Produkt turystyczny wysokiej jakości, innowacyjny, ze zbudowaną dobrą marką, połączony sieciowo z innymi propozycjami w pakiety turystyczne, dofinansowany także ze środków wewnętrznych, rozwijany w partnerstwie przedsiębiorców z samorządami różnego szczebla. Do tego kampanie promocyjne, które odświeżałyby znaną markę Podkarpacia, pozwoliłyby odkrywać ją wciąż na nowo, aby nasz region nie kojarzył się tylko z Bieszczadami i zamkiem w Łańcucie. To recepta na przyciągnięcie turystów, zwłaszcza w trudnej dla branży turystycznej dobie pandemii.
Sytuacja pandemiczna, z którą mamy do czynienia od wiosny ub.r., spowodowała, że branża turystyczna musi szukać nowych rozwiązań. Temu tematowi była poświęcona debata podsumowująca zrealizowaną od października 2020 r. do końca czerwca 2021 r. kampanię informacyjno-promocyjną walorów turystyczno-gospodarczych województwa podkarpackiego „Podkarpacie. Będziesz pod wrażeniem”.
– Chcieliśmy pokazać województwo z innej strony, czyli pokazać, że Podkarpacie to nie tylko Bieszczady i Jezioro Solińskie, ale także miejsca mniej znane – podkreśliła Aleksandra Jankowska z MDI Group Sp. z o.o., krakowskiej agencji reklamowej, która zrealizowała kampanię. I dodała: – Chcieliśmy zwiększyć rozpoznawalność województwa jako marki, ale też chcieliśmy zachęcić inwestorów, żeby tu przyjechali, przekonać ich, że warto zaryzykować i założyć tu własny interes, i że to się super sprawdza. Że ludzie, którzy tutaj żyją, prezentują turystom własną kulturę, tradycję, regionalne potrawy i polecają im inne miejsca, teoretycznie konkurencyjne, ale zachęcające do tego, żeby tu przyjeżdżać.
Ta ogólnopolska kampania została zrealizowana wielotorowo: w prasie, radiu i telewizji, ale także outdoorowo i cyfrowo. – Musimy używać wielu narzędzi, by dotrzeć do jak największej liczby turystów – podkreśliła Aleksandra Jankowska.
Kluczową rolę w promocji turystycznych walorów województwa podkarpackiego może odgrywać lotnisko w Jasionce, o czym wspomniał Adam Hamryszczak, prezes Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka. Stwierdził, że podejmowane na lotnisku działania promocyjne z jednej strony pokazują Podkarpacie jako region ekologiczny, czysty, ale także region, w którym stosowane są innowacje, zaawansowane technologie. Lotnisko w Jasionce, jak stwierdził prezes Hamryszczak, nie tylko bezpośrednio zaangażowało się w tę kampanię, ale także włączyło w nią inne polskie lotniska, np. w Szczecinie i Gdańsku, myśli też o Warszawie. Kampania będzie realizowana także na lotniskach zagranicznych, takich jak Oslo czy Zadar w Chorwacji.
Prof. Dariusz Tworzydło, ekspert ds. PR, zwrócił uwagę, że Podkarpacie nie musi już budować swojej marki. Ale musi wciąż tę markę odświeżać, dawać się odkrywać na nowo, pokazywać, że oprócz Soliny i Łańcuta jest w stanie zaproponować coś więcej. Temu, jak podkreślali uczestnicy debaty, służyła ta kampania, podczas której pokazywano, że Podkarpacie to nie tylko Bieszczady, ale także Beskid Niski, Roztocze, Dolina Sanu i Wisły, możliwości uprawiania turystyki rowerowej, kajakowej, konnej czy pieszej oraz wiele magicznych, a jeszcze nie odkrytych miejsc.
– Duży potencjał mają emocje, kształtowanie bardzo pozytywnej i przyjaznej atmosfery – podkreślił prof. Tworzydło. – Ludzie na Podkarpaciu, którzy mogą i bardzo często włączają się w działania promocyjne, pokazują jak ten region jest im bliski. Sama świadomość i przekonanie o znaczeniu, istotnym potencjale, jaki ma nasz region, wzmocnione działaniami promocyjnymi, jak również tymi emocjami, o których powiedziałem, spowoduje, że jednak przyciągniemy odbiorców na dłużej, a ceny – dziś wszyscy odczuwamy jednak ich wzrost – nie będą na pierwszym planie.
Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego, opowiedział się za sieciowym połączeniem różnych turystycznych atrakcji i na przykładzie unikalnego, jak stwierdził, szlaku rowerowego Green Velo, pokazał, na czym takie połączenie miałoby polegać.
– Jeżeli dojechałem do miejscowości X na szlaku Green Velo – tłumaczył marszałek – to rozglądam się, czy mogę pojechać w lewo, czy w prawo. I sprawdzam, czy odpowiednie warunki do kontynuowania podróży zostały spełnione. My zrobiliśmy szkielet. A teraz on musi się komunikować z drobnymi szlakami, podszlakami. Wtedy wsiądziemy na rower np. w Tarnobrzegu i wysiądziemy w Przemyślu, a po drodze będziemy mogli zwiedzić wszystko, co jest piękne i atrakcyjne na naszym Podkarpaciu.
Zdaniem marszałka, jest to dobra płaszczyzna współdziałania samorządu wojewódzkiego z samorządami niższych szczebli, np. gminnym. Władysław Ortyl jest także zwolennikiem partnerstwa samorządów z przedsiębiorcami działającymi w branży turystycznej.
Uczestnicy debaty byli zgodni, że ci przedsiębiorcy muszą budować markę wysoką jakością i innowacyjnością swojego produktu. Przykładem takiego produktu może być rehabilitacja w Uzdrowisku Horyniec Sp. z o.o., którego prezes Dorota Czyż opowiadała podczas debaty o tym, że siłą tego podmiotu jest innowacyjne połączenie tradycji z nowoczesnością, czyli tradycyjnej rehabilitacji uzdrowiskowej z wykorzystaniem najstarszej w kraju borowiny typu nizinnego oraz wody siarczkowo-siarkowodorowej, ze zrobotyzowaną i zautomatyzowaną formą rehabilitacji z użyciem sprzętu na najwyższym światowym poziomie.
Uzdrowiska podkarpackie, nie tylko Horyniec Zdrój, ale także Iwonicz Zdrój czy Rymanów Zdrój, gdzie tradycje lecznictwa są bardzo długie, poprawiają swoją jakość i zachęcają do tego, by tam przyjechać i w czystym powietrzu, w pięknych okolicznościach przyrody leczyć się i rehabilitować. Także – co w dzisiejszym czasie jest niezmiernie istotne – po kowidzie.
Innym godnym uwagi podmiotem jest nowoczesna Eko Marina w Polańczyku, której pomysłodawca Daniel Wojtas proponuje inny sposób odkrywania Bieszczad – z poziomu wody. Jest to propozycja nie tylko dla żeglarzy, gdyż – jak stwierdzono w debacie – trzeba poszerzać krąg zainteresowanych danym produktem.
Witold Muszyński, właściciel Starej Kuźni Pstrągownia w Pstrągowej, stworzył „kameralne miejsce na końcu świata” w miejscu położonym zaledwie 30 km od Rzeszowa, ale przypominającym włoską Toskanię. Jak stwierdził, innowacje kojarzą się z wysokimi technologiami. A tu innowacją jest możliwość zamieszkania w domku na drzewie.
– Promocja takich miejsc na Podkarpaciu również byłaby mile widziana, gdyż klient szuka dziś oryginalności, nowych miejsc, do których jeszcze nie dotarł – stwierdził podczas debaty Witold Muszyński. – Natomiast nie chcemy, żeby ta promocja za bardzo się rozpędziła, bo nam się drzewa skończą – zażartował.
Istotną pomocą dla przedsiębiorców z branży, również takich jak właściciel Starej Kuźni Pstrągownia, mogą być pakiety turystyczne, pozwalające na współpracę teoretycznie konkurencyjnym podmiotom, ale według zasady „win – win” (każdy korzysta). Witold Muszyński nie ma złudzeń, że turysta będzie u niego przez tydzień tylko siedział na tym drzewie. Dlatego gdyby w ramach pakietu mógł zaproponować turystom zwiedzenie innych atrakcyjnych miejsc w okolicy – i vice versa – wszyscy by na tym zyskali.
Ważną kwestią są możliwości finansowania produktów turystycznych z funduszy zewnętrznych, m.in. unijnych czy wojewódzkich. Marszałek Ortyl przypomniał trudne początki – pierwszy konkurs na środki z regionalnego programu turystycznego był zupełną porażką, bo wpłynęło zaledwie kilka projektów. Ale obecnie, jak stwierdził, rośnie intensywność korzystania ze środków i działań wspierających turystykę przez przedsiębiorców z Bieszczadów, Beskidu Niskiego czy Roztocza. – Potrzebne jest doświadczenie przejścia pierwszy raz przez korzystanie z funduszy europejskich, uwierzenie w to, że można, nauczenie się rozliczenia, które niesie z sobą pewne wymogi i standardy – podkreślił Władysław Ortyl.
Marszałek dodał: – Polska Wschodnia jako program, nasze fundusze dla rozwoju województwa podkarpackiego (czytaj: dawny RPO), także Krajowy Plan Odbudowy są dla nas dostępne – przekonywał marszałek. – Mówię do wszystkich przedsiębiorców, nie tylko z branży turystycznej: róbcie projekty, przygotowujcie się, myślcie o tym, bo tych środków jest naprawdę dużo. Do nas tylko należy to, żeby to ładnie skoordynować, żeby pewne rzeczy nie zderzały się z sobą, albo żeby nie konkurowały niepotrzebnie.
– Budując markę, mając lepszy produkt, można sprzedać go drożej i tym samym odłożyć na ciężkie czasy. To jest prosta recepta – przekonywał Daniel Wojtas, pomysłodawca Eko Mariny w Polańczyku. – Nie da się tej marki budować w segmencie turystycznym bez środków zewnętrznych. Po prostu te inwestycje się nie opłacają, są w Bieszczadach droższe nawet niż w Rzeszowie.
I dodał: – A jeżeli chodzi o pandemię, to gdyby ta sytuacja miała się powtórzyć, musimy wykorzystać sezon, „przebudować” klientów na tych bardziej wymagających, luksusowych, tych, którzy zostawią u nas więcej pieniędzy. Uważam, że to jest recepta na trudne czasy. I oczywiście poszerzanie rynków zbytu, by jak najszybciej móc wrócić w tych okresach, kiedy będziemy otwarci.