Nie śledzą trendów, nie podglądają innych. Polegają na własnej wyobraźni i pomysłach. Ta oryginalność podoba się światu. Biżuterię Joccos Design z autorskiej pracowni Patrycji i Sławomira Kwiatkowskich w Boguchwale pokazały włoskie i amerykańskie magazyny mody. Kobiety zaś wracają po kolejne bransolety, naszyjniki i pierścionki. Z kamieni, złoconego mosiądzu, srebra czy skóry, która o dziwo zachowuje się jak metal.
– Po powrocie z USA do Polski szukaliśmy pomysłu na siebie – mówi Patrycja. – Chcieliśmy założyć własny biznes, ale nie wiedzieliśmy jaki. Pewnego dnia, przeglądając Internet, natknęłam się na skórzaną bransoletę. Piękna, ale bardzo droga. Kosztowała około 200 dolarów. Głośno żałowałam, że podobnych rzeczy nie mogę znaleźć w polskich sklepach. Sławek na to oświadczył, że może taką bransoletę zrobić. Skórzaną z łańcuszkami. I tak to się zaczęło.
W Stanach Zjednoczonych mieszkali przez kilka lat. To tam poznali znaną projektantkę z Nowego Jorku, tworzącą piękną biżuterię. Dzięki niej Sławomir zainteresował się tym rzemiosłem i poznał techniki pracy. Już w szkole podstawowej uczęszczał do Akademii Sztuk Pięknych na zajęcia z rzeźby, malarstwa, rysunku. Taka artystyczna dusza.
Fot. Tadeusz Poźniak
– Aby wykonać obiecaną Patrycji bransoletę, wziąłem od znajomego tapicera ścinki skór i zacząłem próbować. Były różnej jakości. Typowe obiciówki, ale niektóre miały fajną fakturę do pracy – opisuje. – Bransoletę dla Patrycji zrobiłem po swojemu, zmodyfikowałem wzór, wyszło ciekawie. I postanowiliśmy, że właśnie biżuterią, w której wykorzystamy m.in. naturalne skóry, zajmie się nasza firma.
Ręcznie wykonane modele w limitowanych egzemplarzach
I tak, w 2009 roku narodziła się marka Joccos Design. W autorskiej pracowni Patrycja i Sławomir uczyli się metodą prób i błędów łączyć skórę z metalami, kamieniami. Z czasem osiągnęli techniczną doskonałość i wysoką jakość. Już w 2010 roku wzięli udział w pierwszej edycji Fashion Week Poland Fashion Philosophy w Łodzi. Dzisiaj ich
biżuteria prezentowana jest na sesjach zdjęciowych w modowych magazynach we Włoszech, w Los Angeles. Ich pierścionki, bransolety, naszyjniki wyławiają styliści w morzu innych ze względu na niepowtarzalne, oryginalne wzory. To precyzyjnie, ręcznie wykonane modele w limitowanych egzemplarzach.
– Staramy się robić wszystko na podstawie naszej wyobraźni. Nie inspirujemy się Internetem. Nie podpatrujemy trendów – podkreśla Patrycja. – Sławek szkicuje wzór, ja wybieram kolorystykę, fakturę, kamień. Dbam o estetykę, a Sławek jest dużo lepszy ode mnie manualnie.
– Nie podglądamy innych, nie śledzimy trendów – potwierdza Sławomir. – Mamy od lat swój styl i od lat robię projekty, które estetycznie są sobie bliskie. Jednym to się może podobać, innym nie. Ale stawianie na oryginalność opłaca się. Na targach biżuterii wyróżniamy się. Dziś jest moda na minimalizm i na wielu stoiskach producenci prezentują podobne, minimalistyczne rzeczy. Niby inne, ale podobne do siebie. My zawsze chcemy się wyróżniać i dbamy o to, aby nasze prace były inne. Owszem, ludzie kierują się trendami, ale są też tacy, którzy szukają oryginalności. Czasem zdarza się, że jakiś pomysł podsuną nam klientki, bo robimy również biżuterię na zamówienie. Uwielbiamy to, bo jest to spojrzenie na nasz styl z innej perspektywy, innymi oczami. Bardzo to sobie cenimy.
Postawili na najwyższą półkę. Używają wyłącznie włoskich, certyfikowanych skór, które są garbowane roślinnie. Bez użycia chemikaliów. Najdroższe z oferowanych na rynku. Kupują je w zaprzyjaźnionej włoskiej garbarni. Z takiej skóry powstają szerokie ażurowe bransolety i intrygujące naszyjniki. Nawet pierścionki. Te ostatnie posiadają skórzaną obrączkę, z metalowymi okuciami na dwóch końcach, między którymi umieszczony jest kamień naturalny, minerał lub perła. – To nasz pierwszy, flagowy wzór. Wymyślony przeze mnie. Wiele lat poświęciliśmy na dopracowanie tego wyrobu. Skóra na obrączkę pierścionka nie może być rozciągliwa i udało nam się tę rozciągliwość wyeliminować. Sprawiliśmy, że zachowuje się niemal jak metal.
Rzadkie kamienie półszlachetne w połączeniu ze skórą
Do produkcji biżuterii nie używają gotowych półproduktów. Każdy element użyty w biżuterii Joccos Design jest projektowany od podstaw. W produkcji wykorzystują srebro, mosiądz, miedź. Metale szlachetne złocą 24-karatowym złotem. Niektóre elementy są także palladowane, rutenowane. Powłoki czarnego rutenu dają efekt analogiczny do nałożenia czarnych warstw, które można rozjaśniać aż do ciemnej szarości. Powłoka z palladu z kolei przypomina jasny grafit lub oksydowane srebro.
Fot. Tadeusz Poźniak
– Złocimy w najlepszej galwanizerni w Polsce – Galvano Aurum. Galwanizernia jest autorem paru książek o galwanoplastyce i nigdy nas nie zawiodła. Powłoka i faktura elementu jest tak zaprojektowana, by wytrzymała upływ czasu. I wytrzymuje. Panie, które noszą nasze wyroby, są o tej trwałości przekonane i wracają po paru latach, żeby kupić kolejny model bransolety, kolczyków, naszyjnika lub pierścionka – mówi Sławomir. – Zaletą jest też nasza strategia. Postanowiliśmy, że chociaż produkty będą klasy premium, ceny bardzo chcielibyśmy zostawić na poziomie osiągalnym dla przeciętnej kieszeni. Dlatego też zrezygnowaliśmy z kamieni szlachetnych w seryjnej produkcji pozostawiając je do wykorzystania w zamówieniach specjalnych. Wykorzystujemy rzadkie kamienie półszlachetne, ciekawe minerały, kryształy Swarovskiego.
W 2013 roku zdobyli nagrodę dla najlepszej podkarpackiej marki fashion. Biorą udział w targach fashion polskich projektantów, imprezach branżowych i giełdach minerałów w Polsce (Łódź, Warszawa, Katowice, Kraków, Gdańsk) i za granicą. Bywają na targach jubilerskich Inhorgenta w Monachium i Sierrad w Amsterdamie. Ostatnio zostali zaproszeni do Bukaresztu na największe w Europie targi wyrobów ze skóry Materia Leather Show, połączone z pokazami mody. – To świetny rynek, który się bardzo prężnie rozwija i nie jest jeszcze tak zmanierowany jak rynki zachodnie. Zjeździliśmy kawał świata z naszymi wyrobami – przyznają Sławek i Patrycja, i cieszą się, że ich wyroby noszą ludzie w różnych zakątkach globu. Od Nowej Zelandii po Stany Zjednoczone. Właśnie na targach najchętniej sprzedają, ale prowadzą też butik internetowy. Ich wyroby były prezentowane w rzeszowskim Atelier Eweliny Dec. – Na taką współpracę z projektantami, właścicielami modowych butików, również jesteśmy otwarci – zapewniają projektanci i zdradzają, że właśnie planują zorganizować bardzo modową imprezę w Rzeszowie.