Drugiego lutego przypada święto Ofiarowania Pańskiego, powszechnie znane jako Matki Boskiej Gromnicznej. W ten dzień, podczas nabożeństwa święci się przybrane świece woskowe zwane gromnicami.
Dawniej, w tygodniu poprzedzającym święto Matki Boskiej Gromnicznej, rzemieślnicy wytwarzali świece. Ten zwyczaj był powszechny do czasu II wojny światowej, ale w niektórych podkarpackich miejscowościach: Brzózie Stadnickiej, czy Żołyni Łańcuckiej, przetrwał do lat 70. XX wieku.
Gromnice wyrabiano przy użyciu drewnianego koła z wbitymi gwoździami, na których przymocowywano knoty i polewano gorącym woskiem podgrzewanym na miedzianej patelni. Odlewanie świec trwało około trzech godzin. W tym czasie należało obracać kołem, aby wosk równomiernie spływał.
– Bardzo ważny był materiał, z którego wyrabiano świece. Tutaj liczył się wyłącznie wosk pszczeli. Wierzono, że pszczoły to wyjątkowe owady, które zostały zrodzone z ran Chrystusa – tłumaczy Monika Zydroń z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.
Fot. Archiwum Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
Nieodłącznym elementem święta Matki Boskiej Gromnicznej jest święcenie podczas nabożeństwa przystrojonych świec. Te, które były kupiono na jarmarku albo u rzemieślników, obowiązkowo musiały zostać ozdobione bukszpanem lub jałowcem. Dawniej zielone gałązki przywiązywano do świecy za pomocą świeżo wyczesanego lnu, później zastąpiono go białymi kawałkami materiału i wstążkami. Tak przygotowaną świecę zabierano do Kościoła, gdzie była święcona. W trakcie powrotu do domu podtrzymywano płomień, by świeca nie zgasła.
Ochronna moc
– Nad unoszącym się płomieniem rysowano krzyż, najczęściej w miejscu tragarza, czyli głównej belki stropowej w izbie mieszkalnej. Znak krzyża miał ochraniać dom i ludzi, którzy w nim mieszkają przed złymi mocami i nieszczęśliwymi wypadkami – dodaje Zydroń.
Gromnica po poświęceniu była przechowywana w domu. Umieszczano ją za świętym obrazem lub przy oknie. Gdy nadchodziła burza, gromnicę zapalano.
W tradycji ludowej wierzono, że zapalona w oknie świeca, obroni dom przed uderzeniem pioruna, pożarem, gradobiciem lub huraganem. Stąd też jej nazwa. Słowo „gromnica” to połączenie świecy i pioruna, który dawniej nazywany był gromem.
– Na Rzeszowszczyźnie gromnicę zapalano, gdy burza dopiero zbliżała się do wioski. Wierzono, że w ten sposób uda się ją zatrzymać. Jeżeli jednak dotarła, świecy nie zapalano, aby nie zatrzymywać gradowych chmur na dłużej – mówi Monika Zydroń.
Poświęcona gromnica miała wiele zastosowań. Zapalona przy konającym była nieodłącznym elementem uroczystości pogrzebowych. Wierzono, że zapewni konającemu lżejszą śmierć i pomoże spokojnie przejść „ na tamten świat”.
Gromnica była również uznawana za skuteczny środek leczniczy. W walce z bólem gardła wdychano jej dym. Już podczas nabożeństwa przesuwano zapaloną świecę w okolice gardła, wierząc w jej dobroczynne właściwości.
Święto Matki Boskiej Gromnicznej kończyło okres Bożego Narodzenia. 2 lutego po raz ostatni śpiewano kolędy w Kościele. Panowało też przekonanie, że do „Gromnicznej” należy rozebrać choinki.
Był to również przełomowy moment, nie tylko w wierzeniach religijnych, ale również w kalendarzu agrarnym.
Fot. Archiwum Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
– Do dziś zachowało się wiele przysłów związanych z tym okresem. Część z nich dotyczyła pogody. „Na gromnicę z dachów ciecze, zima się powlecze. Na gromnicę mróz, schowaj sanie, szykuj wóz”. Jeśli w dzień Matki Boskiej Gromnicznej przychodziła odwilż, szybko powracała tęga zima. Z kolei jak było mroźno, wierzono, że zbliża się wiosna – opowiada.
Ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej wiąże się też wiele legend. Najpopularniejsza z nich przedstawia Maryję przechadzającą się po polach, z gromnicą w ręku i w towarzystwie wilka. W ten sposób Matka Boska dogląda plonów, wskazuje drogę zbłąkanym podróżnym i broni ludzi przed atakami wygłodniałych wilków.
– Te stanowiły dość duże zagrożenie dla ludzi i zwierząt hodowlanych. Szczególnie, jeżeli domostwa mieściły się w zalesionych terenach. Wierzono, że gromnica zapalona w oknie odstrasza wilki – dodaje Monika Zydroń.