Miękkie, puszyste, pachnące wanilią, pomarańczą, rumem lub tradycyjną konfiturą różaną. Po prostu idealne. Takie są pączki Michała Korkosza, znanego rzeszowskiego blogera kulinarnego, który, co roku w tłusty czwartek wypieka krocie tych przysmaków. Wszystko po to, by solidnie najeść się przed nadchodzącym Wielkim Postem.
Tłusty czwartek, znany także jako zapusty, rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W tym dniu zapominamy o dietach, jemy za to dużo, słodko, tłusto, niezdrowo i przede wszystkim smacznie. Najpopularniejszym przysmakiem w tłusty czwartek są oczywiście pączki oraz faworki, zwane także w niektórych regionach Polski chrustem lub chruścikami.
Przed XVI wiekiem pączki wcale nie kojarzyły się z deserem. Początkowo były nadziewane słoniną, grochem, boczkiem i mięsem, które obficie zapijano wódką.
Obecnie mamy do wyboru różnorodne rodzaje tego przysmaku, który różni się nadzieniem, wielkością oraz posypką. Michał Korkosz, 20-letni bloger kulinarny z Rzeszowa podkreśla, że pączki to wyjątkowy przysmak, który można smakować nie tylko przy okazji tłustego czwartku.
– W miastach coraz częściej spotykamy tzw. pączkarnie, czyli stoiska ze świeżo wysmażonymi pączkami. Znajdziemy w nich kilkanaście, czasami nawet kilkadziesiąt rodzajów tego przysmaku. Dzięki temu nie będziemy musieli czekać aż do tłustego czwartku, aby rozsmakować się w puszystym cieście i aromatycznym nadzieniu – mówi Michał Korkosz, autor bloga kulinarnego rozkoszny.pl i zwycięzca amerykańskiego konkursu na najlepszą fotografię kulinarną Saveur Blog Awards 2017.
Ponad 300 kalorii słodkiej przyjemności
– Idealny pączek nie może być ani za mały, ani za duży. Ma być w sam raz na jeden raz. Powinien być lekko spłaszczony i zarumieniony, z wyraźną obwódką wzdłuż tłuściutkiej talii. Najważniejsze jest nadzienie. Nie jestem ortodoksyjny, nie uważam, że musi to być koniecznie róża, a jeśli już to warto użyć prawdziwej konfitury z płatków róż zamiast marmolady różanej. Mogą też być bardziej nowoczesne wersje z solonym karmelem, bitą śmietaną, kremem z ajerkoniakiem, kawą, tiramisu czy budyniem. Ten ostatni ma być zrobiony na prawdziwych wiejskich żółtkach z dużą ilością wanilii – tłumaczy Michał Korkosz.
Fot. Pixabay
Według blogera pączki trzeba nadziewać dopiero po usmażeniu, dzięki temu można wtłoczyć do nich więcej słodkiej zawartości. Służy do tego tradycyjna szpryca cukiernicza bądź strzykawka kuchenna. Nadzienie aplikuje się, gdy pączek nieco ostygnie, od dołu lub od boku. Istotny jest też sposób przyrządzenia posypki czy lukru. Ten ostatni dobrze jest przygotować z soku z cytryny. Kwaśny, cytrusowy posmak przełamie pączkową słodycz. Lukier powinien być lepki, w żadnym wypadku kruchy.
– Nie jestem osobą, która jada pączki tylko raz do roku, na zakończenie karnawału. Uwielbiam się nimi delektować i rozkoszować, gdy tylko mam na to ochotę. Zawsze przygotowuję je własnoręcznie. Pączki usmażone w domu są znacznie lepsze od tych kupionych nawet w najlepszej cukierni czy piekarni. Jeśli zrobimy je sami, będziemy mieć pewność, że użyliśmy świeżego masła, oleju, mleka i drożdży. Przesłanka, że nie powinno się ich jeść na ciepło, to tylko babciny mit. Świeżo wypieczone pączki czy chleb smakują najlepiej. Ciasto jest puszyste, delikatne, a zarazem rumiane i chrupiące. Zapach, który wtedy unosi się w domu jest bezcenny, dlatego babcie straszyły nas „szkodliwym wpływem” wypieków prosto z pieca, aby od razu wszystkiego nie zjeść – dodaje z uśmiechem bloger.
Idealny przepis na rozkoszne pączki
– Pączki robi się z ciasta drożdżowego, które zwykle wyrasta w przeciągu 1,5 godziny. Smażę je zawsze na oleju z dodatkiem masła klarowanego, dzięki temu nadaję im lekkiego maślanego posmaku. Bardzo ważny jest też sam proces smażenia. Trzeba kontrolować temperaturę oleju, a w tym z pewnością pomoże termometr cukierniczy. Paczki najlepiej czują się w 170 stopniach, maksymalnie w 180. Jeśli nie będziemy przestrzegać tej zasady, paczki nam się spalą z zewnątrz, a w środku będą surowe. Z kolei jeśli temperatura oleju będzie za niska, nasze smakowe kulki nasiąkną olejem i będą niesmaczne – wyjaśnia Michał Korkosz, który przepisy na pączki z tradycyjną konfiturą różaną, lukrem na bazie soku z cytryny i startą skórką pomarańczy zdradzi w tłusty czwartek na swoim blogu.
Pączki „fit” czy „fat”
Tradycyjne pączki są słodkie, tłuste i bardzo kaloryczne. Chociaż przez wieki ten smakołyk przechodził różne metamorfozy, po dziś dzień ustawiają się za nim bardzo długie kolejki w cukierniach. I jak się okazuje, wciąż najpopularniejsze są tradycyjne pączki, czyli z nadzieniem różanym i skórką pomarańczową. Coraz modniejsze stają się lżejsze wersje tego przysmaku. Najczęściej są wypiekane w piecu, na przekór rodzimym tradycjom wrzucania pączków na gorący olej.
– Takie pieczone pączki to nic innego jak drożdżówki, które dostępne są na każdym kroku, dlatego warto chociaż ten jeden raz w roku pozwolić sobie na chwilę słodkiego zapomnienia. Można nawet pójść o krok dalej i własnoręcznie przygotować takie pyszności. To niesamowita rozrywka, a ten moment, gdy bliscy sięgają po świeżo wysmażone pączki z uśmiechem na twarzy – bezcenny – dodaje bloger.