Braw, kwiatów, tego Jan Szurmiej, znakomity reżyser w piątkowy wieczór w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie mógł się spodziewać. W końcu premiera musicalu "Wielka woda" na podstawie tekstów piosenek Agnieszki Osieckiej z dużym prawdopodobieństwem mogła się podobać. Ale już wiersz, karykatura i laudacje w jednym, trochę Mistrza zaskoczyły. Rzeszów uczcił 50 lat pracy artystycznej 70-letniego Jana Szurmieja, z którym związki ma bliskie. "Sztukmistrz z Lublina", "Piaf", "Ania z Zielonego Wzgórza", "Siostrunie" – muzyczne spektakle jego autorstwa zrealizowane na rzeszowskiej scenie, wszystkie zakończyły się sukcesem.
Aktor, reżyser, inscenizator i choreograf, znawca kultury żydowskiej, to wszystko o Janie Szurmieju, synu legendarnego Szymona Szurmieja, wieloletniego dyrektora Teatru Żydowskiego im. Ester Rachel i Idy Kamińskich w Warszawie.
Jan Szurmiej w swoim dorobku ma ponad 100 realizacji reżyserskich, ale także wiele ról filmowych i telewizyjnych. Zagrał m.in. w "Sanatorium pod klepsydrą" Wojciecha Hassa, "Austerii" Jerzego Kawalerowicza, czy "Facetach do wzięcia" Janusza Kondratiuka. Największą sławę przyniosły mu jednak spektakle muzyczne cieszące się ogromną popularnością. Do historii teatru przeszedł: "Sztukmistrz z Lublina", "Skrzypek na dach", czy "Zorba" w jego reżyserii.
Związki Szurmieja z Rzeszowem rozpoczęły się w 2002 roku od premiery "Sztukmistrza z Lublina" i trwają do dziś. W trakcie piątkowego benefisu, Jan Szurmiej dziękując publiczności, przypomniał słowa swego ojca Szymona, który pracował do 91. roku życia i na scenie nigdy nie mówił do widzenia. Do zobaczenie, szybkiego – żartował Szurmiej.