Reklama

Lifestyle

Nieśmiertelna moda na biżuterię

Z Adamem Krzysztofem Micałem, właścicielem firmy Jubilerskiej Diamond & Gold w Rzeszowie, rozmawia Antoni Adamski
Dodano: 27.12.2013
9868_diamenty
Share
Udostępnij
Antoni Adamski: Jak zostać ekspertem jubilerskim?
 
Krzysztof Micał: Najpierw należy nauczyć się rzemiosła. Po ukończeniu studiów na kierunku prawa i administracji Filii UMCS w Rzeszowie terminowałem w warsztacie jubilerskim nieocenionego Frania Nycza z Krasnego. To były czasy, kiedy płaciło się za naukę w tym zawodzie. W 1989 r. zdałem egzamin czeladniczy i mogłem otworzyć własny zakład. Wcześniej goniło mnie po świecie. Ciężko pracowałem w różnych zawodach. To wyrabia samodzielność, uczy myślenia i pozwala na znalezienie własnej drogi. Studiowałem w szkole gemmologicznej w Idar Oberstein w Niemczech oraz w instytucie mineralogii poszukiwawczej w Moskwie u prof. Sołodowej. Choć w Polsce działa kilkudziesięciu ekspertów jubilerskich, jestem obecnie jedynym specjalistą do spraw diamentów naturalnych – surowych, który może być zatrudniony w kopalni diamentów jako sortier. Swoje umiejętności szlifowałem w Jakucji, Republice Południowej Afryki, Indiach, Mongolii, Wietnamie, Egipcie, Monachium – wszędzie tam, gdzie wydobywa i szlifuje się diamenty.

Czy diamenty są modne?
 
Biżuteria to coś innego niż moda. To styl i klasa przekazywana z pokolenia na pokolenie, to historia rodziny: babek i matek,  które przekazywały rodzinne klejnoty wnuczkom i córkom. Patrząc na stare wyroby obcujemy z epokami, która przeminęły: takimi dzięki którym teraźniejszość nabiera głębszego sensu i treści. 
 
Wiele polskich rodzin musiało pozbyć się biżuterii w czasie wojny…

A teraz kupują dawne wyroby, emanujące tajemniczym blaskiem. Stara biżuteria ma duszę.

Jak wybiera się diamenty?

Na rynek jubilerski trafia ich niewielki procent. Przeważającą część zużywa przemysł wydobywczy i obróbki metali. Stopień rozwoju kraju mierzy się zużyciem diamentów w tych branżach. W przemyśle używa się diamentów bardzo nieefektownych: o barwach ciemnych (żółć, brąz, czerń). Tam najważniejszy jest fakt, iż diament jest najtwardszym minerałem spotykanym w przyrodzie. Jubilera interesuje diament o jasnej barwie. Liczy się czystość kryształu. Rzadsze i kosztowniejsze są diamenty kolorowe – barwy fantazyjne w odcieniach różu, czerwieni, błękitu. 
 
Jakie są międzynarodowe ceny diamentów?

W przeciwieństwie do ceny uncji złota i srebra cen diamentów o unikalnej barwie i masie nikt z góry nie ustala. Wyznacza się ją wyłącznie poprzez aukcje jubilerskie.
 
Jak diament przeobraża się w brylant?

To długa droga. Nieraz trzeba obserwować kamień przez pół roku: zbadać jego specyficzną strukturę, poznać jego siatkę krystaliczną. Po to, aby nie rozleciał się w czasie cięcia i obróbki.
 
Poprzez badania laboratoryjne?
 
Nie. Należy poznać tajemnice dawnych mistrzów, którzy w nieregularnej bryle potrafili wyobrazić sobie gotowy wyrób. To sprawa ogromnego wyczucia, doświadczenia, mistrzostwa. Tak doświadczenie rzemieślnika przechodzi w umiejętność artysty.
 
Słyszałem opowieści o drogocennych diamentach, których przecięcie powierza się najmłodszemu z uczniów. A więc takiemu, który nie ma dostatecznej wiedzy o tym, ile wart jest diament i jak wiele może zniszczyć. Ta niewiedza rzekomo powoduje pewność ręki.

Niech pan w to nie wierzy. To nieprawda. Do cięcia i szlifowania diamentów trzeba mistrza. 
 
Czy na Podkarpaciu szlifuje się diamenty?
 
Nie, ale jest w Polsce kilka takich pracowni. Niektóre mieszczą się w zwyczajnych garażach samochodowych. Proszę mi wierzyć, że w tych warunkach powstają znakomite wyroby jubilerskie.
 
Jak tą klasę mierzyć?
 
Wystarczy fakt, iż Polacy nie dali zepchnąć się z rynku przez jubilerską masówkę wytwarzaną przez Chińczyków.
 
Jakimi klientami jubilera są obecnie Polacy? Myślę o przeciętnych ludziach – takich, którzy nigdy nie mieli rodowej  biżuterii.

W czasach, kiedy wymieniano „u Ruskich” dżinsy na szlachetny metal obowiązywała zasada: „byle dużo złota”. Takie też były wyroby z ZSRR: ciężkie, potężne, niegustowne. Pierścionki przypominały kastety. Teraz moda zmieniła się: biżuteria miała być ciężka i ładna. Wyroby ze wschodu zastąpił masowy import z Włoch: finezyjne łańcuszki, ciężkie kolie o bogatych ornamentach. Specjalnością naszych jubilerów pozostają pierścionki i obrączki.
 
To biżuteria wysokiej jakości. Oryginalne wzornictwo, konkurencyjna cena…
 
Konkurencyjna dlatego, iż robocizna jest u nas o połowę tańsza niż na Zachodzie.
 
Jak z tego wynika nasi jubilerzy zdobywają zachodnie rynki…

Nic podobnego. Na te rynki nie sposób się wcisnąć. Zachodnie firmy nie dopuszczają nikogo z zewnątrz. Nie tolerują konkurencji.
 
A polski rynek?
 
Rozpowszechniły się u nas wyroby tańsze ze złota 8 karatowego czyli 33,3 proc złota w wyrobie. Zastępują one tradycyjną „czternastkę” (14 karatów czyli 58,5 procent złota).
 
A sprzedaż brylantów?
 
Polacy lubią łowić „okazje”. Sądzą, że jubiler zrobi im prezent! Bzdura! Dobry towar kosztuje! W tym sklepie brylant o tej samej ilości karatów jest tańszy niż w innym. Tymczasem taka okazja nie popłaca. Cenę kształtuje nie tylko ilość karatów (czyli masa- ciężar), lecz także czystość kamienia – jego barwa, szlif, proporcje i wykończenie. W dodatku do wyrobu z brylantem winna być dołączona precyzyjna ekspertyza gemmologa. Nie złotnika: – bo ten ostatni może mieć problemy z odróżnieniem kamienia naturalnego od syntetycznego. 
 
Krzysztof Micał / fot. T. Poźniak
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy