Dawniej lato i jesień były czasem wytężonej pracy gospodyń, które z owoców i warzyw przygotowywały przetwory na zimę. Później smażeniem powideł i gotowaniem kompotów nikt się nie chwalił, domowe wyroby stały się rzadkością. A dziś? Okazuje się, że wraca moda na własnoręcznie zrobione dżemy, powidła, soki, włożone do słoików pięknie ozdobionych specjalnymi etykietami. Bo to nie tylko trendy, ale i zdrowe.
Owszem, łatwiej sięgnąć po truskawkowy dżem babuni ze sklepowej półki, niż poświęcić kilka godzin na przygotowanie własnego. Jednak coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że babunia tego dżemu nie zrobiła, a i składników w nim jest więcej niż powinno być według przepisów naszych babć. Zataczający coraz szersze kręgi trend samodzielnego wytwarzania przetworów doskonale wpisuje się w modę na zdrową żywność i świadomy sposób odżywania się. – Młode pokolenie coraz chętniej uczy się wytwarzania takich wyrobów – przyznaje Małgorzata Magryś ze Stowarzyszenia „Zagroda Handzlowianka”, które istnieje od 2007 roku. – Po kilku latach przerwy wraca moda na przetwory, ponieważ doskonale wpisują się w trend zdrowego odżywiania. Młodzi ludzie przychodzą do nas próbują swoich sił w przygotowywaniu i chętnie się uczą. Z jednej strony jest to tradycja, ale wszystkie te przetwory są smaczne i zdrowe, ponieważ nie ma w nich żadnych konserwantów, żadnych polepszaczy, ani zagęszczaczy, substancji chemicznych. Takie domowe przetwory to niemal sto procent owoców.
od lewej: Dorota Magryś i Małgorzata Magryś / Fot. Tadeusz Poźniak
Panie ze Stowarzyszenia „Zagroda Handzlowianka” od dawna kultywując tradycję swoich mam i babć, przygotowują przetwory z tego, co rośnie w ich ogrodach i na polach. Ich znakiem rozpoznawczym są ogórki kiszone, jako pierwszy wyrób Zagrody wpisane zresztą na listę tradycyjnych wyrobów. Kiszone tak, jak wszędzie, czyli z dodatkiem kopru, czosnku i chrzanu, ale składnikiem nadającym wyjątkowego smaku jest woda źródlana z ujęć wody zrobionych jeszcze przez hrabiego Romana Potockiego, ordynata na Łańcucie. Poza tym są kompoty, dżemy i soki ze wszystkich owoców: agrestu, malin, czarnych i czerwonych porzeczek, wiśni, czereśni. Jesienią tradycyjną metodą smażone są powidła śliwkowe. – Przez kilkanaście godzin w specjalnym kotle smażymy nasze powidła. Nie dodajemy żadnych konserwantów, sztucznych składnik, jedynie cukier. Oczywiście, cukru musi być odpowiednio dużo, by przetwory się nie zepsuły. Ale poza nim nie ma w nich nic niezdrowego. Wszystko jest naturalne i bardzo smaczne – mówi Barbara Kuźniar z Zagrody Handzlowianka.
Czy moda na domowe przetwory ma szanse przetrwać dłużej? Według pań ze Stowarzyszenia z Handzlówki z pewnością tak. Coraz chętniej sięgamy po produkty wytwarzane naturalnie, bez użycia koncertantów, polepszaczy smaków. Nic więc dziwnego, że po kilku latach w domach znów smaży się dżemy i powidła, gotuje soki, kisi ogórki. Wraca się do korzeni. – Dawniej nie było możliwości zamrożenia owoców, więc wszystko wkładano do słoików. Jeszcze kilkanaście lat temu robiono mnóstwo kompotów. Półki w spiżarniach wręcz uginały się od kompotów ze śliwek, czereśni, wiśni, agrestu, soków, dżemów. Stały od podłogi po sam sufit. W naszych spiżarniach jest podobnie – dodaje pani Barbara.