Owacją na stojąco i dwoma bisami (w tym słynną kołysanką Krzysztofa Komedy z filmu Romana Polańskiego „Rosemary’s Baby”) zakończył się przepiękny koncert Tomasza Stańki w Filharmonii Podkarpackiej. Ikonie światowego jazzu towarzyszył Marcin Wasilewski, jeden z najwybitniejszych polskich pianistów jazzowych młodego pokolenia. Koncertem tym znakomity trębacz podziękował za honorowe obywatelstwo Rzeszowa, które otrzymał podczas poprzedzającej koncert nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Rzeszowa.
– Tomek – tak familiarnie zwrócił się do trębacza podczas przywitania prezydent Tadeusz Ferenc, co zgromadzona w Filharmonii publiczność nagrodziła brawami. – Nie tak dawno bawiliśmy się jako dzieci. Na skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego i Zofii Chrzanowskiej, na skraju obecnego parku im. Solidarności, stał domek Stańków. Tomek wyjechał, kiedy miał 7 lat. Nie było to tak dawno – zażartował prezydent.
– Wracamy do starych czasów – stwierdził muzyk.
– Chciałoby się, żeby te czasy się cofnęły – powiedział Tadeusz Ferenc.
– Czas ma to do siebie, że idzie tylko do przodu – zripostował Stańko.
Przewodniczący Rady Miasta Andrzej Dec odczytał tekst uchwały Rady z 18 listopada 2014 r. o nadaniu Tomaszowi Stańce honorowego obywatelstwa Rzeszowa. Trębacz jest 53. osobą uhonorowaną tym wyróżnieniem.
Laudację na temat Stańki wygłosiła red. Elżbieta Lewicka z Polskiego Radia Rzeszów, znakomita znawczyni muzyki jazzowej. Przypomniała drogę artystyczną trębacza oraz jego liczne wyróżnienia krajowe i zagraniczne. – Jazz jest jedynym stylem muzycznym, który daje kreatywnemu wykonawcy praktycznie nieograniczone możliwości – stwierdziła red. Lewicka. Dodała, że muzyk w pełni te możliwości wykorzystuje, a na bazie tradycji jazzowej „buduje często niezwykle skomplikowane utwory muzyczne, przetwarza je, nadając im nierzadko mistyczny charakter”, a jego styl komponowania, artykulacji i improwizacji jest „niemożliwy do skopiowania”.
Prezydent Tadeusz Ferenc i przewodniczący Rady Miasta Andrzej Dec wręczyli Stańce akt honorowy i medal pamiątkowy.
– Jestem bardzo wzruszony tym, że zostałem od swojego rodzinnego miasta honorowe obywatelstwo – powiedział Stańko. – Wprawdzie wyjechałem dosyć wcześnie i mieszkałem w Rzeszowie bardzo krótko, ale zawsze czułem się blisko związany z Rzeszowem, zawsze czułem się rzeszowiakiem, czułem, że pochodzę z tego miasta. Wielokrotnie rozmawiałem z Witkiem Szczurkiem, basistą, z którym dość długi czas pracowałem, a który też pochodzi z Rzeszowa, na czym to polega, że nie mieszkamy tu nigdy, a fakt, że się tu urodziłem, jest tak silny. Chyba nic dziwnego w tym nie jest, bo Artur Rubinstein, który również bardzo wcześnie wyjechał z Łodzi, przez całe życie czuł się łodzianinem. To jest widocznie naturalne, że tam, gdzie się człowiek urodzi, gdzie otworzy oczy, zobaczy po raz pierwszy słońce i światło, jest jego ziemia. Ja jestem właściwie koczownikiem, kręcę się po całym świecie, jestem cały czas na walizkach, koncertuję, ale Rzeszów jest mi zawsze najbliższy.
Stanko przypomniał, że jego ojciec pochodził z Rzeszowa, a mama ze Zwięczycy i że do dziś ma w tym mieście liczną rodzinę.
Do wybitnego jazzmana zwrócili się z okolicznościowymi adresami także wicewojewoda Grażyna Borek i wicemarszałek Wojciech Buczak. Wicemarszałek przyniósł z sobą dwie płyty winylowe Stańki. – Tak się składa, że jeszcze jako uczeń Technikum Elektryczno-Mechanicznego, a potem student Politechniki Rzeszowskiej, organizowałem wieczorki jazzowe, podczas których delektowaliśmy się pana twórczością – podkreślił Buczak.
A potem popłynęły cudowne dźwięki trąbki Stańki. Raz długie, powolne, liryczne, innym razem krzykliwe, free jazzowe. To była muzyczna uczta na najwyższym poziomie, która zachwyciła słuchaczy, o czym można się było przekonać, słuchając ich komentarzy w foyer.