Reklama

Ludzie

BeDe Art Studio / DaDe84 – malarski duet z Rzeszowa zaintrygował świat

Materiał Partnera
Dodano: 16.02.2022
59991_dencikowscy
Share
Udostępnij
To był nagły powrót do malowania, które kochało się od dzieciństwa. Niezależnie od siebie Beata Dencikowska i Dariusz Dencikowski, siostra i brat, kilka lat temu stanęli przed sztalugami i zmienili emocje w obrazy. Zainteresowanie, jakim odpowiedział świat, przeszedł ich oczekiwania. Beata wcześniej oddawała się muzyce, Dariusz był skoncentrowany na architekturze. Teraz ich dzieła chcą wystawiać galerie w Wiedniu, Monachium, Marbelli, Nowym Jorku, zaprezentowane zostały również podczas największych targów sztuki Miami Art Basel (Wynwood Miami Art Fair). Najnowszą wystawę właśnie otwarto w MiART Gallery w Londynie. 
 
Trzymają się razem. Zgodnie prezentują swoje prace w stworzonej przez Beatę internetowej galerii BeDe Art Studio i wspólnie wysyłają je na wystawy w Polsce i za granicą. Ich obrazy, chociaż różne, wydają się jednak wchodzić w artystyczny dialog i nie brakuje chętnych do oglądania tej siostrzano-braterskiej „rozmowy”. W zaledwie cztery lata Beata Dencikowska i Dariusz Dencikowski zaprezentowali je na piętnastu wystawach. Przede wszystkim w Polsce, ale także w Austrii, Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W tym roku zaplanowanych jest pięć.
 
Może to geny po ojcu, którego tworzone od niechcenia rysunki stale znajdowało się gdzieś w domu? Może to geny i miłość do sztuki po mamie, doktorze nauk i adiunkcie Uniwersytetu Rzeszowskiego, która kolekcjonuje obrazy od kilkudziesięciu lat? A może to artystyczny dryg jeszcze po pradziadku skrzypku, który odważnie wyruszył do Ameryki? Nie ulega wątpliwości, że wrażliwość na sztukę i potrzeba artystycznej ekspresji, w tej związanej z Rzeszowem rodzinie tli się od dawna i odnalazło ją w sobie również młodsze pokolenie. 
 
Beata Dencikowska (rocznik 1987) z zawodu i wykształcenia jest muzykiem (mówi, że niekończącą się miłość do muzyki odziedziczyła po mamie, która sama śpiewała w zespole wokalnym w młodości, jak również grała na mandolinie i gitarze). Beata, jako pianistka i śpiewaczka, występowała na wielu scenach w kraju i za granicą, a talent i osiągnięcia w tej dziedzinie, jak i w nauce sprawiły, że czterokrotnie została stypendystką Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia. Dariusz Dencikowski (rocznik 1984) magister architektury i magister inżynierii lądowej, architekt i projektant wnętrz z bogatym doświadczeniem, prowadzi w Rzeszowie własne biuro projektowe DaDe84.
 
– Od przedszkola uwielbiałem rysować – mówi Dariusz. – Do dziś przechowuję rysunki z dzieciństwa. W podstawówce i liceum fascynowały mnie komiksy: SPAWN, Wild C.A.T.S. Potem japońska manga i anime. Przenosiłem na papier bohaterów animacji, uwieczniałem budynki i statki. Z tego powodu mama zapisała mnie na zajęcia plastyczne do Pani Profesor Ireny Mosior – wspaniałej pedagog, u której wiele się nauczyłem.  
 
To ona, w 1996 roku, wysłała jedną z jego prac na międzynarodowy konkurs plastyczny w Japonii. Otrzymał za nią pierwsze wyróżnienie. – Czerwoną plamę farby, którą wylała na mój papier profesor Mosior, zamieniłem w smoka – opisuje nagrodzoną pracę Dariusz i dodaje, że z czasem japońska kultura fascynowała go coraz bardziej i znalazło to odzwierciedlenie w jego współczesnych obrazach – seria z gejszami stała się hitem wiedeńskiej wystawy w Galerii Steiner, a dziesiątki zdjęć osób fotografujących się na tle jego płócien trafiły na Instagram. – I pomyśleć, że przez całe lata nie znosiłem farb – zdradza twórca. – Posługiwałem się wyłącznie ołówkiem, długopisem, flamastrami, pastelami, trochę kolorowałem akwarelami. Farbami maluję dopiero od trzech lat. Eksperymentuję i łączę szkic, który ćwiczyłem przez całe lata, z abstrakcyjnymi obrazami, pojawiającymi się w mojej głowie. 
 
