejsza Jagiellońska) otoczonym zdziczałym sadem. Wówczas nawet do głowy mi przeszło, że kiedykolwiek będę na stałe mieszkał w Sanoku i że będę się zajmował tym artystą do końca jego życia oraz do końca mojej pracy w Muzeum Historycznym w Sanoku. Bycie kustoszem spuścizny rodziny Beksińskich jest dla mnie wielkim zaszczytem i ogromną odpowiedzialnością. Przed laty nawet nie przypuszczałem, że ta znajomość przerodzi się w wieloletnią przyjaźń i bardzo ciepłą relację z całą rodziną Beksińskich. Fakt, że akurat na mnie spadła rola wprowadzania Beksińskiego do sztuki ogólnopolskiej i coraz częściej także światowej, jest dla mnie honorem i wielką radością – mówi Wiesław Banach.
Nie kryje również, że otwarcie Galerii Zdzisława Beksińskiego w 2012 roku było jednym z najważniejszych wydarzeń w jego życiu.
– Budowa samej Galerii w historycznym budynku okazała się tak skomplikowanym i karkołomnym przedsięwzięciem, że stworzenie, skomponowanie samej Galerii była już tylko największą radością. Cieszę się, że to się udało, ale z tyłu głowy cały czas miałem lęk:, „Co by powiedział Zdzichu, gdyby to zobaczył?” – wspomina.
Decydując się na pożegnanie z Muzeum Historycznym w Sanoku, Wiesław Banach nie porzuca pasji kustosza. Czas na emeryturze zamierza poświęcić na pisanie wspomnień związanych ze Zdzisławem Beksińskiem, a które są już tylko w jego głowie oraz skatalogowanie ogromnych zbiorów po genialnym malarzu.
– Chcę też więcej uwagi poświęcić na uporządkowanie zapisków, jakie powstały przy okazji tworzenia Galerii im. Prochasków. I wszystko wskazuje na to, że emerytura jest mi niezbędna, bym mógł jeszcze więcej czasu poświęcić pracy, ale już nie administrowaniu – śmieje się Wiesław Banach.