– Uwielbiam ten chrupot, który słychać, kiedy nóż przecina skórkę wiejskiego chleba. Posmarowana masłem, z dżemem dereniowym albo serem podpuszczkowym przypomina dzieciństwo i ulubione smaki przy babcinym stole – mówi Krzysztof Lonc alias Karpacki Zbój. Przez lata wyszukiwał smakołyki u lokalnych dostawców, by oczarować hotelowych gości. Teraz prowadzi firmę o nazwie Karpackie Tapas i ułatwia zakup regionalnych produktów tym, którzy chcą się delektować tradycyjnie wytwarzanymi rarytasami z Podkarpacia.
Niewiele trzeba czasu, by przeglądając stronę internetową Karpackiego Tapas przekonać się, że udało się w ofercie zgromadzić cenionych lokalnych producentów. Ich listę otwiera piekarz Adam Bała, który w podkarpackiej Grzegorzówce prowadzi Piekarnię Baszpol. Już od kilkudziesięciu lat piecze w niej tradycyjny chleb. Zboże na mąkę ma z własnych upraw, które posiadają ekologiczny certyfikat. Również państwo Kwolkowie spod Przeworska paszą z własnego gospodarstwa karmią krowy, z których mleka robią sery podpuszczkowe, w oleju i dojrzewające, a także wyjątkowe jogurty – nie tylko naturalne, również pysznie borówkowe i truskawkowe.
– Smakują zupełnie inaczej niż z seryjnej produkcji, jaka zapełnia półki w zwykłym sklepie – stwierdza Krzysztof Lonc i dodaje, że doskonały smak mają także sery podpuszczkowe Ledy, które przywozi spod Lubaczowa, suszone owoce i herbatki od Beclów, przyprawy Vigor z Kolbuszowej czy oleje z Sanoka. No i, oczywiście, dżem dereniowy, marki Ryś Podkarpacki. Do tego wędliny, miody, ciasteczka, nawet proziaki. – Wielu z tych smakołyków kosztowałem jeszcze zanim pomyślałem o własnej firmie. Zaczęło się od tego, że jako pracownik branży hotelowej – a spędziłem w niej kilkanaście lat, w Polsce i za granicą – miałem przygotować dla gości rajd rowerowy wokół Łańcuta. Ruszyłem w trasę i odkryłem, jak wiele osób w okolicy oferuje lokalne wyroby. Co rusz witały mnie przydrożne tabliczki zachęcające do zakupu chleba, miodu, serów. Wstępowałem, by spróbować i poczułem, jakbym wracał do dzieciństwa. Tak odkryłem regionalne produkty i stałem się ich fanem i ambasadorem.
Szybko też dostrzegł, że regularne zaopatrywanie się w te rarytasy jest kłopotliwe – aby je zakupić, każdego producentów trzeba odwiedzić z osobna. Znalezienie sklepu w centrum Rzeszowa, który takie smakołyki oferuje, okazało się niełatwe. Tak powstał pomysł firmy i marki Karpackie Tapas – Local Food & Travel. Działa w oparciu o prosty mechanizm – w sklepie na
stronie internetowej możemy zamówić ulubione produkty lokalnych wytwórców, a potem w ściśle określonym dniu (bo mają trafić do rąk klienta świeżutkie) odebrać je w punkcie – przy ul. Mieszka I w Rzeszowie. Można także zażyczyć sobie dostawy do domu.
W internetowym sklepie każdemu produktowi towarzyszą informacje o jego wytwórcy. – Chcę, aby ludzie lepiej poznawali lokalnych producentów, wiedzieli, jak powstają sery, chleby, i docenili pracę włożoną w tradycyjne wyroby. Z moimi dostawcami przeprowadzam wywiady, filmuję, udostępniam podcasty klientom – opisuje twórca Karpackiego Tapas i dodaje, że oferta lokalnych wyrobów stale się powiększa. To już nie tylko jadło, ale i rękodzieło. W tym drugim przypadku rzemieślnicy z regionu Karpat również potrafią zachwycić, a okolice Rzeszowa obfitują w unikatowe wyroby z drewna, gliny, szkła.
Co więcej, Krzysztof Lonc przez swoją stronę zachęca nie tylko do delektowania się naturalnym smakiem podkarpackich smakołyków, poznawania ich twórców, ale także do zwiedzania tego, co jest w zasięgu ręki, a często pozostaje nieodkryte.
– Karpacka Przygoda to sposób i pomysł na spędzenie wolnego czasu. Wszystkim klientom proponuję podróże do wielu zapomnianych miejsc, do urokliwych miejscowości, do których łatwo dojechać. Kryją ścieżki przyrodnicze, rowerowe, skarby natury i historii. Broszurę z propozycją takiej wyprawy można ściągnąć z mojej strony na komputer, komórkę lub wydrukować. A kto martwi się, że wycieczkę utrudnia brak bagażnika na rowery, czy przyczepki rowerowej do przewiezienia dzieci, tego zapraszam do wypożyczalni na stronie Karpackiego Tapas. Takie turystyczne wyposażenie chętnie udostępnimy – podsumowuje Krzysztof Lonc.