Reklama

Kultura

Boże Ciało do obejrzenia w Kinie Zorza w Rzeszowie

Aneta Gieroń
Dodano: 05.02.2020
49643_boze
Share
Udostępnij
Rozdanie Oscarów już w niedzielę, 9 lutego, ale tym razem emocje związane z wydarzeniem na Podkarpaciu są tak ogromne, jak jeszcze nigdy. „Boże Ciało” w reżyserii Jana Komasy jest nominowane do najważniejszej nagrody filmowej w kategorii Najlepszy Pełnometrażowy Film Międzynarodowy. Obraz powstał w Jaśliskach w Beskidzie Niskim, a 330 tys. zł na realizację otrzymał z Podkarpackiego Regionalnego Funduszu Filmowego – Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie, który jest koproducentem.  Marta Kraus, kierownik Podkarpackiej Komisji Filmowej, specjalnie na galę rozdania Oscarów leci z Rzeszowa do Los Angeles, a film, który w polskich kinach bije frekwencyjne rekordy, 17 lutego o godz. 17 znów będzie można obejrzeć w Kinie Zorza w Rzeszowie. 
 
Janowi Komasie udało się stworzyć poruszającą opowieści o poszukiwaniu duchowości i dobra, gdzie paradoksalnie, najwięcej słów o miłości, przebaczeniu i akceptacji pada z ust chłopaka z poprawczaka, mordercy, który przebrany w sutannę udaje księdza.
 
Ekipa filmowa kilka miesięcy spędziła w niewielkiej wsi na Podkarpacia, a same zdjęcia filmowe na 21 dni ściągnęły do Jaślisk aktorów i całe zaplecze techniczne. Dla mieszkańców Beskidu Niskiego nie było to pierwsze doświadczenie filmowe – już wcześniej świetne plenery Jaślisk wykorzystywali: Dariusza Jabłoński w „Winie truskawkowym” oraz Małgorzata Szumowska dla swojego filmu „Twarz”.
 
W „Bożym Ciele” nakręconym na podstawie reportażu „Kamil, który księdza udawał”, opublikowanego w „Dużym Formacie” w 2014 roku, Jan Komasa i scenarzysta Mateusz Pacewicz,  snują refleksyjną opowieść o naturze wiary, powołania, potrzebie akceptacji. I nie da się obojętnie przejść obok tej historii i losów Daniela, w którego postać genialnie wciela się Bartosz Bielenia.
 
Chciałem zbliżyć się do pojednania, które tak rzadko pojawia się na ekranach – mówił w październiku 2019 w Rzeszowie Jan Komasa, podczas przedpremierowego pokazu. – Ten film tak naprawdę składa się z kilku filmów, a Bartek gra chłopaka, który gra księdza.
 
Daniel, główny bohater ma dwadzieścia lat i ostatnie lata spędził w poprawczaku, gdzie trafił za najcięższe przestępstwo. Zafascynowany miejscowym księdzem, którego gra Łukasz Simlat, postanawia zostać duchownym. Na plecach ma wytatuowaną Matkę Boską, wieczorami modli się na różańcu, przy ołtarzu żarliwie wyśpiewuje religijne pieśni, ale kryminalny epizod z przeszłości przekreśla marzenie o kapłaństwie.
 
Już sama nominacja „Bożego Ciała” do Oscara jest olbrzymim sukcesem, jednocześnie marzenia o statuetce z dnia na dzień przybierają na sile, bo szanse polskiego obrazu zdają się w tym roku dużo większe niż w 2019 „Zimnej wojny”. Wtedy obraz Pawła Pawlikowskiego miał bardzo mocnego konkurenta – meksykańską „Romę” w reżyserii Alfonso Cuarona. W tym roku „Boże Ciało” walczy z „Krainą miodu” (Północna Macedonia), „Nędznikami” (Francja), „Parasite” (Korea Południowa) oraz „Bólem i blaskiem” (Hiszpania) i szanse na statuetkę wydają się wyrównane dla wszystkich kandydatów.  
 
Gdyby jednak okazało się, że 9 lutego podczas 92. gali rozdania Oscarów, która odbędzie się w Dolby Theatre w Hollywood najlepszym Filmem Nieanglojęzycznym zostało „Boże Ciało” Jaśliska okrzyknięte zostaną „oscarową” wioską. Dla Podkarpacia i samej miejscowości byłoby to światowym sukcesem, tym bardziej, że już od jakiegoś czasu okolice Jaślisk i Daliowej są coraz modniejsze wśród polskich filmowców, którzy podążają zapomnianymi, odludnymi szlakami Beskidu Niskiego albo osiedlają się w tej okolicy.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy