Reklama

Ludzie

Pomóżmy 16-letniemu Kacperkowi Śliz samodzielnie chodzić!

Aneta Gieroń
Dodano: 05.06.2024
  • Bernadetta Cyran-Śliz z synem Kacperkiem. Fot. Tadeusz Poźniak
Bernadetta Cyran-Śliz z synem Kacperkiem. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

Nie da się! Ten zwrot przez ostatnich 16 lat Kacper Śliz i jego mama słyszeli najczęściej. Ale w ich słowniku te słowa nie istnieją – Kacperek ze swoją „zachłannością na życie” i Bernadetta Cyran-Śliz, niezwykle zdeterminowana, udowodnili, że mogą wszystko, a w ich życiu cuda zdarzały się już nie raz i nie dwa! Pierwszym i najważniejszym był dar życia dla Kacpra, który urodził się w 26. tygodniu ciąży w stanie zamartwicy, z wylewem obupółkulowym i niedotlenieniem, z 1 – procentową szansą na przeżycie, a mimo to, tak bardzo chciał żyć, że po 3 miesiącach walki został wypisany do domu. I tutaj od 16 lat dzieją się kolejne cuda. Miał być dzieckiem bez kontaktu unieruchomionym w łóżku, a on, dzięki tytanicznej pracy Bernadetty, okazał się niezwykle towarzyskim chłopcem uwielbiającym podróże, książki i muzykę. Dziś on i jego mama stają przed kolejnym wyzwaniem. Kacperek ma szanse samodzielnie chodzić, ale konieczna jest operacja w Paley European Institute w Warszawie. Warunek? Trzeba zebrać 260 tys. zł. Połowa kwoty już jest. Jeśli każdy z nas zechce wesprzeć Kacpra choćby niewielkim datkiem, ta piękna opowieść o dwójce wojowników: synu i jego matce będzie miała swój ciąg dalszy. Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc. Pieniądze można wpłacać na stronie: https://www.siepomaga.pl/kacper-sliz

– Za nami walka o życie, nowe umiejętności Kacpra, a teraz robimy wszystko, by nie zaprzepaścić jego szansy na samodzielność i możliwość chodzenia – mówi Bernadetta Cyran-Śliz, mama Kacperka.  

Fot. Archiwum Bernadetty Cyran-Śliz

A Kacper nie odpuszcza nigdy. Mimo że, nie mówi, nie chodzi, choruje na mózgowe porażenie dziecięce z niedowładem i spastycznością oraz epilepsję, jest niezwykle kontaktowym nastolatkiem, radosnym, zaangażowanym, pracowitym, cierpliwym i obdarzonym niezwykłą charyzmą. Już 16 lat temu lekarze mówili, że jeszcze nie widzieli dziecka, które by tak walczyło o życie. Przeżył śmierć kliniczną, przeszedł kilka operacji, w tym na serce, niezliczone transfuzje krwi, bolesne rehabilitacje, zabiegi i ani na chwilę nie stracił pogody oraz hartu ducha.

Kacperek największą inspiracją w życiu

– Jest moim cudem, najukochańszym łobuzem – śmieje się Bernadetta. – Od zawsze jesteśmy sobie najbliżsi, choć wiele lat temu syn mógł liczyć na zaangażowanie taty, a dziś ma duże wsparcie mojego partnera. Kacperek był i jest moją największą inspiracją w życiu. W naszej codzienności  dużo jest mozołu, ale równie wiele śmiechu, radości i wzruszeń. Musimy i chcemy na sobie polegać, a dzięki Kacprowi, wiele razy potrafiłam dostrzec promień nadziei w sytuacjach, które wydawały mi się absolutnie beznadziejne. Do dziś nie wiem, skąd znajduję siły, by codziennie nosić go na rękach i w trakcie ćwiczeń, ale to moja miłość dźwiga ten „ciężar”.

Kacper kocha podróże, uwielbia wyjazdy w góry, całym sobą wyrywa się na rower i basen. Jest oczarowany, gdy ktoś mu czyta książki, a jeszcze większą radość ma ze słuchania muzyki i własnych prób grania na keyboardzie.

– Jeszcze nie tak dawno, gdy Kacperek był niższy i miał metr trzydzieści wzrostu, wkładałam Go do specjalnego plecaka i tak razem wędrowaliśmy. Dziś, gdy ma już metr sześćdziesiąt i jest o 10 centymetrów wyższy ode mnie, musieliśmy zrezygnować z wypraw. Ja jednak nieustannie kombinuję, jak obejść tę trudność i jestem pewna, że jeszcze wrócimy na szlak – opowiada mama Kacpra.

To niezwykłe, ale matka z synem, nigdy nie pozwolili, by zatopić się w ograniczeniach wynikających z chorób Kacperka. Co więcej, Bernadetta przez ostatnich kilkanaście lat nieustannie się rozwija i edukuje. Gdy kończyła studia wyższe, urodził się Kacper i choć całe życie podporządkowała walce o jego rozwój, nie zrezygnowała też z walki o sobie.

– Udało mi się ukończyć trzy studia podyplomowe i kursy, które okazały się bardzo pomocne przy rehabilitacji synka – przyznaje.

Wiara, że Kacper będzie chodzić

Przez wszystkie te lata wierzyła, że intensywna praca z chłopcem pozwoli mu stanąć na nogi i chodzić. To pierwsze się udało, o to drugie zaciekle walczą. Rok temu trafili do Paley European Institute w Warszawie, tam usłyszeli, jakie ćwiczenia przyniosą najlepsze rezultaty, ale też po raz pierwszy tak jasno usłyszeli, że bez operacji Kacper nie ma szans na samodzielne chodzenie.

– Intensywne skoki wzrostu, zwiększone napięcie w mięśniach i całym układzie są na tyle duże, że sama rehabilitacja sobie z tym nie poradzi, ale przez te wszystkie lata naszej intensywnej pracy osiągnęliśmy na tyle dużo, że operacyjnie można usunąć to, co dziś go blokuje. Ważne, by nie stracić tej szansy – tłumaczy Bernadetta Cyran-Śliz. – Brak operacji i funkcjonowanie Kacperka na ugiętych kolanach, wcześniej czy później doprowadzi do innych deformacji, a co za tym idzie do kolejnych operacji w przyszłości, na biodra, kolana i staw skokowy.

Fot. Archiwum Bernadetta Cyran-Śliz

– Nigdy nie warto się poddawać, bo sukces może być bardzo blisko. Ufam, że tak blisko jesteśmy, by wywalczyć samodzielność dla Kacperka – dodaje. – Sama nie jestem w stanie zgromadzić 260 tys. zł, ale wspólnie z Kacprem możemy wszystko – nawet uzbierać potrzebną sumę pieniędzy. Już wielokrotnie doświadczyliśmy cudów, wierzymy także w ten!

Liczy się każda, nawet najmniejsza pomoc. Pieniądze można wpłacać na stronie: https://www.siepomaga.pl/kacper-sliz

Fotografie Tadeusz Poźniak i Archiwum Bernadetty Cyran-Śliz

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy