Reklama

Kultura

Św. Rozalia, patronka od zarazy, wróciła do kaplicy przy Jarowej

Aneta Gieroń
Dodano: 02.04.2022
61963_rozalia
Share
Udostępnij
Bardzo piękna rzeźba św. Rozalii, cenna artystycznie i kulturowo oraz cztery obrazy na blasze, krucyfiks i dwa lichtarze powróciły po 8-letniej przerwie do 140-letniej kaplicy przy ulicy Jarowej 27 na osiedlu Zwięczyca w Rzeszowie. Zabytki do świetności przywrócił Radomir Dawidziak, konserwator dzieł sztuki, który prowadząc prace konserwatorskie w kaplicy, odkrył także zabytkową polichromię, o istnieniu której nikt nie miał pojęcia, a która cudem się zachowała. Ponad 100-letnie malowidła wymagają natychmiastowych prac, na te jednak dotacji na razie nie ma.
 
– To wyjątkowa kaplica – tłumaczy Radomir Dawidziak. – Jej wartość jest o tyle istotna, że zachowała swoją integralność w całej substancji. To jedyna kapliczka w Rzeszowie, która posiada oryginalne wyposażenie wnętrza, kompletne i nie zmieniane od ponad 100 lat. Została wybudowana w 1882 roku i ufundowana przez małżeństwo ze Zwięczycy, Zofię i Wawżyńca Gwizdaków (oryginalna pisownia – przyp. red.), jako wotum dziękczynne. Na ścianie kaplicy zachował się napis z datą i nazwiskiem fundatorów.
 
Jak ustalił Janusz Borek, przewodniczący Rady Osiedla Zwięczyca, Zofia i Wawżyniec Gwizdakowie wybudowali kaplicę jako wotum wdzięczności za narodziny dziecka. Wyproszona córka urodziła się już starszemu małżeństwu i otrzymała na chrzcie imię Rozalia. Imię ma być nieprzypadkowe – św. Rozalia to orędowniczka chroniąca od zarazy, a w czasie, gdy na świat przyszła córka Zofii i Wawżyńca Gwizdaków, miała panować choroba zakaźna, na którą licznie umierały dzieci. 
 
Potwierdzeniem tej historii jest zapis w księgach parafialnych kościoła farnego w Rzeszowie, gdzie zachował się wpis potwierdzający narodziny w 1882 roku dziewczynki o imieniu Rozalia w rodzinie Gwizdaków ze Zwięczycy.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Kaplica znajduje się na działce Ireny Micał, mieszkanki Zwięczycy i to właśnie ona rozpoczęła starania, by cenna budowla znalazła się w rejestrze zabytków, gdzie została wpisana w 2014 roku.
 
– Pani Irena przez wiele lat opiekowała się kaplicą, na własny koszt wykonywała drobne prace, ale ze względu na podeszły już wiek i duże koszty, nie była w stanie zadbać o gruntowny remont. To się udało dzięki dotacji z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, a ta była możliwa na podstawie opracowanego przeze mnie programu prac konserwatorskich – dodaje Dawidziak.
 
Jak przyznaje konserwator dzieł sztuki z Rzeszowa, od początku dostrzegł, jak cenny obiekt można uratować, który ma nie tylko ogromną wartość artystyczną, ale też społeczną.
 
To kaplica murowana, domkowa, czyli można do niej wejść. Kryta blachą i podczas prac konserwatorskich zadbano, by pokrycie odtworzyć metodą rzemieślniczą jaką stosowano pod koniec XIX wieku, czyli pokrycie dachu wykonać blachą miedzianą na tzw. felc.
 
Prace konserwatorskie rozpoczęły się w 2014 roku, a pierwszy ich etap pozwolił zrekonstruować tynki wapienne zewnętrzne, wykonano odwodnienie,  izolację poziomą i pionową murów,  wymieniono dach  oraz zakonserwowano drzwi i okna.
 
Dużo więcej czasu zajęło przywrócenie świetności wyposażenia kaplicy, a to okazało się nie tylko piękne, ale artystycznie cenne i z ciekawą historią.
 
– Byłem zaskoczony, jak bogate jest wnętrze kaplicy – przyznaje Radomir Dawidziak. – Fundatorzy nie szczędzili czasu i pieniędzy, by stworzyć wyjątkowe miejsce. Kapliczkę wyposażyli w neobarokowy ołtarz. Wiele wskazuje, że powstał w lokalnym warsztacie ludowym, ale jest na bardzo dobrym poziomie. W niszy umieścili rzeźbę świętej Rozalii i jest przypuszczenie, że figura mogła przywędrować do Zwięczycy z Włoch, gdyż na naszym terenie kult św. Rozalii prawie nie występował. Niekiedy można się z nim było zetknąć na Śląsku, ale też rzadko. Św. Rozalia z Palermo, znana jako Rozalia Sycylijska (1129–1160) była pustelnicą i dziewicą. W tradycji katolickiej patronka chroniąca od zarazy i chorób zakaźnych.
 
Figura jest bardzo cenna artystycznie, z dobrej pracowni rzeźbiarskiej. Ołtarz i rzeźba są drewniane, polichromowane i ze złoceniami. Ołtarz jest także marmoryzowany, czyli zastosowano technikę imitacji marmuru na drewnie.
 
Wiele wskazuje na to, że wystrój kaplicy był przemyślany i nie ma w nim żadnych przypadkowych elementów. Uzupełnieniem dla ołtarza z figurą św. Rozalii, która nawiązywała do córki fundatorów, są cztery obrazy na blasze: „Św. Zofii” i „Św. Wawrzyńca” co przywołuje imiona Gwizdaków oraz obrazy „Matki Bożej Różańcowej” oraz „Serca Pana Jezusa”.
 
Wszystkie prace są spójne warsztatowo i wyszły spod ręki jednego twórcy. Fakt, że nie były malowane na płótnie, ale na blasze, co nie było powszechne w tamtym czasie i na tych terenach, wskazuje, że fundatorom zależało na wartościowych przedmiotach, które chcieli przekazać do kaplicy.
 
W skład jej wyposażenia wchodzi też neobarokowy krucyfiks i dwa lichtarze. Nie są one sygnowane, ale po ściągnięciu przemalowań wykazują bardzo podobne wykończenia, jak ramy czterech wspomnianych obrazów. Wszystkie są spójne estetycznie. Niewykluczone, że powstały w tej samej pracowni.
 
A to nie wszystkie skarby kaplicy – jest jeszcze zabytkowa polichromia. W czasie II wojny światowej kapliczka najprawdopodobniej została uszkodzona, a po wojnie przeszła remont i wnętrza pokryto kilkoma warstwami farby. Po ich usunięciu na wszystkich ścianach i sklepieniu ukazały się malowidła.
 
– Warto zrobić wszystko, by je odtworzyć – są integralną częścią, tego bardzo pięknego zabytku. To polichromia ludowa, ale naprawdę interesująca – dodaje Radomir Dawidziak.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Jest jeszcze jedna tajemnica związana z kaplicą św. Rozalii. Wiosną 2022 roku ktoś z mieszkańców Zwięczycy, podrzucił odbitkę włoskiego obrazu z 1892 roku, przyznając, że został zabrany, a teraz wraca, gdzie jego miejsce.
 
– Obraz przedstawia „Matkę Boską Boleściwą” i będzie poddany konserwacji. Co najciekawsze, jest czytelnym nawiązaniem do rzeźby św. Rozalii, która najprawdopodobniej też pochodzi z Włoch – tłumaczy konserwator dzieł sztuki.  
 
Niewykluczone, że ktoś pomagał małżeństwu Gwizdaków w zakupie rzeźby i obrazu  we Włoszech. W połowie XIX wieku Zwięczyca była własnością rodziny Rylskich. W 1893 roku przeszła na własność Romana Potockiego. W 1922 roku jego syn, Alfred Potocki dobra ziemskie w Zwięczycy sprzedał Wojciechowi Atamanowi z Trzebowniska, który kupił pałac, zabudowania gospodarcze oraz park. To oznacza, że dwór w tamtym czasie był zamieszkały i całkiem prawdopodobne, że któryś z właścicieli z zagranicznych wojaży przywiózł włoskie dzieła sztuki zamówione do kaplicy w Zwięczycy.
 
Zabytek jest ważnym miejscem kultu dla lokalnej społeczności, a dzięki odnowieniu cennego wyposażenia, znów można oglądać rzeźbę, którą pamięta kilka pokoleń mieszkańców Zwięczycy.
 
Jak zapowiada ks. Ludwik Krupa, proboszcz  parafii pw. Św. Józefa w Rzeszowie-Zwięczycy, po każdej niedzielnej mszy św. kaplica będzie otwierana i przez zamontowaną kratę, będzie można oglądać obrazy oraz figurę św. Rozalii. 
 
– W kwietniu zaplanowaliśmy poświęcenie kaplicy i figury, a pierwsze w tym roku nabożeństwo majowe także będzie nawiązywało do nowo wyremontowanej kaplicy – dodaje ks. Ludwik Krupa.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy