Reklama

Kultura

Mocne kino w “Pod Mocnym Aniołem”

Aneta Gieroń
Dodano: 22.01.2014
10453_POD-MOCNYM-ANIOLEM
Share
Udostępnij
Od kilku dni w rzeszowskich kinach: Zorza, Helios i Multikino można oglądać najnowszy film Wojtka Smarzowskiego, „Pod Mocnym Aniołem”. Po „Weselu”, „Róży” i „Drogówce”, raczej nikt nie ma wątpliwości, że Smarzowski, na marginesie nasz swojak, bo z Korczyny k.  Krosna, należy dziś do reżyserów, którzy w polskim kinie mają najwięcej do powiedzenia. Po genialnej „Róży”, świetnej „Drogówce”, która jednak trochę rozczarowała kinem Smarzowskiego, jest wielce prawdopodobne, że po ekranizacji „Pod Mocnym Aniołem” na podstawie powieści Jerzego Pilcha pod tym samym tytułem, reżyser znów zyska nowych, wiernych widzów. „Pod Mocnym Aniołem” to mocne, wręcz naturalistyczne, ale i bardzo dobre kino. Zachwyt nad świetną kreacją Roberta Więckiewicza i samym obrazem może się jednak u widza mieszać się z przerażeniem – picie wódki wciąż pozostaje naszym sportem narodowym.
 
Pisarz, farmaceutka, ksiądz i kierowca tira, bez znaczenia jest wiek i wykształcenie, wszyscy oni spotykają się na odwyku, gdzie z kartki czytają swoją opowieść życia z pijackiego ciągu i dlaczego piją. W filmie w galerii pijaków świetnie wypadają oprócz Roberta Więckiewicza, Iwona Bielska i Kinga Preis. Dla tej ostatniej brawa za odwagę pokazania się naprawdę brzydkiej, odartej z jakiegokolwiek atrybutu kobiecości.
 
Bo najnowszy film Wojt­ka Sma­rzow­skie­go to opo­wieść o na­ło­gu i pró­bie wyjścia z niego, w przypadku głównego bohatera o niekończącym się ciągu picia i odwyku. Jest też motyw miłości, która nadaje sens życia i nadzieję na wyjście z nałogu, ale to mało przekonywujący argument. Człowiek musi się zmienić sam dla siebie, miłość nie jest lekiem na całe zło, chyba że w romantycznej komedii.
 
Główny bohater Jerzy (Ro­bert Więc­kie­wicz) jest pi­sa­rzem i al­ko­ho­li­kiem. Po­zna­je­my go w mo­men­cie, w któ­rym wie­rzy, że może wy­grać z na­ło­giem. Za­ko­chu­je się w mło­dej dziew­czy­nie (Julia Ki­jow­ska) i zdaje mu się, że teraz będzie inaczej. Nic bardziej mylnego, szybko odnajduje drogę do baru Pod Moc­nym Anio­łem, a tam pięćdziesiątka, pięćdziesiątka i tak jedna za drugą…
 
„Pod Moc­nym Anio­łem" jest opowieścią o człowieku spętanym nałogiem. I nie jest to historia o jednym za dużo wypitym kieliszku, to ponury obraz pełen brudu, wydzielin, pijackiego delirium, obraz, który może widza przyprawiać o mdłości. Ale może właśnie taki obraz był potrzebny w polskim kinie. Bo w błędzie jest każdy, kto myśli, że alkohol, pijaństwo, nałóg, to synonimy meliny, nizin społecznych, bezrobotnych, czy biednych. Pijacki ciąg ma też twarz eleganckiej, młodej kobiety, wykształconego inżyniera, czy studenta. Fizjologia, naturalizm w każdym z tych przypadków jest taki sam. No chyba, że dla kogoś zarzygana deska klozetowa w eleganckim apartamencie wygląda lepiej od zarzyganej muszli klozetowej w zaniedbanej kawalerce. Prawda jest okrutna, pijemy wszyscy, wszędzie i na pewno za dużo.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy