Reklama

Ludzie

Polski Indiana Jones pochodzi z Jasła

Katarzyna Grzebyk
Dodano: 28.02.2013
2418_mysliwiec
Share
Udostępnij
Przy odkryciach archeologicznych o światowej skali w ciągu ostatnich 25 lat w Egipcie, takich jak: odkrycie dzielnicy artystów z III-I w.p.n.e w Tell Atrib w Delcie Nilu, odkrycie grobowca wezyra Merefnebefa w Sakkarze czy grobowca Ichi Meri, generała faraona Pepi I, również w Sakkarze pojawia się polskie nazwisko. To nazwisko brzmi: Karol Myśliwiec, wybitny naukowiec pochodzący z Jasła, po którego odkryciach światowe muzea, jak np. British Museum czy Luwr, zmieniają podpisy swoich eksponatów.

W połowie listopada 2012 roku profesor Karol Myśliwiec wrócił z kolejnej wyprawy do Sakkary, gdzie od 1987 roku kieruje polsko-egipską misją archeologiczną. Podekscytowany, bowiem odkrył coś, czego nie widziano w całym Egipcie. Po kilkunastu kampaniach wykopaliskowych ekipa profesora Myśliwca zakończyła eksplorację terenu położonego pomiędzy piramidą Dżesera (najstarszą piramidą świata!) a tak zwaną suchą fosą, wydrążoną w odległości 200 metrów od piramidy (wieloletnie badania zostały już opublikowane w czterech tomach w języku angielskim, które są dostępne we wszystkich poważnych bibliotekach naukowych na świecie; za kilka miesięcy ukaże się kolejny, piąty tom o tych wykopaliskach).

 
Kto spoczywa w grobie odkrytym przez Karola Myśliwca?

– Sprowadziliśmy z Polski specjalny georadar, żeby przebadać dużą cześć tego terenu. Geofizycy pracowali intensywnie przez trzy tygodnie, a my, archeolodzy mieliśmy mało ambitne zadanie: chcieliśmy dokończyć eksplorację grobowca Ichi Meri, który odkryliśmy osiem lat temu. I co się okazało? Po raz kolejny, kiedy pracujemy z geofizykami, spodziewając się, że to oni odpowiedzą na moje pytania, zupełnie przypadkowo odkrywamy rzecz najważniejszą – opowiada naukowiec. – Oczyściliśmy fasadę grobowca Ichi Meri, wykutą w skale, wyłożoną śnieżnobiałymi płytami wapiennymi, z napisami hieroglificznymi. Kiedy doczyszczaliśmy próg tego grobowca, okazało się, że ma wyjątkowo gładkie lico. Zapanowało wśród nas poruszenie, bo w końcu rzadko próg domu bywa dekorowany. Szybko ukazał się nam dolny brzeg progu, pod którym piasek wchodzi w głąb skały. A więc to, co było posadzką górnego grobu, było jednocześnie sufitem dolnego grobu wykutego w skale.

Eksploracją tego grobowca zajmie się ekipa pod dowództwem jaślanina podczas tegorocznej wyprawy. Zadanie nie będzie łatwe: ściana skalna będzie miała na tej głębokości wysokość 10 metrów i miejsce trzeba dobrze zabezpieczyć przed ewentualnym osunięciem piasku, który w ciągu tysiącleci przysypał fasadę grobowca. Jednak profesorowi i jego współpracownikom już udało się przez niewielką szparkę zajrzeć do tajemniczego pomieszczenia. Oczom naukowców ukazał się olbrzymi grobowiec, wypełniony niemal pod sufit rumowiskiem. – Niezwykłe jest to, że w tej skale groby wyżłobiono piętrami. Oczywiście, nie jednocześnie, tylko dopiero w momencie, gdy grób dolny został przysypany piaskiem nawianym z pustyni. To absolutna, międzynarodowa sensacja archeologiczna. Czegoś takiego w Egipcie nie było – przyznaje prof. Karol Myśliwiec. – Co tam będzie w środku, jest wielką niewiadomą. Wiemy jedynie, że grobowiec ten musi być co najmniej 100 lat starszy niż grób Ichi Meri, może z czasów V dynastii, wielkiej potęgi państwa faraonów? Zagadkę być może rozwikłamy za rok.

Spod „Karpackiej Troi” do świata archeologii

Idealna opowieść o profesorze Myśliwcu powinna się rozpocząć od tego, że od najmłodszych lat zdradzał zamiłowanie do archeologii i marzył, by szukać śladów starożytności. Ale zaczyna się całkiem inaczej. Karol Myśliwiec urodził się w 1943 roku w Gądkach koło Jasła, w skromnej chałupinie nieopodal rzeki Ropy, w odległości około kilometra od terenu skansenu archeologicznego Karpacka Troja w Trzcinicy. Poczytuje to sobie za pewien znak, bowiem czasy Karpackiej Troi odpowiadają czasom wielkiego rozwoju cywilizacji starożytnej. – Mimo że skansen nie był wtedy jeszcze odkryty, wszyscy mówili, że tam „coś” jest. Jakieś fluidy musiały przepływać i może to one spowodowały, że potem pojechałem do Egiptu – zauważa.
 
A to wcale nie było takie oczywiste. Po maturze w I Liceum Ogólnokształcącym im. Króla Stanisława Leszczyńskiego w Jaśle wybrał archeologię, ale szybko stwierdził, że w dziedzinie tej nie będzie dla niego miejsca. Na roku studiowało wielu zdolnych młodych ludzi, z wybitnych rodzin, jak np. Piotr Parandowski, syn Jana Parandowskiego. Po drugim roku studiowania archeologii zapisał się na romanistykę, jako że zawsze był zafascynowany kulturą francuską. Planował, że skończy archeologię, ale zostanie tłumaczem literatury francuskiej i z tego będzie żył. Tymczasem profesor Kazimierz Michałowski, legenda polskiej archeologii, zaproponował mu asystenturę na Uniwersytecie Warszawskim. – Pomyślałem, czemu nie, można się w to zabawić. Asystentura jest na rok i pewnie wtedy się pożegnamy – wspomina prof. Myśliwiec.
 
Ale prof. Michałowski miał inne plany. Po asystenturze zaproponował mu wyjazd na 9-miesięczne stypendium wymienne do Egiptu. Było to ogromne wyróżnienie, niczym złapanie Pana Boga za piętę. Ponieważ Karol Myśliwiec był już studentem romanistyki, wyjazd potraktował dość chłodno. Po powrocie do Polski planował powrót na studia filologiczne. Jednak 9-miesięczne stypendium przedłużono mu o kolejne 9 miesięcy. – I tak przedłużano je dziesięciokrotnie – śmieje się naukowiec. – W międzyczasie Polska nawiązała stosunki dyplomatycznymi z Niemcami Zachodnimi i profesor Michałowski wytypował mnie na pracownika niemieckiej misji w świątyni faraona Setiego I na południu Egiptu. Niemcy byli świetnie zorganizowani, nie borykali się z problemami materialnymi, z wyposażeniem. Z nimi wszystko było proste i łatwe.
 
W latach 1976-1978 przebywał w Monachium jako stypendysta Fundacji Aleksandra von Humboldta, pracując nad habilitacją. Ponieważ były to czasy głębokiego komunizmu, wyjazd wydawał się mało realny. Jednak profesorowi Michałowskiemu udało się wszystko załatwić – był on dobrze traktowany przez władze komunistyczne jako polska perła w światowej nauce. Prof. Michałowski zaś, wbrew przepisom i wbrew władzy, robił wszystko, by zapewnić swoim podopiecznym jak najlepsze wykształcenie.
 
W 1980 roku jaślanin wrócił do Polski. – Pomyślałem, że mam już 37 lat, więc pora się ustatkować. Zrezygnowałem z romanistyki, ale francuskim posługuję się do dziś w kontaktach z całym światem – zaznacza. W 1980 r. otrzymał też pierwszą stałą pracę, w Zakładzie Archeologii Śródziemnomorskiej PAN. – Nigdy przesadnie nie marzyłem o archeologii, ale w tym zawodzie to akurat atut, bo potrzebny jest duży dystans do przedmiotu badań. Gdy się ma w sobie za dużo ognia, to odbiera on wszelki obiektywizm spojrzenia i zaczyna działać wbrew archeologowi – wyjaśnia egiptolog.

300 artykułów i 15 książek na koncie

W swojej karierze naukowej jaślanin brał udział m.in. w pracach wykopaliskowych Syrii (Palmyra), w Aleksandrii i w Deir el-Bahari (Egipt). Uczestniczył także w wykopaliskach niemieckich w świątyni faraona Seti I w Gurna w Tebach Zachodnich oraz w Minszat Abu Omar w Delcie Nilu, a także w pracach w Kadero w Sudanie i Nea Pafos na Cyprze.
 
Dorobek naukowy profesora Myśliwca jest wyjątkowo bogaty. Swoje odkrycia i ich interpretacje udostępnił w ponad 300 tekstach specjalistycznych. Jest autorem 15 książek, w tym trzech popularnonaukowych: „Święte znaki Egiptu” (1990, 2001) uznanej za najlepszą książkę popularno naukową w latach 2001-2004, „Pan Obydwu Krajów” (1993) i „Eros nad Nilem” (1996). Jest też laureatem licznych nagród, m.in. nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej za odkrycie grobowca wezyra Merefnebefa (2004), nagrody Prezesa Rady Ministrów za wybitne osiągnięcie naukowe „The Tomb of Meref-nebef” (2005) czy nagrody Prezesa Rady Ministrów za wybitne osiągnięcia naukowe (2011). W 2012 roku został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Wykładał na uczelniach w kilkudziesięciu państwach, od Japonii i Australii po Chile, USA i Kanadę, był uczestnikiem licznych międzynarodowych kongresów naukowych.

Wychowankowie Karola Myśliwca, liczni doktorzy i profesorowie, utworzyli swoje własne katedry na różnych uniwersytetach w Polsce i za granicą. Jego współpracownikiem był również Mikołaj Budzanowski, obecny minister skarbu państwa, z wykształcenia egiptolog.
 
Klątwa w cieniu piramid
 
Pracując tyle lat na egipskiej ziemi, profesor wielokrotnie na własnej skórze doświadczył, że jest to miejsce święte dla Egipcjan. Pytany o słynną klątwę faraonów, uśmiecha się, ale nie zaprzecza. Niebezpieczeństwa i zagrożenia przecież są wszędzie.
 
– Za każdym razem, gdy odkrywaliśmy jakieś bardzo ważne miejsce, działo się coś dziwnego. Kiedy w 1997 roku miałem już wyjąć ostatnią cegłę ze zwalonego muru blokującego grób wezyra Merefnebefa – oczywiście w tym momencie nie zdawaliśmy sobie sprawy z rangi odkrycia – nagle zerwała się potworna burza piaskowa, jakiej nigdy wcześniej ani później nie przeżyłem, choć do Egiptu jeżdżę od 43 lat. Burza porwała dwa namioty, aparatura została zasypana piaskiem, a samochód wysłany po kosze do wynoszenia piasku miał wypadek. Ale zamiast zastanawiać się nad klątwą, szybko zaczęliśmy porządkować naszą bazę – wspomina profesor.
 
Inne tajemnicze wydarzenie wiąże się z odkryciem wspomnianego na początku grobowca Ichi Meri. Jest on wykuty w skale, której górna część wygląda jak kopiec usypany z piasku. – Pewnego dnia stanąłem na tym wzgórzu i studiowałem ukształtowanie terenu. Nagle robotnicy egipscy pracujący na wykopaliskach poderwali się i zaczęli z motykami pędzić w moim kierunku. Byli strasznie rozwścieczeni. Pomyślałem sobie, że chcą mnie zamordować, może na zlecenie jakichś terrorystów? Tymczasem oni zobaczyli, że w odległości metra ode mnie kobra w kolorze piasku już zaczęła podnosić głowę w moim kierunku. Zabili ją. Zastanawiałem się, co to może znaczyć i dowiedziałem się dopiero teraz w listopadzie. Było to, to samo miejsce, w którym odkryliśmy teraz piętrowe groby – dodaje.

W Jaśle ładuję swoje akumulatory

Profesor Karol Myśliwiec nie ukrywa wielkiego sentymentu do rodzinnego Jasła, dokąd stara się przyjeżdżać tak często, jak tylko może. – Tutaj znów czuję się jak małe dziecko, i mimo że moi rodzice dawno już nie żyją, mam wrażenie, że dzięki mojej rodzinie jakiś duch opiekuńczy czuwa nade mną – przyznaje naukowiec. – Kiedy wracam do Warszawy, czuję, że fenomenalnie odpocząłem, choć w rzeczywistości zawsze mam tutaj dużo roboty: wykłady w domu kultury, wykłady w szkołach, obowiązki honorowego obywatela Jasła czy pracę społeczną w radzie ekspertów burmistrza miasta.

Zawsze stara się przyjeżdżać do Jasła na święta Bożego Narodzenia, ale dniem, kiedy bez względu na wszystko koniecznie musi tu być, jest dzień Wszystkich Świętych. – W tym mieście żyje tylu moich przyjaciół i znajomych, a cmentarz jest jedynym miejscem, gdzie mogę spotkać się nie tylko z tymi, którzy spoczywają w grobach, ale również z wszystkimi żyjącymi – mówi egiptolog. – Staram się przyjeżdżać do Jasła również latem. Wiele jaślan rozproszonych po świecie dziwi się, że nadal mi się chce odwiedzać Jasło, ale ja je zwyczajnie lubię, podobnie jak swoją pracę.
Życiową filozofią profesora Myśliwca jest hedonizm naukowy. Dziś nie wyobraża sobie robienia czegoś innego. Nie wyobraża sobie też emerytury (nawet mówi, że nie wie, co to jest), bo w nauce przecież wszyscy marzą tylko o tym, by przedłużyć swoją pracę. Ceni też sobie wykłady w jasielskich szkołach i kontakty z tamtejszą młodzieżą. Są już pierwsze owoce tej współpracy.

– W Warszawie nie jestem sam. Jest nas trzech z Jasła. Dr Dariusz Szeląg, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, jest już po habilitacji. Natomiast dr Grzegorz Ochała, również z Uniwersytetu Warszawskiego, to młody geniusz o wybitnych uzdolnieniach językowych. Jego praca doktorska o sposobach liczenia czasu w Nubii okresu chrześcijańskiego ukazała się w języku angielskim i jest sensacją naukową – przyznaje profesor i dodaje: – Jeśli ktoś ma w sobie pasję, nie będzie długo narzekał na niewiele ponad tysiąc złotych pensji doktoranta czy na ciasną klitkę. Uważam, że wydrukowanie uznawanej na całym świecie pracy naukowej jest ogromną nobilitacją. Z drugiej strony nie popadajmy w skrajność i zmieńmy pogląd o naukowcach. Naukowiec to nie Diogenes w beczce, tylko człowiek, który pracuje dla kraju i jego pozycji w świecie. Nie dziwmy się, że Polacy nie dostają Nagród Nobla, skoro jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi o dotowanie nauki  przez państwo.
 
Prof. Karol Myśliwiec – jaślanin, światowej sławy archeolog, egiptolog, dyrektor Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk, szef polskich wykopalisk w egipskiej Sakkarze.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy