Rzeszów zelektryzowała wiadomość, że kultowa knajpka Cafe Bar Murzynek może zniknąć z ulicy Kościuszki. Żal zrozumiały, bo już w 1977 roku pałaszowano tu lody, a wkrótce hitem stała się galaretka z bitą śmietaną. To dla dzieci. Dorośli z sentymentem wspominają wypijane w doborowym towarzystwie trunki, które zresztą do dziś umilają tu spotkania, podobnie jak widoczna przez szybę panorama ulicy Grunwaldzkiej. O Murzynku pisano nawet wiersze. Czy naprawdę ma być zamknięty? „Nieprawda”, zdecydowanie odpowiada właściciel.
W Murzynku klienci zawsze są. Więc choćby i dziś śmiało można ich zapytać. – Czy to już ostatnie piwo? – Nic nie słyszeliśmy – solidarnie zaprzeczają.
Może i słyszeli, ale już wiedzą, że przedwcześnie. Informacja o niepewnej przyszłości Cafe Bar Murzynek zaskoczyła mieszczan w poniedziałek 6 lutego. Portal Rzeszów News, powołując się na pracowników baru podał, że właściciel „ze względu na zdrowie nie jest w stanie dłużej prowadzić lokalu, a na razie nie ma nikogo, kto chciałby go przejąć” i że według przewidywań załogi przyszłość „Murzynka” rozstrzygnie się na przełomie marca i kwietnia.
Skąd pogłoski o zamknięciu, które zaczęły krążyć po Rzeszowie? Zaczęły się od ogłoszenia o wynajęciu lokalu, jakie jeszcze w grudniu pojawiło się w internetowym serwisie olx.pl, o treści: „Lokal do wynajęcia w ścisłym centrum Rzeszowa, ul. Kościuszki 7, na parterze, 130 mkw. Przeznaczenie gastronomia lub usługi. Wejście bezpośrednio z ulicy …” To właśnie jest adres i położenie baru Murzynek.
Jednak w czwartek właściciel Murzynka w rozmowie telefonicznej zdecydowanie zaprzecza: – Nieprawda, nie zamykamy. Na razie handlujemy. Wracam do zdrowia.
Wcześniej tak samo powiedział „Gazecie Wyborczej”: „Już i do mnie dzwonili klienci. Odpowiadałem: „Na razie nic się nie dzieje”. Nie wiem, kto to wymyślił. W razie czego mam dwóch synów, to może któryś przejmie interes. Oni mnie tam teraz zastępują. Kiedyś trzeba będzie to komuś oddać”.
Ogłoszenie z olx.pl także zostało zdjęte.
Wiele wspomnień i historia
Artykuł o możliwości zamknięcia Murzynka wzbudził tymczasem w rozmowach rzeszowian całą masę wspomnień. „Jako mały dzieciak jadłem tam galaretkę z bitą śmietaną”, wspomina Wojciech Ataman. „Dziadziu zabierał mnie tam po ważnych wydarzeniach na galaretkę, wspinałam się na wysokie hakery i zajadałam pucharek wypełniony galaretką i bitą śmietaną”, pisze inna internautka.
Z kolei prof. Politechniki Rzeszowskiej, a i znakomity felietonista Krzysztof Prendecki przypomina: „W tym miejscu był za komuny lokal dość specyficzny, jeśli chodzi o asortyment i klientele. Przy stoliku dziecko mogło pałaszować galaretkę, był spory wybór deserów. A za barem lud pracujący spożywał produkty winopodobne patykiem pisane”.
Rozgorzała też dyskusja, jak długo Murzynek jest Murzynkiem, zwłaszcza, że obok prawdziwych informacji zaczęły pojawiać się i pomyłki, bo pamięć nawet najstarszych rzeszowian zawodzi.
Po rozmowie z właścicielem można jednak zapewnić, że bar Murzynek prowadził on nieprzerwanie od 10 stycznia 1978 roku, a więc od 45 lat. Wziął go w ajencję od Wojewódzkiej Spółdzielni Spożywców „Społem” Oddziału Miejskiego w Rzeszowie. Lokal sąsiadował z modną wówczas restauracją „Rzeszowska” i już funkcjonował w nim bar o wspomnianej nazwie. Z przeglądu archiwalnych zdjęć i gazet widać, że słynny Murzynek zaistniał przy ul. Kościuszki rok wcześniej. Wśród fotografii dawnego Rzeszowa można znaleźć takie, które są tego dowodem. Na jednej z nich z 1977 roku, którą udostępnił Ben Jop, dla internetowej społeczności Grupa Rzeszów wczoraj dziś i jutro, widać, że w tym miejscu jest Cafe-Bar „Społem” – na witrynie nie ma jeszcze nazwy „Murzynek”. Ale już w Nowinach z kwietnia tego samego 1977 roku znaleźć można ogłoszenie, w którym „Społem” WSS Oddział Miejski w Rzeszowie zaprasza przed Wielkanocą na świąteczne zakupy i kiermasze cukiernicze w zakładach gastronomicznych, m.in. do baru Murzynek przy ul. Kościuszki.
Tu jeszcze bar bez nazwy "Murzynek", w kamienicy po prawej restauracja Rzeszowska, o czym obwieszcza szyld na dachu, rok 1977.
Rok później „Społem” oddało bar w ajencję obecnemu właścicielowi i latem 1978 roku w lokalnej gazecie ukazało się już zdjęcie baru w zupełnie innej odsłonie (owo zdjęcie udostępnił dla internetowej społeczności Vito Macaluso).
Na tymże zdjęciu na witrynie pyszni się nazwa: Cafe-Bar Murzynek, pod którą tańczy z tam-tamem roześmiany od ucha do ucha czarnoskóry wesołek w spódniczce z trawy. Na ulicy stoi kolejka, a przez uchylone okno baru ludzie kupują lody. Podpis pod zdjęciem: „Ustawiczne kolejki do kiosków z lodami wskazują, iż przydałoby się tych punktów w mieście więcej. Fot. A. Kapuściński”.
Z czasem Murzynek stał się miejscem serwującym tradycyjną polską kuchnię, w tym pierogi i placki ziemniaczane, do tego piwo i inne trunki.
Warto dodać, że lokal gastronomiczny nie był tu od zawsze. Zanim „Społem” otworzyło cafe-bar, był tu sklep z artykułami gospodarstwa domowego – kupić można było naczynia i łyżki. A jeszcze wcześniej, przed wojną w tym tu miejscu istniał Dom Handlowy firmy Schaitter i Spółka, a szyld nad drzwiami dumnie podawał rok założenia: 1824.
Wiersz o Murzynku
– Historia całej tej kamienicy jest bardzo ciekawa – przyznaje poeta Stanisław Dłuski, który do Murzynka wpadał od czasów studenckich (lata 80-te) zwabiony niskimi cenami, widokiem na Grunwaldzką i okazją do rozmów ze znajomymi. Bar położony jest w takim miejscu, że co raz zaglądał tu ktoś, z kim można było zamienić parę słów albo i dłużej pogadać. – Pamiętam jeszcze panią Jadzię, Marysię, które obsługiwały gości. To legendarny lokal, jedyny w centrum, który przetrwał przemiany kapitalistyczne. Tylko nazwa dziś może brzmieć rasistowsko, na co zwróciła uwagę moja znajoma ze Stanów Zjednoczonych, którą zabrałem tam na polskie dania. Za oceanem poprawność polityczna już na takie rzeczy kładzie nacisk.
Dla porządku już tylko przypomnijmy, że nazwa „Murzynek” wzięła się od nazwy popularnego w latach 70-tych kakaowego ciasta. Na zawsze też została zapisana w almanachach poezji. Stanisław Dłuski wspomina Murzynka w niejednym swoim wierszu. W 2022 roku w tomiku „Wiersze z nowoczesnego Piekła” znajdziemy jeden z nich:
Pocałuj w usta Murzynka
Agonia podniebnych ukrzyżowań
W odwiecznym barze Murzynek,
Gdzie straszą maski starych szamanów
I lew ryczy o wschodzie słońca, gdzieś
Niedaleko w rzeszowskim rynku
Kościuszko ogłasza nową insurekcję;
Demony dopadają gawrony, które
Kraczą o upadku cywilizacji,
Miejski bruk dudni i skomle
O litość do lokalnych pijaczków,
Którzy go podlewają bimbrem;
Dziewczyny o nogach długich
Jak Himalaje samotnych mężczyzn,
Stukają o bruk w rytmie samby, przegryzam
Cytryną twoich ust, czarownico
Z moich podziemnych wypraw;
Żyj słowo, zapal nasze smutki
Ogniem wieczności
Rzeszów, 31.08.2021