Mobilna scena Teatru im. Wandy Siemaszkowej jest już gotowa do drogi. Na kółkach, ukryta w przyczepie, otworzy się przed widzami na placach podkarpackich miasteczek. W repertuarze wyreżyserowana przez Krzysztofa Prusa sztuka Italo Calvino o rycerzu i jego giermku – zabawna i mądra. Zarówno dla widza, który chce rozrywki, jak i tego, co szuka filozoficznej głębi. Pierwsze przedstawienie w sobotę, 14 maja.
Tak kiedyś właśnie sztuka docierała do najmniejszych miejscowości – dzięki wędrownym teatrom. Dziś w smartfonie można zobaczyć niejedno, ale próżno tam szukać emocji, które towarzyszą uczestnictwu w spektaklu na żywo. Dlatego największy na Podkarpaciu teatr dramatyczny postanowił tropem starożytnych oraz średniowiecznych poprzedników (a i późniejszych też) i grać przedstawienie w miejscach, gdzie na co dzień teatru brakuje.
– Ideę wprowadziliśmy w czyn już w ubiegłym roku, objeżdżając Podkarpacie ze sztuką „
Wyżej niż Połonina”. Nie mieliśmy jeszcze wtedy mobilnej sceny. Została ukończona dopiero kilka miesięcy temu i teraz właśnie na niej będziemy prezentować sztukę wszędzie tam, gdzie zostaniemy zaproszeni – mówi Jan Nowara, dyrektor
Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, przypominając: – W historii teatru są wybitne postaci, które właśnie dzięki takiemu wędrowaniu zbudowały swoją sławę, m.in.
Molier, który ponosił artystyczne porażki dopóki nie zaczął przemierzać Francji ze swoim teatrem. To wtedy powstały jego najlepsze sztuki.
– To taka miniatura teatru – stwierdza Krzysztof Prus, reżyser „Rycerza nieistniejącego” Italo Calvino – pierwszej sztuki, jaka na owej wędrownej scenie zostanie wystawiona. Premiera w sobotę i niedzielę, 14 i 15 maja, na razie na placu przy Teatrze Siemaszkowej, potem scena ruszy tam, gdzie aktorzy zostaną zaproszeni. Spektakl zapowiada się barwnie – w opowieści o rycerzu nie braknie mieczy i zbroi oraz pojedynków, a akcja toczy się w różnych miejscach. – Krzysztof Prus podarował nam opowieść, która łączy finezję literacką z magią fantastycznej ludowości – dodaj Jan Nowara.
Krzysztof Prus (rocznik 1967), reżyser teatralny, absolwent filologii polskiej (teatrologii) na Uniwersytecie Jagiellońskim i wydziału reżyserii dramatu w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie jest autorem około czterdziestu inscenizacji na sztukach wielkich dramaturgów. Owszem, jego spektakle wędrowały po różnych teatrach, najdalej do Kairu, ale nigdy na mobilnej scenie. Zadanie, jakie otrzymał od rzeszowskiego teatru jest zatem eksperymentem.
– Spektakl musi pasować do takiej miniatury teatru, jaką jest przyczepą na scenie i trzeba uwzględnić, że będzie wystawiany w różnych miejscach, zawsze pod gołym niebem. Niektóre rzeczy są więc dla mnie nowe – przyznaje Krzysztof Prus. – Wreszcie rozumiem, po co filmowcom czapki z daszkiem i ciemne okulary. Wcześnie myślałem, że to moda, a teraz też mam- daszek chroni przed deszczem, okulary przed słońcem. Prowadząc próby na świeżym powietrzu trzeba też było pomyśleć o ciepłej herbacie dla aktorów i piecyku dla ogrzania dłoni. Takie były wyzwania natury technicznej. Ale była też druga sprawa – bardziej podstawowa i ważna – odpowiedzieć sobie na pytanie, do kogo ma dotrzeć ta sztuka. Zawsze je sobie zadaję, szukając takiej formy przekazu, która dotrze do widza. Nie chcę robić sztuki dla sztuki, ani spektakli „pod publiczkę”. Dla mnie teatr jest zawsze rozmową z widzem i chodzi w nim o to, w jaki sposób opowiadać ludziom to, o co nam chodzi. O najtrudniejszych rzeczach można rozmawiać i z dzieckiem, i z filozofem, trzeba tylko znaleźć wspólny język.
Na propozycję przygotowania spektaklu dla teatru wędrownego, od razu odpowiedział pomysłem – „Rycerz nieistniejący” Italo Calvino, sztuka jeszcze nigdy w Polsce nie grana, ale doskonała dla zróżnicowanej widowni, bo możliwa do odczytania na różnych poziomach – skłaniająca do niewymuszonego śmiechu, ale i pełna ukrytych odwołań do systemów filozoficznych.
– Rzecz atrakcyjna jako opowieść, bo odwołująca się do baśni i mitu, bardzo dowcipna, odpowiednia zarówno dla widza wyrafinowanego, jak i tego, który po raz pierwszy ogląda przedstawienie teatralne – opisuje sztukę reżyser.
Agilulf z Guildiverny, paladyn Karola Wielkiego, to rycerz idealny – dzielny i szlachetny, a jego jedyną wadą jest to, że nie istnieje. Nie posiada ciała, a jego zbroja w środku jest pusta. Wspólnie z giermkiem wyrusza na wyprawę, której celem jest obrona dobrego imienia Agilulfa, pomówionego o bezprawne noszenie pasa. Wyprawa jest pełna niesamowitych przygód i bitew. Czy to zatem sztuka o tym, że ideały nie istnieją?
– Raczej sztuka o ich poszukiwaniu – odpowiada Krzysztof Prus. – To właśnie podoba mi się u Calvino, że potrafi uniknąć stawiania gotowych odpowiedzi, a zamiast tego stawia trudne pytania. Tę umiejętność posiadał także Beckett – tworzenia symboli, które są mocne, ale nie dają się jednoznacznie określić. Czymże jest rycerz nieistniejący? Dowodem, że ideały nie istnieją, czy raczej tego, że powinniśmy do nich dążyć? Może w dzisiejszych czasach, kiedy tak bardzo się pogubiliśmy, trzeba sobie właśnie te pytania zadać i szukać odpowiedzi.
„Rycerz nieistniejący” Italo Calvino
Obsada: Małgorzata Pruchnik-Chołka, Waldemar Czyszak, Józef Hamkało, Marek Kępiński, Adam Mężyk, Mateusz Mosiewicz
Scenariusz i reżyseria: Krzysztof Prus
Scenografia i kostiumy: Marek Mikulski
Opracowanie muzyczne: Krzysztof Prus
Układ ruchu: Tomasz Dajewski
Asystent reżysera: Małgorzata Pruchnik-Chołka
Inspicjent i sufler: Małgorzata Depta