5 kwietnia, po długiej chorobie, w wieku 62 lat, zmarł Andrzej Śmiały – rzeszowski geograf, globtroter i eksplorator mało znanych rejonów ziemi, który pierwszy w historii dokonał przejścia podwójnego trawersu Spitsbergenu. Uczestniczył także w pierwszym polskim wejściu na lodowiec Patagonii. Autor podróżniczych książek: „Przejść Ładogę”, „Desperados. Pierwsze polskie przejście Campo de Hielo Norte w Chile” i „Pętla Spitsbergenu: ciepła opowieść o mroźnej Arktyce”.
Geograf, podróżnik, alpinista, polarnik, survivalowiec, kajakarz. I przez lata pracownik Uniwersytetu Rzeszowskiego. Stale ciągnęło go w podróż. Jeszcze zanim poszedł do szkoły przeczytał cykl Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka – na wojennej ścieżce, na tropach Yeti i wśród łowców głów.
Na jednym z autorskich spotkań opowiadał, jak zaczął swoje wyprawy w daleki świat: „Kiedyś jako nastolatek wędrowałem po Bieszczadach i w Ustrzykach Górnych pomyślałem sobie, że pójdę na nogach do Zakopanego. W Zakopanem pomyślałem, że pójdę dalej. I doszedłem do Babiej Góry. 450 km. Na plecach 40 kg konserw.” Te konserwy tak obiły mu nogi, że następnym razem poszedł na wędrówkę bez prowiantu, tylko ze śpiworem i niby-karimatą. Spacerował tak przez 7 dni, żywiąc się jagódkami i wodą.
O podróżach zawsze opowiadał z takim dowcipem i nie bał się tych najtrudniejszych wypraw. Wśród nich było pierwsze w historii przejście podwójnego trawersu Spitsbergenu (55-dniowa wyprawa w 1997 roku wraz z Wojciechem Jazdonem, Wojciechem Moskalem i Tomaszem Schrammem), samotne przejście Islandii i Sokorty, oraz skutej lodem Ładogi, największego europejskiego jeziora, czy wyprawa na lodowiec Patagonii. Do wymagających wypraw przygotowywał się w Rzeszowie i okolicach, chociażby wiosłując kajakiem po Wisłoku. Potem kreślił plany podróży, zawsze wysoko stawiając sobie globtroterską poprzeczkę. O tym, jak były wymagające i ryzykowne, można dowiedzieć się ze wspomnień, które pozostawił w swoich podróżniczych książkach.
Kiedyś powiedział mi, że pisze je z jednym przesłaniem: „Każdy znajdzie na ziemi coś dla siebie. Wystarczy się rozejrzeć”.
Nie wszyscy pewnie wiedzą, że pisał również piosenki i kilka lat temu wystąpił z recitalem przed publicznością. W wywiadzie, którego udzielił wtedy portalowi biznesistyl.pl, stwierdził: „Chcę zwrócić ich uwagę na piękno rzeczywistości, która nas otacza. Przesłanie tych piosenek brzmi: życie to muzyka, życie to wiersz. I najważniejsze rzeczy, które – tak jak śpiewam w jednej z piosenek – mamy za darmo: miłość, wolność i prawda. To są rzeczy niezbywalne, każdy ma je w nadmiarze. Chodzi tylko o to, żeby z tego bogactwa zaczerpnąć.”
Andrzej Śmiały zmarł w wieku 62 lat. Pozostawił w żałobie żonę i czwórkę dorosłych dzieci.