Połomia, niewielka miejscowość kilkanaście kilometrów od Rzeszowa. Mały domek przy bocznej dróżce na wzgórzu porośniętym drzewami. Wnętrze pełne drobiazgów, które co rusz przyciągają uwagę. Podobnie jak gospodarze – Justyna Sumis i Grzegorz Jurasz, których kilka lat temu połączyła miłość do ubrań. Ich ręcznie malowane płaszcze, spodnie, sukienki, koszule oraz spódnice podbijają rynki modowe na całym świecie. I to nie tylko ze względu na jakość tkanin czy ich wielofunkcyjność, ale przede wszystkim unikatowość. – Maluję na nich swoje myśli – mówi Grzegorz, nazywany przez miejscowych Jurijem.
Grzegorz pochodzi ze Strzyżowa, ale to Połomia stała się jego oazą i twórczą inspiracją. To tutaj, w przydomowej pracowni, ozdabia ubrania, które sam projektuje. Te, gdy tylko zostaną uszyte z wysokogatunkowej, polskiej bawełny w zaprzyjaźnionej, rzeszowskiej szwalni, trafiają pod jego pędzel.
– Przenoszę na płótno swoje myśli. Gdy maluję, nie mam konkretnego planu. Puszczam wodze fantazji, tak po prostu, a inspirują mnie uczucia, pory roku i zmieniające się kolory – opowiada.
22 lata temu stworzył markę odzieżową Jurij.pl, w której umiejętnie zestawia ze sobą całą paletę barw, tworząc nieregularne wzory, niekiedy zamknięte w precyzyjnych bryłach. Obrazy przypominają latorośle, drzewa, kwiaty, owady i ptaki. Nie sposób spotkać drugich takich na rynku, tym bardziej, że do ich tworzenia Grzegorz wykorzystuje ekologiczne farby, które po wyschnięciu utrwala w wysokiej temperaturze. Dzięki temu ma pewność, że produkty nie wywołają reakcji alergicznych. – Można nimi ozdabiać nawet body dla niemowląt i inne ubrania dla dzieci – wtrąca.
Ubrania, zaprojektowane i ozdobione przez Jurija, cieszą się ogromną popularnością wśród klientów z całego świata bez względu na wiek. Tworzone z myślą zarówno o kobietach, jak i mężczyznach, sprzedawane są przez Internet do Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Anglii, Hiszpanii i Włoch. – Często dostajemy zdjęcia od klientów, którzy w naszych stylizacjach podbijają najbardziej zadziwiające miejsca. To bardzo miłe uczucie – dodaje z dumą.
Razem, a jednak osobno
Świat Jurija, również ten artystyczny, diametralnie się zmienił, gdy kilka lat temu poznał Justynę Sumis, rodowitą łodziankę, której moda gra w duszy od dziecka. Spotkali się przypadkiem na targach mody i designu. Po jakimś czasie zaczęli wspólnie tworzyć niespotykaną linię odzieży.
– To moje miejsce na ziemi. Myślałam, że bliższe memu sercu jest polskie morze, a to w Połomi znalazłam szczęście – mówi Justyna.
Ona projektuje, on maluje ubrania. Tworzą zgrany duet, bo, jak mówią, rozumieją się bez słów, a to pomaga przekuć pasję w opłacalny i rozpoznawalny biznes. Poszerzyli swoją produkcję o drugą szwalnię w Łodzi, inwestują też w oryginalne, zagraniczne sesje fotograficzne, dzięki którym klienci mogą poznać ich produkty. Zdjęcia w undergroundowym stylu przełamują rozmaite tabu: estetyczne, społeczne, obyczajowe i polityczne.
Justyna wspomina, że zanim poznała Jurija, na Podkarpaciu była już jako dziecko. Kilkulatka zapisała wtedy na skrawku papieru listę marzeń do zrealizowania. Kartkę wrzuciła do szklanej butelki i zakopała obiecując sobie, że jeszcze kiedyś powróci w te strony i być może zostanie na zawsze.
– Gdy miałam sześć lat, szyłam ubranka dla lalek ze skrawków materiałów. W kolejnych latach przerabiałam i urozmaicałam swoją odzież, a także tworzyłam ją na nowo. Podobnie, jak biżuterię czy torebki – wspomina. Ukończone studia z tekstyliów, materiałoznawstwa i konstrukcji na Politechnice Łódzkiej, utwierdziły ją w przekonaniu, że właśnie to chce w życiu robić. W 2013 roku stworzyła pierwszą kolekcję ubrań dla kobiet w każdym wieku. Te ukrywały mankamenty sylwetki oraz w oryginalny sposób podkreślały jej atuty. Z czasem pojawił się pomysł na markę Nun-mi.
Co to dokładnie oznacza? Justyna nie zdradza, choć przekonuje, że zawiera w sobie wszystko, co chce światu przekazać. Projektuje koszule, spódnice, spodnie, marynarki, basicowe t-shirty i płaszcze, opierając się na trendzie slow fashion – stawia na dobrą jakość, czyste środowisko oraz uczciwość wobec konsumentów. Wszystkie elementy garderoby szyte są ze 100-proc. bawełny, wiskozy, albo syntetycznego jedwabiu. Niekiedy też z kaszmiru oraz materiałów pochodzących z kolekcji czołowych zagranicznych projektantów.
Grzegorz Jurasz. Fot. Tadeusz Poźniak
-Te ubrania nie zagracają szafy. Każde z nich ma znacznie więcej zastosowań i są wielofunkcyjne – tłumaczy projektantka. – Bawię się nimi, często zmieniam im charakter. Intuicyjnie wiem, co chciałaby założyć na siebie kobieta, która ma gorszy nastrój lub po prostu jest szczęśliwa. Stąd różnorodna kolorystyka: od subtelnej bieli, przez klasyczną czerń przełamaną nutą burgundowej ekstrawagancji, aż po ogniste pomarańcze i czerwienie. Na niektórych modelach nietypowe wzory, jakie tylko „artystyczna” wyobraźnia może podsunąć. Pojawiają się też paski, zapinki stylizujące i kryształki Swarovskiego.
– Od kilku lat dodaję kobietom skrzydeł, i to dosłownie. Ręcznie malowane przez Jurija na moich ubraniach, poprawiają nastrój, dodają pewności siebie i poczucia wolności. Nasza odzież odzwierciedla nasze emocje i po prostu uskrzydla – kwituje Justyna.