Reklama

Kultura

Ulotna sztuka w Sanoku. Andrejkow maluje sprayem śnieg

Alina Bosak
Dodano: 10.01.2019
43753_prace
Share
Udostępnij
Podłoże ze śniegu jest delikatne, więc Arkadiusz Andrejkow ledwo prószy po nim farbą. Dzięki jego pracy z białych czap na betonach wyłaniają się ludzkie twarze. Rysy zmienią się, kiedy padnie na nie trochę więcej słońca. Obraz jest ulotny, przetrwa kilka dni. – Zadowala mnie utrwalanie na zdjęciach, chociaż ostatnio sąsiad mnie ostrzegł: „Jak przyjdą Ruscy i coś odetną, to wszystko przepadnie, maluj pan ma czymś trwałym” – mówi artysta. 
 
 
Arkadiusz Andrejkow, sanocki artysta, mistrz street artu, słynie z obrazów umieszczanych w zaskakujących przestrzeniach i miejscach. Murale jego autorstwa zdobią m.in. mury w Rzeszowie i Sanoku. Dwa lata temu zachwycił projektem „Cichy memoriał” – tak nazwał serię obrazów malowanych na ścianach stodół rozrzuconych po podkarpackich wsiach. Były one odwzorowaniem, rodzinnych zdjęć, ze starych album właścicieli malowanych budynków. 
 
Sztuka w zaroślach

Andrejkow lubi zaskakiwać obrazem w miejscu, w którym nikt nie spodziewa się sztuki zobaczyć. To już nie tylko miejski street art, ale oryginalny land art. Zimą nie zamknął się zatem w pracowni, ale przedziera się przez zaspy nieopodal swojego osiedla w Sanoku, by dotrzeć do kawałka betonu na łące nad Sanem i namalować twarz człowieka. Wyraźnie zaznacza sprayem oczy, rysy wydobywa z układu śniegu i betonu. Ile taki obraz przetrwa?
 
– Tylko chwilę – mówi Arkadiusz. – Zależy od pogody. Obraz szybko wsiąka w śnieg. Czasem niektóre elementy już pod koniec pracy topnieją. Po paru godzinach obraz wygląda już inaczej. Takie znikanie trwa może kilka dni? Właściwie nie wiem, bo nie wracam do tych obrazów. Maluję je w trudno dostępnych miejscach, robię zdjęcie i odchodzę.
 
Na śniegu maluje od pięciu lat. Na zasypanych łąkach szuka wystających fragmentów betonu przykrytych śniegową czapą. – Delikatnie prószę po nim farbą, tylko zaznaczam rysy – opisuje artysta. – Możliwe, że tych obrazów w naturze nie zobaczy nikt oprócz mnie, ale zostają przecież na zdjęciach. Ostatnio o los tej sztuki zaniepokoił się jednak mój sąsiad. Dziwiąc się mojemu malowaniu, ostrzegł: „Przyjdą Ruscy, coś odetną, wszystkie pliki przepadną, maluj pan na czymś trwałym”. Uspokoiłem go, że płótna także maluję.
 
 
Zaskakiwanie w Sanoku

Po „Cichym memoriale”, realizowanym w 2017 roku, Arkadiusz Andrejkow ma kolejny pomysł na przypomnienie ludzi, którzy już odeszli. – Skupiam się na odszukiwaniu starych fotografii związanych z Sanokiem. Kupuję dużo zdjęć, starych albumów. Chciałbym kilka wybranych, szczególnych zdjęć przenieść na ściany betonowych pustostanów w Sanoku. Do tego powstanie mapa, na której będą te murale zaznaczone. Chciałbym, by powstały w zakamarkach, rzadziej odwiedzanych miejscach. Aby ktoś, kto spaceruje po Sanoku, trafiał na nie zupełnie nieoczekiwanie – zdradza artysta. 
         
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy