Ambasador Rosji Siergiej Andriejew złożył w czwartek wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na Mokotowie. Na dyplomatę czekały Ukrainki, które krzykiem zamanifestowały sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na ich kraj.
Rosja 9 maja obchodzi rocznicę zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami i tym samym zakończenia II wojny światowej. Z tej okazji ambasador Siergiej Andriejew złożył wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na Mokotowie.
Przed przyjazdem dyplomaty po pobliskim przejściu dla pieszych przez ul. Żwirki i Wigury chodziły kobiety ubrane w białe suknie obryzgane czerwonym barwnikiem z wypisanymi na nich nazwami zniszczonych przez Rosjan ukraińskich miast. Uczestniczki milczącego protestu na twarzach miały wymalowane imitacje ran. Gdy Andriejew podjechał pod cmentarz, kobiety przeszły w jego okolice i zaczęły skandować, manifestując sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na ich kraj.
Na ambasadora czekali również uczestnicy prorosyjskiego zgromadzenia. Otoczyli oni ambasadora kordonem i pomogli mu dojść do miejsca złożenia wieńca.
Rano przed obeliskiem nieznani sprawcy porozrzucali kości i rozlali czerwoną farbę. Przed przyjazdem dyplomaty teren Cmentarza-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich został dokładnie oczyszczony.
Obecność Andriejewa na Mokotowie budzi kontrowersje od początku agresji Rosyjskiej na Ukrainę. W 2022 r., gdy ambasador przyjechał na cmentarz, byli tam antyrosyjscy demonstranci. Doszło do szarpaniny. Ktoś wyrwał mu kwiaty i ochlapał go czerwoną farbą. Ambasador odjechał bez złożenia wieńca.
W ubiegłym roku przed cmentarzem zgromadziło się kilkaset osób, które czekały na ambasadora. Od godziny 9.00 trwała tam antywojenna manifestacja.
Przed przybyciem ambasadora na miejscu ustawione zostały makiety zbombardowanych bloków z Bachmutu, Mariupola, Buczy, Chersonia i Irpienia. Pojawiły się również symboliczne groby zamordowanych Ukraińców, poplamione czerwoną farbą symbolizującą krew. Z ustawionego głośnika słychać było syreny alarmowe i odgłosy bombardowania.
Ambasador Rosji Siergiej Andriejew, po dotarciu przed bramy cmentarza, nie zdołał wówczas wejść na jego teren i złożyć kwiatów. Przed zgromadzonymi dziennikarzami powtarzał propagandowe tezy, po czym odjechał.