Strona główna>Sport>Gorący wieczór w Katalonii. Starcie FC Barcelony z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Sport
Gorący wieczór w Katalonii. Starcie FC Barcelony z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
ródło: Serwis informacyjny PZPN
Dodano: 09.04.2025
Foto: Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski / Źródło: Serwis informacyjny PZPN
Udostępnij
Mecz miliona podtekstów, mnóstwo emocji i Polacy w centrum uwagi – tak można w skrócie zapowiedzieć starcie FC Barcelony z Borussią Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Tym razem Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski zagrają… w tej samej drużynie.
Cisza przed burzą
Nastroje przed bitwą są zupełnie różne w obydwu obozach. Gospodarze, którzy kolejne przeszkody na drodze pokonywali niczym walec, zostali ostatnio zatrzymani w hiszpańskiej lidze i przerwali zwycięską passę, remisując z Betisem. Wciąż pozostają liderem La Liga i jednym z faworytów Ligi Mistrzów, ale strzelecka niemoc z drugiej połowy tamtego meczu położyła cień na optymistycznych wizjach przed starciem z Niemcami. O gęstość atmosfery zadbał także Raphinha, który ogarnięty pomeczową złością i frustracją krzyczał na sędziów, odpychał własnego trenera i szarpał się z kontuzjowanym kapitanem.
W Dortmundzie po dwóch ligowych zwycięstwach humory nieco się poprawiły, ale 8. miejsce w tabeli Bundesligi to wynik daleki od oczekiwań. W tym roku BVB przeplata znakomite występy wpadkami, a nawet świetna gra w ofensywie, wobec niefrasobliwej gry obronnej, często nie wystarcza do zwycięstwa. Tak było choćby w grudniowym meczu z Barceloną, gdy dortmundczycy strzelili dwa gole, ale też nie wykorzystali kilku znakomitych okazji i przegrali 2:3. W ostatnich miesiącach Borussia przegrywała jednak na wyjazdach z takimi zespołami jak Holstein Kilonia czy VfL Bochum, czyli dwoma ostatnimi aktualnie drużynami Bundesligi. Jej fani liczą na to, że w meczach z mocnymi rywalami drużyna potrafi się mobilizować i przeciwko Barcelonie zobaczą Borussię w możliwie najlepszej wersji. Ostatni mecz tych drużyn pokazał, że zespół że BVB potrafi demontować katalońską defensywę i w Nadrenii-Północnej Westfalii po cichu liczą na przyjemną niespodziankę.
Polacy w rolach głównych
Wojciech Szczęsny wciąż nie przegrał meczu w barwach Barcelony i słowo „talizman” odmienia się już w Katalonii przez wszystko przypadki, za to postawa Roberta Lewandowskiego pozostaje niewiadomą. Polski napastnik z Betisem nie zagrał na poziomie, do którego ostatnio przyzwyczaił swoich kibiców, a w grudniowym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów w Dortmundzie było podobnie. W statystykach Lewandowski zapisał się wtedy tylko jednym niecelnym strzałem i w 71. minucie opuścił plac gry. W środę wieczorem Polak spróbuje zrehabilitować się po tamtym nienajlepszym meczu i przeciw swojej dawnej drużynie wrócić do zdobywania bramek. W tym sezonie Ligi Mistrzów as reprezentacji Polski ma na koncie dziewięć trafień, o dwa mniej niż lider klasyfikacji strzelców Raphinha i jedno mniej niż… rywal z BVB Serhou Guirassy. W całej karierze Lewandowski już 103 razy trafiał do siatki w meczach tych elitarnych rozgrywek, a siedemnaście z tych trafień zanotował w koszulce drużyny z Dortmundu. Dziś każdy gol dawnego snajpera Borussii może wyrzucić ją za burtę Ligi Mistrzów.
Polskim gwiazdom z Katalonii motywacji z pewnością nie zabraknie, podobnie jak zajęcia na boisku. W grupowym meczu tych drużyn bramki Barcelony strzegł jeszcze Inaki Pena, który miał sporo pracy. Tym razem trener Hansi Flick wystawi między słupkami swój polski talizman. Szczęsny ma mieszane wspomnienia z meczów z Borussią, a choćby w 2013 r. w barwach Arsenalu musiał uznać wyższość rywali po golu… Roberta Lewandowskiego. Tym razem dawny kat będzie po tej samej stronie, ale goście także mają czym postraszyć polskiego bramkarza.
Jak Niemcy z Niemcem
Niemcy opracowali podobno plan, jak przechytrzyć niemieckiego trenera Barcelony. Pozostaje jednak pytanie, na ile gospodarze pozwolą wprowadzić go w życie. Hansi Flick, który urodził się o oddalonym o 300 km od Dortmundu Heidelbergu, z pewnością wyciągnął wnioski z ostatniego meczu w Dortmundzie, gdy prostopadłe podania za linię obrońców „Barcy” siały zamęt w szeregach jej defensywy. Do tego stopnia, że jednego z goli „Żółto-Czarni” zdobyli po sytuacji, w której dwóch atakujących miało przed sobą już tylko katalońskiego bramkarza. Teraz jednak w Dortmundzie jest już nowy trener i na stadionie w stolicy Katalonii zagra Borussia pod batutą Niko Kovaca. Chorwat na przedmeczowej konferencji prasowej mówił o szacunku do Flicka i zapowiadał, ze znają się na tyle dobrze, że niespodzianek mamy nie oczekiwać. Czy to jednak tylko część zasłony dymnej? W dwóch ostatnich meczach piłkarze BVB strzelili siedem goli. Barcelonie w grudniu strzelili dwa, ale dobrych okazji stworzyli sobie na kilka kolejnych trafień. W ofensywie goście potrafią grać efektownie, by jednak przed rewanżem realnie myśleć o awansie, muszą zagrać znakomicie także w obronie.
Nastoletnia perła i oczko Szczęsnego
– To świetny zawodnik i wiemy, że musimy możliwie wyłączyć go z gry, choć to będzie trudne zadanie – mówił przed meczem Niko Kovac, komplementując nastoletnią gwiazdę Barcelony. Lamine Yamal faktycznie potrafił w ostatnich meczach błyszczeć i sposób na zatrzymanie Hiszpana jest zapewne jednym z większych zmartwień w Dortmundzie. Skrzydłowy Barcelony czaruje na hiszpańskich boiskach, ale w Lidze Mistrzów wcale nie spuszcza z tonu. W meczu z Benficą Lizbona zdobył bramkę i zanotował asystę, czyniąc to jako najmłodszy piłkarz w historii rozgrywek. Miał 17 lat i 241 dni. W Dortmundzie także zapamiętano jego umiejętności, bo to właśnie znakomita asysta Yamala otworzyła Barcelonie drogę do ostatniej wygranej w na Signal Iduna Park. Niesamowity nastolatek wciąż się rozwija i imponuje, ale też nie zawsze zasługuje na brawa. Choćby w meczu z Betisem pierwszą połowę zagrał imponująco, drugą przeciętnie, a gdyby częściej dostrzegał kolegów, „Barca” mogłaby mieć z niego znacznie więcej korzyści. Nie zmienia to faktu, że Lamine Yamal stanowi dziś olbrzymie zagrożenie dla rywali i nie przez przypadek trener gości kładzie nacisk na zatrzymanie tego gracza.
Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym, ale też, że szczęściu trzeba pomóc. Wojciech Szczęsny gra świetnie i pomaga szczęściu na tyle skutecznie, że w środę o 21:00 zagra swój 21. mecz dla Barcelony, w której barwach wciąż jeszcze nie zaznał goryczy porażki. Czy „oczko” okaże się szczęśliwe i faworyzowana „Duma Katalonii” podtrzyma swoją niesamowitą passę? – Nie interesują mnie statystyki ani przeszłość, żyję tu i teraz, liczy dzień dzisiejszy i to jest najważniejsze – zapowiada Hansi Flick, choć dodaje też, że byłoby miło pozostać niepokonanym do końca sezonu. – Musimy dać z siebie wszystko i iść dalej – mówi Flick.
Walki, emocji i bramek nie powinno w tym meczu zabraknąć, podobnie jak dwóch Polaków na boisku. Początek bitwy na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie w środę 9 kwietnia, o 21:00. Mecz poprowadzi norweski arbiter Espen Eska.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.