Od dziecka malowanie kochała także Beata. Ona również jest wychowanką Ireny Mosior. – Pani Irena z każdego potrafiła wyciągnąć to, co najlepsze – uważa Beata. – Zrozumiała, że mam swój świat. Kiedyś na zajęciach zamiast martwej natury, którą zadała nam jako temat, namalowałam bajkowy dom na tle gigantycznego księżyca, a ona to zaakceptowała i doceniła wyobraźnię. Ta fantazja jest dostrzegalna w moich dorosłych obrazach, które zaczęłam malować dla siebie, a okazało się, że chcą je mieć także inni. Przez lata koncentrowałam się na muzyce, aż pewnego dnia całą paletę emocji, jakie ona we mnie budzi, zapragnęłam pokazać na obrazach. Kupiłam płótno i farby. Sięgnęłam po pędzle i szpachelki. I znalazłam fanów mojego malowania – przyznaje Beata. Tematem jej obrazów stali się ludzie i zwierzęta, przefiltrowani przez abstrakcyjną formę i oryginalną technikę malarską, w której połączyła kolory, wzory i materiały. To, co miało być tworzone tylko dla siebie, stało się także źródłem uznania i dochodu. Kiedy pokazała obrazy w mediach społecznościowych, zaczęły płynąć pierwsze zamówienia, z Polski, Węgier, Czech. I to był zaczątek BeDe Art Studio – internetowej galerii, do której od samego początku zaprosiła także brata. 
 
Oboje podkreślają, że nie przeszli akademickiej drogi właściwej adeptom sztuk pięknych. To, co mają do powiedzenia w sztuce, ich artystyczna oryginalność, zainteresowało jednak wielu ludzi i galerie otworzyły dla nich drzwi. Pierwsza – Gallery Steiner w Wiedniu, która zaprosiła ich do zaprezentowania dzieł dwukrotnie, w 2019, 2021 oraz po raz trzeci w 2022 roku. Na wystawie w 2021 roku kurator sztuki zestawił ich prace z obrazami trójki artystów z Austrii, Szwajcarii i Stanów Zjednoczonych. Zorganizowany w okresie pandemii wernisaż przyciągnął wielu zwiedzających. – To dla nas zaszczyt – mówi rodzeństwo Dencikowskich. Dariusz uśmiecha się też do wspomnienia, kiedy w ubiegłym roku na wernisażu w Wiedniu „Once Upon A Time In Vienna” w Galerii Steiner, kolejki ustawiały się do zdjęć na tle jego obrazów z gejszami oraz na tle Tygrysa siostry „Viva La Vida”. Parę obrazów z tej serii można dziś obejrzeć także w Rzeszowie, w Hotelu Bristol oraz w UrbanLAB w Rzeszowie. Inne wystawione są w Hotelu Sheraton w Poznaniu (ART VIP Gallery), w Galerii PAKS w Wiedniu oraz Monachium i w MiART Gallery w Londynie.
 
Dariusz maluje falami. Bywa, że pędzla nie bierze do ręki przez wiele dni, a potem spływa natchnienie, które trzyma go przy płótnie długie godziny, nie daje spać, domaga się obrazu. – Jest tak silne, że po 8-10 godzinach pracy w biurze, potrafię stanąć przed sztalugami, malować do 3. nad ranem, zdrzemnąć się krótko i znów wrócić do pracy. Czasem obraz powstaje szybko, czasem przez pół roku. Wracam, poprawiam. Szczegóły, niektórym może wydawać się, że drobiazgi. Ale nie przestaję, dopóki nie poczuję, że obraz jest gotowy – opisuje i stwierdza, że sztuka abstrakcyjna dała mu wiele wolności i stała się oderwaniem od sztywnych zasad, jakich wymaga zawód architekta. Malując nie szuka wzorów, nie inspiruje się innymi. To ekspresja jego wewnętrznego świata. 
 
– Mam wrażenie, że właśnie to powoduje zainteresowanie naszą sztuką. Wiele razy usłyszeliśmy, że jest unikatowa i niepowtarzalna – mówi Beata, dla której brat jest pierwszym krytykiem i recenzentem. Liczy się z jego zdaniem i pyta o techniczne szczegóły, zachowując jednocześnie oryginalność.
 
Beatę i Dariusza reprezentuje dziś kilka galerii – z Poznania, Wiednia, Austrii, Monachium, Londynu. – Główną galerią, z którą współpracujemy, pozostaje Galeria Steiner w Austrii. Wystawia ona w domu aukcyjnym oraz na największym na świecie internetowym rynku sztuki nasze obrazy z wernisażu w Nowym Jorku czy z Wiednia – m.in. owe Japonki, które tak się spodobały miłośnikom sztuki czy Tygrysa „Viva La Vida” – mówią. Nowe obrazy sprzedają również poprzez swoją internetową galerię, i w miejscach, gdzie są prezentowane. Mają fanów, którzy nabyli po kilka. Kolekcjonerzy z Belgii przyjechali do Rzeszowa, aby obejrzeć obraz „na żywo”. Kupili, a potem jeszcze dwa kolejne. – To daje ogromną radość i satysfakcję – przyznaje Beata. – Kiedy widzę, jak kogoś obraz fascynuje, odczuwam szczęście. Może owo dobre przyjęcie naszych dzieł jest zasługą dobrych emocji, które towarzyszą ich tworzeniu? Oboje sztuką się cieszymy. Tworzymy z radością, pasją. To potem do nas wraca, bo radość sprawia nam też każda dobra rzecz, która wydarza się wokół naszego malowania. 
 
A dzieje się dużo. 10 lutego otwarta została wystawa w Londynie, a kolejne zaplanowane są w Nowym Jorku, Francji, Austrii i Niemczech. Ta w internetowej galerii BeDe Art Studio nieustannie trwa.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy