Aromatyczna, parzona w mosiężnym findżanie (tygielku), z dodatkiem cynamonu, kardamonu i brązowego cukru lub miodu, kawa po arabsku po prostu. Smakuje wspaniale zwłaszcza w towarzystwie słodyczy. Bo choć od kilku dobrych lat rozsmakowaliśmy się w kawach z ekspresu i rozpuszczalnych, to jednak kawa po arabsku jest warta skosztowania, a przede wszystkim częstego celebrowania.
Jak się do tego zabrać? Najważniejsza jest dobra kawa, do której dodajemy kardamon i bardzo drobno mielimy w młynku. Następnie do tygielka wsypujemy kawę, cukier, kardamon, zimną wodę i stawimy się na ogień. Co najważniejsze, nie wolno kawy doprowadzić do wrzenia, ona ma się prawie gotować, ale nie wolno, by się zagotowała. Tak czarną słodycz trzy razy zdejmujemy z ognia i trzy razy doprowadzamy prawie od wrzenia, a następnie już tylko delektujemy się pysznym napojem. Przygotowaną kawę serwujemy w tygielku i rozlewamy do niewielkich filiżanek. Smakuje wybornie.
Co ciekawe rytuał parzenia kawy po arabsku od zawsze miał swoje towarzyskie znaczenie i był związany z gośćmi, jacy nawiedzali dom gospodarzy, albo handlowymi kontrahentami, którzy mogli rozkoszować się aromatem przygotowywanej kawy. Zgodnie ze starym arabskim obyczajem miedziane naczynie należy napełnić wodą zgodnie z odpowiednimi proporcjami. Załóżmy, że kawę będą pić dwie osoby – wówczas do naczynia wlewamy 250 ml zimnej wody, dodajemy dwie kopiaste łyżeczki specjalnie drobno zmielonej, palonej po arabsku kawy, 2 łyżeczki cukru i pół łyżeczki świeżo zmielonego kardamonu.