Ewa Mrówczyńska, aktorka od dekady doskonale znana ze sceny Teatru Maska w Rzeszowie, debiutuje swoim monodramem „SalvadorGali”, który już w niedzielę, 3 października o godz. 18 będzie można obejrzeć w Gminnym Domu Kultury w Żołyni. Wstęp wolny.
Skrajny ekscentryk, prowokator, a jednocześnie jeden z najsłynniejszych na świecie surrealistów, nieustannie zachwyca i inspiruje. Obok katalońskiego malarza i artysty trudno przejść obojętnie, mimo że od jego śmierci minęło ponad 30 lat. Obraz płonących żyraf czy topniejących zegarów stał się znakiem firmowym artysty, a jego związek z Eleną Diakonovą, czyli Galą do dziś wzbudza emocje. Rosyjska imigrantka, starsza od Dalego o 10 lat, kiedy ją poznał, była żoną poety, Paula Eluarda. Szybko jednak rozwiodła się z poetą, porzuciła swoje jedyne dziecko i wybrała życie z Salvadorem Dali. Stała się jego towarzyszką, muzą, miłością, modelką, opiekowała się również finansami artysty.
Gala nie znosiła macierzyństwa – zaniedbywała i ignorowała swoją córkę Cecile przez całe życie, jednocześnie uwielbiała „matkować” Salvadorowi Dali i robiła to przez kolejne dekady.
– Ich historię poznałam czytając „Dziennik geniusza” oraz „ Moje sekretne życie” Salvadora Dali. To była dla mnie równie pasjonująca co odpychająca lektura – przyznaje Ewa Mrówczyńska. – Jednocześnie nie mogłam się oprzeć fascynacji geniuszem artysty. Malarza, którego wszyscy doskonale znamy, a tak niewiele wiemy o samej Gali, mimo że wywarła przeogromny wpływ na jego życie prywatne i artystyczne. Tak narodził się pomysł, by stworzyć monodram „SalvadorGali”, który był też dla mnie pretekstem do wspólnej pracy z bratem, Lechem Mrówczyńskim, na czym od dawna mi zależało.
Dziś trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby sztuka Dalego, gdyby nigdy nie spotkał Gali. Czy w ogóle usłyszelibyśmy o nieśmiałym, katalońskim ekscentryku gdyby nie ona? Muza, Madonna, Leda, Godiva, Kusicielka, Menadżerka… i Socjopatka. Według wielu relacji stworzyła Dalego na swój obraz i podobieństwo. Galatea zeszła z postumentu i wyrwała rzeźbiarzowi dłuto wypychając go z własnej roli. Sama stała się Pigmalionem. Czując, że nie może być artystką, zdecydowała się porzucić jedyne niechciane dziecko biologiczne, by być twórcą artystów. Matkować tam gdzie matkowanie gwarantuje wymierne rezultaty dla ego i finansów. Gala i Dali jako prekursorzy performance'u, który zawsze coś sprzedaje. Jak nie wartości to osoby, starannie zapakowane produkty. Gdzie kończy się autokreacja, a zaczyna tzw. „sztuka”? Czy ta granica w ogóle istnieje?
„SalvadorGali” to spektakl o Piątym Domu Astrologicznym. O wszystkim, co ten sektor horoskopu reprezentuje. Zmysłowa przyjemność, seks, rozkosz, witalistyczna radość życia. Piąty sektor to także hazard. Ryzykowanie wszystkim co się ma, by zyskać dużo więcej lub stracić nawet to, czego się już nie ma. Także o niczym nieskrępowanej samoekspresji, o twórczości artystycznej, o tym, co po nas zostanie. O naszym potomstwie, o naszych dzieciach. O tych zewnętrznych, biologicznych i tych wewnętrznych, domagających się takiej samej atencji. Niezależnie od punktu widzenia, dziecko jest zawsze ARCYDZIEŁEM. Każde dziecko. Tako Rzecze Piąty Dom Astrologiczny. „SalvadorGali” opowiada o jego cieniach i blaskach odciskających piętno na pięknych w swej kruchości ludzkich życiorysach. To spektakl dla każdego dziecka, które kiedykolwiek czuło się opuszczone i dla każdego rodzica, który chciałby coś naprawić, ale błędnie myśli, że jest już za późno.
– Przedstawienie nabierało kształtu przez ostatnie dwa lata i to był wyjątkowy dla mnie czas. Po pierwsze sama w ostatnim roku zostałam mamą synka Teo, co w sposób nieprawdopodobny zmieniło moją optykę w trakcie przygotować do monodramu. A pandemia koronawirusa odmieniła postrzegania świata nas wszystkich – dodaje Ewa Mrówczyńska.
Monodram "SalvadorGali" :
reżyseria: Ewa i Lech Mrówczyńscy
autor: Lech Mrówczyński
wykonanie: Ewa Mrówczyńska
scenografia, kostiumy: Krzysztof Paluch
muzyka: Tymoteusz Witczak
wizualizacje: Natalia Sułkowska
* w spektaklu wykorzystano fragmenty "Burzy" W. Szekspira w tłumaczeniu L. Ulricha oraz utwór K.I. Gałczyńskiego "Do góry uszy bracie".
Realizacja była możliwa dzięki Stypendium Młoda Polska z Programu Narodowego Centrum Kultury. Partnerami przedsięwzięcia są: Gminny Ośrodek Kultury w Żołyni, Teatr Poddańczy, K.Paluch Wooden Bags.