Aneta Gieroń: Jak to się stało, że rzeszowianka od kilku lat uczy Amerykanki, jak zdrowo żyć?
Marzena Papierz: Odkąd pamiętam, zawsze interesowałam się wszystkim, co związane ze zdrowiem. Urodziłam się i większą część życia spędziłam w Rzeszowie, tutaj też ukończyłam filologię rosyjsko-angielską na Uniwersytecie Rzeszowskim i pracowałam jako nauczycielka języka angielskiego w gimnazjum. Kilkanaście lat temu wyjechałam do Stanów Zjednoczonych – to był mój sposób na nieszczęśliwą miłość.
I trafiłaś do firmy propagującej zdrowy styl życia?
Niezupełnie, na to trzeba było jeszcze sporo czasu (śmiech). Moja pierwsza praca związana była z wynajmem przestrzeni biurowych w najlepszych miejscówkach Manhattanu. Świetne zajęcie, bardzo dobrze płatne, dla młodej dziewczyny z Polski idealny start w Nowym Jorku. Karierę zaczynałam od recepcjonistki, by na końcu dojść do zarządzania przestrzeniami do wynajęcia w Rockefeller Center. To był też punkt zwrotny w mojej karierze. Wiedziałam, że to już absolutnie wszystko, co mogę osiągnąć w tej firmie. Jednocześnie przez kilka lat kontaktów z bardzo różnymi biznesami, sama zaczęłam marzyć, by zacząć pracować na własny rachunek. W Stanach Zjednoczonych spotkałam tak wiele aktywnych i inspirujących kobiet, że uwierzyłam, że potrafię w życiu robić coś więcej, niż tylko być nauczycielką.
Stany Zjednoczone potrafią rozbudzić biznesowe aspirację nawet u osób, które od zawsze pracowały na etat?
Chyba tak (śmiech). To jest wspaniały kraj, by poznać swoje możliwości, zwłaszcza jak się jestem młodym, ambitnym i głodnym zmian, tak jak to było ze mną przed kilkunastu laty. Gdy po 5 latach mojej pracy na Manhattanie składałam wymówienie, wszyscy się dziwili, tym bardziej, że wcale nie miałam do końca sprecyzowanego pomysłu na biznes. Przez przypadek spotkałam Polkę, która w Montclair w stanie New Jersey prowadziła studio opalania natryskowego z wykorzystaniem organicznych kosmetyków. Jednocześnie planowała otwarcie kolejnego studia na Manhattanie, a ja byłam gotowa, by je poprowadzić. Wtedy też uświadomiłam sobie, że bez względu na to, jaki w przyszłości biznes będę prowadzić, bardzo bym chciała, by kobieta była w centrum jego zainteresowania. To miejsce otworzyło mi też oczy, jak kobiety są krytyczne w stosunku do siebie samych. Mimo że pracowite, wykształcone, przedsiębiorcze, to jednocześnie bezlitosne dla siebie i swojego wyglądu. To tam narodził się w mojej głowie pomysł, by prowadzić dla kobiet szkolenia nie tyle z dietetyki, co ze zdrowego stylu życia. W tamtym czasie ukończyłam Institute for Integrative Nutrition. To była nauka bardzo kompleksowego podejścia do człowieka, nie tylko do jego sposobu odżywiania, ale też, w jakim momencie życia jesteśmy, jaką wykonujemy pracę, jak wygląda nasze życie rodzinne i relacje z innymi. To co mamy na talerzu jest bardzo ważne dla naszego zdrowia, ale to nie jedyny sposób na odnalezienie równowagi w życiu.
Od kiedy zaczęła się regularna praca z kobietami, które chcą zmienić coś w swoim życiu?
Na dobre wystartowałam w 2014 roku – to już 5 lat i właściwie bardzo szybko udało mi się zdobyć zaufanie kobiet, które rozpoczęły ze mną współpracę. Zaczęło się od pań, którym najbardziej zależało na redukcji wagi, ale w kolejnych latach mój coaching ewoluował. Obecnie prowadzę programy 3 i 6-miesięczne ale i coraz bardziej aktywna jestem w organizowaniu warsztatów kulinarnych. To był też czas dużych zmian w moim życiu prywatnym, kiedy urodził się mój synek.
Na czym polegają te programy?
Wśród klientek mam Polki oraz Amerykanki i prawie zawsze nasza współpraca rozpoczyna się od próby zrzucenia zbędnych kilogramów – na tym najbardziej zależy klientkom. Pracując z nimi indywidualnie okazuje się zazwyczaj, że problem jest nie tyle nadwaga, co bardzo szybki, nerwowy tryb życia, brak snu, brak adekwatnego ruchu, brak zadowolenia z wykonywanej pracy, brak wsparcia ze strony najbliższych a problemy z wagą są tego następstwem. Większość z nich nie przestrzega najprostszych reguł racjonalnego i systematycznego jedzenia.
Marzena Papierz. Fot. Ivona Kaplan
Od czego zaczyna się pracę z takimi osobami?
Konieczne jest określenie, co się dzieje w życiu zawodowym takiej osoby, jak wygląda jej życie rodzinne. Jak organizuje życie codzienne – gdy to określimy, próbujemy nakreślić program zmian. Ja niczego nie narzucam, raczej proponuję i doradzam. Wiem jednak, że czasami naprawdę warto podjąć rewolucyjne zmiany w życiu, by ukoić swój organizm. To nie są łatwe sprawy, bo większość z nas panicznie boi się zmian, ale wszystko jest bardzo powolnym procesem, w którym poczucie bezpieczeństwa jest najważniejsze.
I od czego rozpoczynamy zmiany w naszym życiu?
Najważniejsza jest autentyczna chęć, by rozpocząć proces zmian. Zaczynamy zazwyczaj od najprostszych rzeczy: co jemy, jak jemy, kiedy i z kim jemy, jak reagujemy na stres, jakie mamy sposoby, by stres wykorzystać na naszą korzyść…
I jak klienci radzą sobie ze stresem?
Nie radzą sobie najlepiej. Często to co robią, przynosi wręcz odwrotne rezultaty. Jak chociażby panie, które wpadają w pułapkę codziennych wizyt na siłowni i odreagowywanie tam stresu dnia codziennego. Zbyt duże obciążenie, źle dobrane ćwiczenia będą tylko potęgowały stres a w efekcie doprowadzą do sytuacji, która nazwę wypaleniem.
A co można robić?
Zacząć stosować najprostsze chociażby techniki relaksacyjne, jak banalny głęboki wdech i wydech po przebudzeniu czy przed podjęciem kolejnej decyzji w pracy. W trakcie przerwy na lunch, choć na chwilę wyjść z budynku, jeśli jest taka możliwość. Posiłek zjeść w ciszy i bardzo powoli, przeżuwając dokładnie każdy kęs. Większość osób zjada obiad albo kolację nawet nie czując smaku potraw, bo tak nerwowa połykają maksymalnie duże kęsy. Do tego olbrzymie ilości kawy, pitej także w późnych godzinach, co jeszcze bardziej pobudza znerwicowany organizm. Wysypiajmy się, zaprzyjaźnijmy się z naszym dobowym zegarem biologicznym.
Kto korzysta z Twojego doradztwa?
Większość kobiet od 35. do 45. roku życia. Dojrzałe osoby, które na koncie mają już swoje pierwsze sukcesy i porażki. W równych proporcjach są to Polki i Amerykanki, choć na pewno większość Polek mam na warsztatach kulinarnych.
Skąd pojawiły się warsztaty kulinarne w ramach twojego coachingu?
Żywienie jest bardzo ważną częścią naszego życia i od jakiegoś czasu byłam zasypywana pytaniami, co jeść, czego nie jeść i jaki to ma wpływ na nasze zdrowie. W dodatku wielu z nas wydaje się, że gotowanie jest skomplikowane i bardzo czasochłonne. Ja na moich warsztatach udowadniam, że może być inaczej. Sezonowy wegetarianin, ale i zdrowa dieta zawierająca umiarkowane ilości mięsa – tak najkrócej można nazwać to, co proponuję. Na pewno zachęcam, by maksymalnie upraszczać nasze gotowanie, do którego warto wykorzystywać jak najwięcej sezonowych owoców, warzyw i nasion. Jak najmniej przetworzone dania powinny jak najczęściej gościć na naszym stole. Trzeba jednak pamiętać, że każdy z nas ma odrobinę inne potrzeby i preferencje, dlatego warto dopracować sposoby żywienia dla nas optymalny, a nie katować się modnymi dietami, które wykluczają te, bądź inne składniki. Nikogo nie zaskoczę, gdy stwierdzę, że latem w Polsce uwielbiamy chłodniki i lżejsze potrawy natomiast jesienią, zimą dużo bardziej smakują nam potrawy mięsne, bardziej tłuste.
Jak wytrwać w postanowieniach zdrowego odżywiania?
Trzeba być cierpliwym i stosować metodę małych kroków. Zauważać i doceniać każdy swój sukces. Zachęcam też, by prowadzić notatnik, w którym zapisujemy swoje cele oraz to, co jemy w ciągu dnia i jak się po tym czujemy. Jak i czym karmimy nasze ciało i emocje.
Osoby, które do Ciebie trafiają, chcą lepiej wyglądać, czy bardziej zależy im na poprawie zdrowia?
Zazwyczaj kontaktują się ze mną, bo chcą zmienić coś w swoim wyglądzie, ale bardzo szybko uświadamiają sobie, że najważniejsze jest zdrowie i tylko ono gwarantuje dobry wygląd. Zrzucanie wagi jest tylko efektem ubocznym na drodze do poprawy jakości życia.
I najczęściej, jakich błędów popełniamy najwięcej?
Za dużo cukru, zbyt mało zdrowych tłuszczów, źle skomponowane posiłki i brak ruchu, to najczęściej popełniane błędy. Zbyt często traktujemy jedzenie jak nagrodę albo pocieszenie, a na dłuższą metę to droga donikąd.
Od jakiegoś czasu w Polsce bardzo popularne są posty, zwłaszcza post doktor Dąbrowskiej.
Jestem zwolennikiem racjonalnego odżywiania, przy czym nie krytykuję warzywno-owocowego postu doktor Dąbrowskiej, który pod kontrolą lekarza może się okazać bardzo dobry dla niektórych osób. Szczególnie dla tych, które przed postem lubiły wędliny, mięso, białe maki, fast-foody, kolorowe napoje… Na dłuższą metę wierzę w umiar, rozsądek i solidną wiedzę na temat odżywiania. A jeżeli już tak bardzo chcemy spróbować postu, to można praktykować zamykanie lodówki od godz. 19 do 7 rano dnia następnego. To najprostsza forma tak popularnego dziś na zachodzie tzw. postu przerywanego. Na pewno wyjdzie nam na zdrowie.
Liczenie kalorii nie jest już dziś decydujące przy redukcji wagi. Co więc jest najważniejsze?
Przede wszystkim systematyczne odżywianie od 3 do 5 posiłków dziennie – wszystko zależy od indywidualnych potrzeb oraz jakość jedzenia. Musimy mieć świadomość, że to co na talerzu ma nam nie tylko smakować, ale i odżywiać każdą komórkę naszego organizmu. To w efekcie one budują nasze tkanki i organy. Pokarm to informacja. Poza tym nie podjadamy, nie jemy po 19 wieczorem, nie ćwiczymy do upadłego, nawadniamy się… To jak wyglądamy, jak się czujemy, ile mamy energii życiowej, to wszystko ma duży związek z tym, co jemy.
Kuchnia fascynuje Cię coraz bardziej?
Chyba tak (śmiech). Już od dawna przygotowuję się do wydania e-booka z moimi przepisami. Chciałabym też zdobyć tytuł szefa kuchni naturalnej i pracować indywidualnie z pacjentami onkologicznymi. W tej chorobie odżywianie ma ogromne znaczenie, ale to bardzo długi i skomplikowany temat. Wracając do samej kuchni – wszystkiego o zdrowym odżywianiu i gotowaniu w każdym wieku można się nauczyć. Nigdy nie jest za późno na wprowadzenie zdrowych zmian.