Reklama

Lifestyle

Pyszna kuchnia wegAnki

Anna Olech
Dodano: 11.10.2013
8079_zupa1
Share
Udostępnij
Czy niechęć do mięsa, jajek i mleka można przekuć na sukces? Okazuje się, że jest to całkiem realne. Ania Kłeczek z Rzeszowa od 2,5 roku jest weganką, a od stycznia br. prowadzi bloga, gdzie prezentuje swoje potrawy, w których nie ma żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Dla zdeklarowanych mięsożerców brzmi to jak szaleństwo, a tymczasem dania jej autorstwa wyglądają tak, że ślinka cieknie, a blog ma ponad 10 tys. wejść miesięcznie.
 
Ania, świeżo upieczona absolwentka dziennikarstwa w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania, przyznaje, że jej decyzja o niejedzeniu produktów pochodzących od zwierząt przez wielu traktowana jest jak dziwactwo i fanaberia. – Ale przecież nie jestem niedożywiona, moja waga jest prawidłowa, a nawet mam trochę tłuszczyku na brzuchu – śmieje się blogerka. – Wszystkie wyniki badań są w normie, nie choruję. Niedawno cała moja rodzina była poważnie przeziębiona, a ja byłam zupełnie zdrowa. 
 
Gotowanie i blogowanie
 
Decyzja o przejście na dietę wegańską dojrzewała w niej od dawna. Anka nigdy nie przepadała za mięsem, mlekiem, jajkami i nagle, z dnia na dzień, stwierdziła, że koniec z takim jedzeniem – przechodzi na dietę wegańską.
 
– Uznałam, że tamte produkty nie są mi do niczego potrzebne. Można bez nich żyć, a nawet jest lepiej. I zdrowo, i etycznie – opowiada. 

Fotografowanie i opisywanie ugotowanych potraw było właściwie naturalną koleją rzeczy. Początkowo dodawała je na ogólnodostępny portal Puszka.pl. Ale, że szybko doszła do wprawy, więc postanowiła założyć własnego bloga Kuchnia wegAnki (www.weg-anka.blogspot.com). Wystartowała w styczniu br. i szybko okazało się, że cieszy się zainteresowaniem i to sporym. Obecnie dziennie ma ok. 500 wejść, a w dniu, gdy dodaje nowy przepis nawet 1000. 
 
 
Przepisy, które zamieszcza w Kuchni wegAnki albo od początku do końca wymyśla sama, albo są to „zweganizowane” tradycyjne potrawy. Fotografie tych pyszności też robi sama. Połączenie talentu kulinarnego i dobrego oka sprawiają, że każde danie, deser czy napój wyglądają tak, że aż chce się po nie sięgnąć. Nawet jeśli nie jest się zdeklarowanym wegetarianinem czy weganinem. 
 
 
Odkrywanie smaków
 
Kuchnia bezmięsna obrosła mitami, ale na szczęście coraz większa popularność takich potraw i świadomość kulinarna społeczeństwa sprawiają, że osoby, które jedzą w taki sposób nie są traktowani jak odmieńcy.
 
– Dla niektórych fakt, że nie jem nic, co pochodzi od zwierząt, nawet miodu, może brzmieć strasznie, ale to tylko takie złudzenie – przekonuje Ania. – Dieta wegetariańska wymaga kreatywności, a mając już wprawę wymyśla się takie potrawy, każdy jest zaskoczony, że mogą być tak pyszne, a do tego zdrowe i że w ogóle da się tak gotować. 
 
Anka przekonuje, że przygotowywanie wegańskich potraw wcale nie jest trudne. Można wymyślać coś zupełnie nowego albo „weganizować” tradycyjne potrawy. – Np. tiramisu, które tradycyjnie jest z serka mascarpone i jajek, zrobiłam ostatnio w wersji całkiem wegańskiej. Upiekłam wegański biszkopt, do którego wystarczy mąka, trochę mleka sojowego lub innego roślinnego, troszkę oleju, soda oczyszczoną, proszek do pieczenia i sok z cytryny, żeby soda „wystrzeliła”. Zamiast serka i żółtek ubiłam mleko kokosowe – tłumaczy blogerka i zdradza, że piekąc ciasta wegańskie warto dodać zgniecione banany, które nadadzą ciastu lekkości.
 
 
Nie tylko dla wegetarian
 
Prowadząc bloga Ania przekonała, że osób, które jak ona zrezygnowały z mięsa jest całkiem sporo. Coraz więcej osób szukając nowych smaków, docenia potrawy wegetariańskie. – Cieszę się, bo coś zaczyna się w tej kwestii dziać, również w Rzeszowie, gdzie np.  niedawno powstała restauracja wegetariańska. Przez długi czas nie było tu miejsca, gdzie wegetarianin i weganin może zjeść. Ale okazuje się, że przychodzi tam również mnóstwo osób, które odżywiają się w tradycyjny sposób i są zaskoczone, że można dobrze i pysznie zjeść w lokalu, gdzie nie ma mięsa, a obiadem nie jest schabowy, kapusta i ziemniaki, tylko np. dania kuchni indyjskiej – mówi Ania Kłeczek. 
 
A że potrawy bezmięsne są naprawdę pyszne, więc i zwolenników takiego sposobu odżywiania jest coraz więcej. Dlatego Ania zaczęła organizować dla nich spotkania, a w planach ma przygotowanie Rzeszowskiej Kuchni Społecznej. Polega ona na tym, że grupa osób spotyka się w ustalonym miejscu, np. w wynajętym lokalu, by przygotować wegańską potrawę. Każdy, kto przyjdzie, może ich próbować, za darmo, jeśli przyniesie jakieś danie ze sobą, albo gdy zapłaci jakąś niewielką kwotę. Kuchnia społeczna ma być okazją nie tylko do gotowania i delektowania się jedzeniem, ale też rozmów o weganizmie, wymiany doświadczeń itd. Na Facebooku już istnieje strona Rzeszowskiej Kuchni Społecznej.  
Blog wegAnki rozwija się świetnie, a za prywatny sukces Anka uważa fakt, że do takiego sposobu odżywiania przekonała swoją mamę, która od kilku miesięcy nie je mięsa.
 
A co dalej?
 
– Fajnie byłoby mieć wegańską cukiernię, jednak na razie nie mam na to pieniędzy. Ale może w przyszłości… – uśmiecha się Ania. 
 
Bloga Ani można znaleźć pod adresem:
www.weg-anka.blogspot.com
 
 
 
 
 
 
 
 
Ania Kłeczek
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy