Reklama

Ludzie

Rzeszowianin, Andrzej Rzeszutek jedzie na Igrzyska Olimpijskie do Rio

Aneta Gieroń, Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 22.02.2016
24982_IMG_8783
Share
Udostępnij
Andrzej Rzeszutek, zawodnik Stali Rzeszów w skokach do wody, jedzie na Letnie Igrzyska Olimpijskie Rio de Janerio 2016. Polska po 24 latach znów doczekała się swojego przedstawiciela w skokach do wody na olimpiadzie i to przedstawiciela z Rzeszowa. 

W czerwcu  2015 roku utalentowany skoczek wygrał zawody Pucharu Świata Grand Prix w Madrycie w skoku z trampoliny 3-metrowej. To było pierwsze zwycięstwo  rzeszowskiego skoczka w zawodach tej rangi i marsz ku letniej olimpiadzie w Rio. W niedzielę zagwarantował sobie wyjazd.  
 
24-letni sportowiec trenuje od 6. roku życia. Dlaczego wybrał tak niszową dyscyplinę? – Na początku to nie ja wybrałem – wyjaśnia. –  Do sekcji skoków do wody zapisali mnie rodzice. Dyscyplina spodobała mi się na tyle, że później już ja sam chciałem zostać. 
 
Andrzej Rzeszutek uważa, że skoki do wody są nie tylko piękne, ale i emocjonujące. – Cały czas pompowana jest do mózgu adrenalina – tłumaczy. – Po dobrych skokach wydzielają się endorfiny, tak więc uczucie po każdym udanym skoku, który jeszcze uzyskał aprobatę sędziów, jest niesamowite. W skokach do wody jest zawarta elegancja, ale można pokazać także swoją siłę i szybkość.
 
Rzeszowski sportowiec wziął udział w kilku odcinkach telewizyjnego show „Celebrity Splash”, podczas którego celebryci próbowali wykonywać skoki do wody. Zawodowcy pokazywali, jak to się powinno robić. – Uważam, że takie programy mogą się przyczynić do spopularyzowania tej dyscypliny – przekonuje rzeszowianin. – Telewidzom zawsze zostanie w głowach, że jest taka dyscyplina sportu. 
 
Skoczek przyznaje, że trenowanie na światowym poziomie wymaga od zawodnika ogromnego wysiłku i rezygnacji z wielu innych form aktywności. Kiedy był młodszy, trenował codziennie. Obecnie – jeszcze częściej, ok. 12 razy w tygodniu. Każdy trening trwa ok. 3 godzin, w tym godzinę w sali gimnastycznej i 1,5-2 godz. w basenie. Nad reprezentantami Polski, trenującymi w perspektywie przyszłorocznych igrzysk, czuwają nie tylko trenerzy, ale także psycholog, trenerka personalna, dietetyczka, fizjoterapeuta.
 
Skoki do wody nie są w Polsce na tyle popularną dyscypliną, by sponsorzy pchali się „drzwiami i oknami”. Ale Andrzej Rzeszutek podkreśla, że z tego, co otrzymuje, „żyć się da”. – Za dobre wyniki można otrzymać stypendium Ministerstwa Sportu, a w Rzeszowie można się starać o stypendium prezydenta miasta i marszałka – wylicza. – Poza tym, z ministerstwa, oprócz stypendium, otrzymujemy pieniądze na treningi, utrzymanie basenu, nowy sprzęt (kąpielówki, dresy, klapki). To też są wcale niemałe wydatki.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy