Reklama

Lifestyle

Wielką Majówkę czas zaczynać

Anna Olech
Dodano: 30.04.2013
3889_piknik_majowkowy
Share
Udostępnij
„Trawa w sałacie, piasek w maśle, osy w kompocie i nieskończona ilość much”. Tak na początku ubiegłego stulecia żartobliwie charakteryzowano pikniki… I mimo tych niedogodności przyjęcia na łonie natury były ulubioną formą spotkań towarzyskich i urządzała je wszystkie sfery. Ale pikniki to nie tylko sam posiłek, ale też sposób spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Dziś warto powrócić do tradycji naszych babć i zorganizować elegancką i wytworną majówkę. 

Dziś posiłek na świeżym powietrzu kojarzy się przede wszystkim z grillem, ale prawdziwy piknik niewiele ma z nim wspólnego. Przede wszystkim wymaga on sporo przygotowań i cechuje się elegancją. I choć uczestnicy muszą znieść drobne niedogodności, jak siedzenie na trawie, upał czy towarzystwo owadów, to jednak urok takiego spotkania jest niepowtarzalny. Wystarczy na strychu znaleźć stare przedmioty, które nadają się do użytku i zaprosić kilkoro przyjaciół na eleganckie przyjęcie w wiejskim stylu wzorowane na piknikach naszych babć.
 
Odrobina historii
 
Biesiadowanie na świeżym powietrzu ma bardzo długą tradycję. W ten sposób bawiła się arystokracja, mieszczaństwo, a nawet miejska biedota całej Europy, również Polski. Tradycję wiosennych spacerów na łonie natury zainicjowała ponad 200 lat temu arystokracja i przedstawiciele najbogatszej sfery. W ich ślady poszły niższe klasy. W większych miejscowościach zjawisko stało się tak powszechne, że zaczęto tworzyć miejskie parki. W Krakowie na przykład senat Rzeczpospolitej Krakowskiej w 1817 roku specjalną uchwałą nakazał utworzenie wokół miasta ogrodów. Tak właśnie powstały Planty, po których Krakowianie mogli spacerować i urządzać w nim pikniki. Warszawiacy mieli już w tym czasie Łazienki i Ogród Saski, które zawdzięczają ostatnim królom Rzeczypospolitej. Z czasem miejskie parki przestały wystarczać i mieszkańcy miast zaczęli wyprawiać się do pobliskich wiosek, do lasów i na łąki. W połowie XIX wieku nastała nowa moda, pikniki zaczęto urządzać nad rzekami. W miejscach najchętniej odwiedzanych powstawały kąpieliska, bary, podesty taneczne, sceny dla orkiestr. Wszystko, co miało umilić czas spędzony na świeżym powietrzu. Tak właśnie spędzała niedzielne poranki i wczesne popołudnia inteligencja i arystokracja z końca XIX i początku XX wieku.  
 
Piknikowe ABC
 
Pikniki zawsze były swobodniejszą formę niż bale i przyjęcia organizowane w rezydencjach. Z założenia miały dawać rozrywkę, a uczestnicy nie musieli zakładać wytwornych kreacji ani czynić szczególnych przygotowań. Jednak nawet w przypadku pikniku istniały pewne reguły, których należało przestrzegać, ponieważ nigdy nie chodziło o zjedzenie kilku kanapek gdzieś przy drodze. W jednym z czasopism z połowy XIX wieku zamieszczono nawet szczegółowy opis dotyczący doboru uczestników uczty pod gołym niebem. „Towarzystwo piknikowe powinno składać się zwłaszcza z dystyngowanych młodych mężczyzn lub kobiet, dwóch lub trzech starszych panów pod warunkiem, że są miłego usposobienia, kilkorga grzecznych dzieci i jednej tylko, tylko jednej, sympatycznej starszej pani, której towarzystwo powierzy, w miarę możności, czuwanie nad organizacją”. Te imprezy na świeżym powietrzu najczęściej odbywały się w ciągu dnia, zazwyczaj wczesnym popołudniem. Wieczorami zabawy i przyjęcia organizowano raczej w domu lub najbliższej okolicy i miały one znacznie bardziej oficjalny charakter. Dzisiaj pikniki mogą być tak różne, jak gusta tych, którzy je organizują. Ale warto się postarać i zadbać o szczegóły, które pozwolą odkryć uroki wycieczki w dawno minione czasy.
 
Przysmaki z wiklinowego kosza
 
Ponieważ przebywanie na świeżym powietrzu zaostrza apetyt, piknikowe menu powinno być sycące, ale nie ciężkostrawne. Trzeba zrezygnować z dań gorących, wędzonych ryb, wędlin i sałatek, do których dodaje się majonez. Co więc włożyć do koszyka? Na pikniku z początku XX wieku jadało się pieczywo, owoce, zimne mięsa. Wśród mięs bezsprzecznie królowało kurczę przygotowane tak, by do jedzenia nie trzeba było używać sztućców. Podudzia owijano więc w serwetki, by jedząc nie pobrudzić dłoni. W piknikowym jadłospisie bardzo często pojawiały się też pieczenie, wcześniej krojone w plastry, które można było położyć na kromce chleba. Uzupełnieniem menu każdej majówki były oczywiście owoce, które w danym momencie były dostępne. Pojawiały się więc truskawki, poziomki, maliny i jagody. Istotnym elementem były także napoje, najczęściej lekkie wina oraz soki. Kawy czy herbaty ze względu na warunki raczej nie podawano. Cały prowiant wkładano do dużych wiklinowych koszów lub przystosowanych do tego walizek, z kilkoma przegródkami i kieszeniami, z których nic nie wypadało. 

I choć czasy się zmieniły, to jednak piknikowy jadłospis nie powinien zbytnio się różnić od tego, co jadały nasze babcie i dziadkowie. Mięsa podawane na zimno, różne rodzaje pieczywa i owoce, to stały element, z których nie warto rezygnować. Do nowoczesnego koszyka można włożyć również wszelkie domowe wyroby. Mogą to być np. kiszone ogórki, kozi ser w oliwie, golonka staropolska w słoiku czy smalec z jabłkami. Te smakołyki z pewnością znajdą wielu smakoszy. Na piknikową przekąskę idealnie nadają się także sery pleśniowe, delikatne a zarazem sycące. Natomiast do picia najlepiej wybrać lekkie wina, które będą uzupełnieniem lekkostrawnego posiłku. A jeśli piknik odbywa się z jakiejś specjalnej okazji nie można zapomnieć o szampanie, np. Moét. Toast wzniesiony jednym z najlepszych szampanów na świecie z pewnością będzie niezapomniany. 

Nie tylko jedzenie

W piknikowym koszyku powinno znaleźć się nie tylko jedzenie. Elegancka forma majówki wymagała odpowiedniej oprawy, od zawsze chodziło przecież o dekorację stołu bez stołu. Obowiązkowy był więc koc, na którym goście mogli usiąść, a także obrus, na którym ustawiano przyniesione łakocie. Organizując współczesny piknik warto dążyć do elegancji, która królowała dawniej. Oczywiście nie trzeba przynosić najlepszej porcelany czy rodzinnych sreber, ale tekturowe talerzyki, plastikowe sztućce i papierowe ręczniki nie dadzą oczekiwanego efektu. Odpowiednią atmosferę pikniku stworzą np. staroświeckie weki, w których można przynieść część prowiantu, wiklinowe kosze lub gliniane formy. Do tego nowoczesne lub rustykalne naczynia z kamionki lub fajansu, które wspólnie z innymi drobiazgami doskonale nadają się na majówkę. Pojedyncze komplety sztućców można zawinąć w lniane serwetki, co nie tylko da elegancki efekt, ale też pozwali uniknąć rozgardiaszu przy poszukiwaniu noży i widelców. Dla wygody gości warto zabrać poduszki, na których będzie można usiąść.
 
Detale tworzą całość
 
Jak zatem w XXI wieku zorganizować elegancki piknik w stylu królującym przed stu laty? Wystarczy poszukać we własnym domu rekwizytów z babcinych czasów: parasoli, słomkowych kapeluszy, lasek, parasoli, gitary, a może nawet mandoliny. Najważniejsze, by te starocie nadawały się nie tylko do dekoracji, ale przede wszystkim były użyteczne. Wybór jedzenia i picia zależy tylko i wyłącznie od gustu organizatorów i uczestników pikniku. Mając już wypełniony po brzegi kosz, koc, poduszki i dobry nastrój, warto wybrać się choć na kilka godzin tam, „gdzie woda czysta i trawa zielona”. W słoneczny dzień, w miłym towarzystwie i przy dobrym jedzeniu, można w pełni korzystać z uroków majowego dnia przenosząc się w czasy naszych babć.
 
Piknik przygotowała i zaaranżowała Restauracja „Dworek” z Rzeszowa.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy