Reklama

Lifestyle

Herody na Uniwersytecie Ludowym w Woli Sękowej

Aneta Gieroń
Dodano: 15.12.2013
9623_Wigilia_Wola_Sekowa_139
Share
Udostępnij
Na niebie pierwsza gwiazdka, pod nogami skrzypiący śnieg, a w sobotni wieczór Dom Ludowy w Woli Sękowej pęka w szwach. Na legendarną wieczerzę wigilijną organizowaną przez słuchaczy Uniwersytetu Ludowego Rzemiosła Artystycznego, z całej Polski zjeżdżają się absolwenci z poprzednich lat i schodzą „miejscowi”. Smakowaniu tradycyjnych potraw, śpiewom, życzeniom i harcom z Herodami nie ma końca.
 
Z Tych, z Warszawy, z Białegostoku, prawdziwi przyjaciele Uniwersytetu Ludowego nie liczą kilometrów i godzin w podróży. Od ponad dwudziestu lat, jeszcze z czasów, gdy Uniwersytet Ludowy miał studentów stacjonarnych, a siedzibę we Wzdowie, wszyscy w połowie grudnia zasiadali przy wigilijnym stole i tak zostało do dziś. Pięknej tradycji nie zmienił, ani nowy adres Uniwersytetu, który od kilku lat swoją przystań znalazł w Woli Sękowej, ani rytm studiów, które ze stacjonarnych zamieniły się w weekendowe zajęcia ze słuchaczami.

– Od zawsze trzymamy się razem. My to jesteśmy takie oryginalne towarzystwo, z którym do stołu każdy z przyjemnością siada  – śmieje się Marianna Jara, z Uniwersytetem Ludowym związana od ponad 20 lat, pełnokrwista animatorka kultury, żona prawosławnego duchownego z Sanoka, założycielka i kierowniczka zespoły WIDYMO.
 
Wulkan energii – tak najkrócej brzmi charakterystyka  Marianny. Widzi i słyszy wszystko. Równocześnie potrafi przystrajać kutię i nasłuchiwać, jak idą przygotowania do Herodów, które w tym roku przygotował II rok słuchaczy ULRA z Woli Sękowej.
 
– Najważniejsze, że ludzie chcą być razem, wspólnie biesiadować, kolędować, oglądać Herody, że to ich cieszy i łączy bez względu na religię, jaką wyznają, kraj, skąd pochodzą, czy zawód, jaki wykonują na co dzień – mówi Monika Wolańska, dyrektorka Uniwersytetu Lodowego.
 
Życzenia z opłatkiem i ząbkiem czosnku na szczęście
 
Pewnie dlatego już kilka dni przed Wigilią w Domu Ludowym w Woli Sękowej, przygotowania idą pełną parą. Trwają próby do Herodów, a miejscowe gospodynie uwijają się w kuchni. Tutaj na uroczystą wieczerzę na stół trafiają tylko tradycyjnie przygotowane potrawy. Na początek ząbek czosnku przegryzany przez wszystkich na szczęście, co ma tę swoją zaletę, że przy składaniu życzeń wszyscy pachną już tym samy swojskim zapachem. Potem jest czas na barszcz z uszkami, do tego  kutia z prawdziwej pszenicy i bakaliami, która pod kołderką płatków kokosowych zdaje się być niebem z rozsianymi gwiazdami z cząstek mandarynek, no i oczywiście groch z kapustą oraz kompot z prawdziwego suszu. 
 
Przy jednym stole  narodziny Chrystusa świętują mieszkańcy Woli Sękowej, studenci Uniwersytetu oraz jego absolwenci, którzy na Wigilię zjeżdżają ze swoimi dziećmi, jest więc prawdziwie świąteczny rejwach, dużo śmiechu, pisków i zabawy.

Jak co roku gości witają Monika Wolańska, Beata Ziomek, prezes Stowarzyszenia Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego oraz Piotr Woroniec, znany rzeźbiarz związany z Uniwersytetem. Jest czytanie Pisma Świętego, składanie życzeń oraz Herody.
 
– Dla mnie Boże Narodzenie będzie w tym roku trwało od połowy grudnia do połowy stycznia – opowiada Maria Krawczuk, Ukrainka, która na Uniwersytecie prowadzi warsztaty z wyrobu słomkowych przedmiotów i która jest zachwycona Beskidem Niskim oraz tradycją naszych Uniwersytetów Ludowych. 
 
I rzeczywiście jest w nich jakiś fenomen. Gdy przejeżdża się przez Wolę Sękową, nie sposób nie zauważyć rozstawionych w różnych miejscach wsi; rzeźb, pięknych kapliczek, czy przystanków autobusowych z malowidłami na wiatach. W dodatku czuć, że świat miejscowych żyje w doskonałej symbiozie z kolorowy światem młodzieży będącej słuchaczami Uniwersytetu.
 
– Wśród których trafiają się niekiedy tak wiekowe panie jak ja – żartuje Joanna Wrońska z Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach, która już jako dojrzała kobieta zdecydowała się na naukę rękodzieła artystycznego. – Matkuję trochę moim młodym koleżankom, ale tak naprawdę świetnie się ze sobą dogadujemy i już się martwię, jak to będzie za rok, gdy skończę Uniwersytet  i nie będzie tak częstych okazji do spotkań.
 
Gdy spoglądam na Joannę, która w bożonarodzeniowym przedstawieniu wciela się w postać Heroda i jak zadziornie radzi sobie z Diabłem i Aniołem, a sala śmiechem, żartem i dobrym słowem czynnie bierze udział w Herodach, nie mam wątpliwości, że Wola Sękowa jeszcze długo po północy rozbrzmiewać będzie świątecznym śpiewem i rozmowami przy wigilijnym stole.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy